Szczecin: Porzucili w mieszkaniu 15 małych kotów. Zwierzęta były głodne i przestraszone
Lokatorzy porzucili w wynajmowanym mieszkaniu 15 kotów. Pracowniczka schroniska poleciła właścicielce lokalu, by po pomoc zwróciła się do jednej z fundacji. Zwierzęta były przestraszone i zagłodzone.
Mieszkanka Szczecina wynajmowała przez sześć miesięcy mieszkanie pewnej parze. Po wyprowadzce lokatorzy zostawili w mieszkaniu 15 kotów (siedem dorosłych i osiem kociąt).
O sytuacji szczecinianka powiadomiła w zeszłym tygodniu Stowarzyszenie KociArka, prosząc o pomoc.
Najemczyni o imieniu Marta "miała zabrać je następnego dnia po wyprowadzce. Zamiast tego, napisała SMS, że kotów nie ma gdzie zabrać i zabierze je fundacja. Spanikowana właścicielka mieszkania na ul. Odzieżowej w Szczecinie zadzwoniła przed 15:00 do schroniska w Szczecinie" - relacjonowała w poście na Facebooku pracowniczka fundacji.
ZOBACZ: Bielsko-Biała. Kolejny kot postrzelony. Wyznaczono nagrodę za pomoc w schwytaniu sprawcy
Wynajmująca mieszkanie bez problemu przedstawiła dowody na to, że zwierzęta nie są jej domowymi kotami. "Pani Joanna posiada umowę najmu, dane właścicielki kotów, SMS, zdjęcia, a także filmy z mieszkania z momentu, gdy opuszcza wynajmowaną kawalerkę bez kotów" - czytamy we wpisie.
Jak napisano dalej, pracownica schroniska powiedziała kobiecie, że powinna zgłosić się do szczecińskich organizacji pomagających zwierzętom. Jeśli te nie pomogą, miała zadzwonić ponownie w poniedziałek i porozmawiać z kierowniczką schroniska.
15 kotów w kawalerce
Kobieta została z porzuconymi kotami w kawalerce, do której miała się wprowadzić jej córka.
"Wiemy, iż zgłosiła się właścicielka kotów w środę do Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami Oddział w Szczecinie o zabranie 7 kotów dorosłych i 8 malutkich kociąt. My także dowiedzieliśmy się o nich w środę i zaczęliśmy intensywnie szukać miejsca żeby pomóc i kotom, i rodzinie" - napisała pracowniczka Fundacji KociArka.
Pracownicy fundacji weszli do mieszkania razem z jego właścicielką. Jak relacjonowali, koty pochowały się w różnych miejscach. Konieczny był demontaż obudowy wanny. Zwierzęta były wygłodzone i przestraszone.
- Te koty były zaniedbywane już dłuższy czas. Było to widać po sierści i stopniu wychudzenia - powiedziała w rozmowie z portalem gs24.pl Anna Kolat-Stajuda z Fundacji KociArka.
- Obie matki straciły pokarm, a jedna z nich ma silne zapalenie trzustki, co jednoznacznie wskazuje na długi okres głodowania. Małe kociaki są wychudzone - przekazała. - Jeżeli małe koty znajdują się w tym samym pomieszczeniu z niekastrowanym kocurem, to istnieje zagrożenie, że ten kocur je zamorduje - dodała.
Fundacja chce pomóc wszystkim kotom
Część kotów trafiła do domów tymczasowych. Fundacja rozpoczęła starania o pomoc wszystkim zwierzętom.
- Jeśli potrzebna jest pomoc organizacji takiej jak nasza - to zwróćcie się o nią do nas, a nie odsyłacie w ten sposób. Mamy ponad 10 razy więcej kotów a jesteśmy w dużo dużo gorszej sytuacji techniczno - finansowo - lokalowej - skomentowała Anna Kolat-Stajuda, odnosząc się do zachowania pracowniczki schroniska w Szczecinie.
- Właścicielka mieszkania złożyła zawiadomienie na policję. Oprócz tego porzucenia, które nastąpiło, my dorzucimy jeszcze zarzut o zaniedbanie. Nie wiemy, czy uda się uratować te kociaki - powiedziała Anna Kolat-Stajuda.
Fundacja apeluje o wsparcie finansowe ich działań.
Czytaj więcej