Rosja: Seryjny morderca chce wstąpić do wojska. Ale dopiero, kiedy miną mrozy
- Trafić do wojska - to "marzenie" rosyjskiego seryjnego mordercy znanego jako "angarski maniak". Michaił Popkow udzielił z więzienia wywiadu rosyjskiej państwowej telewizji. Przyznał jednak, że zimowe miesiące przesiedziałby jeszcze w celi, bo "mrozy są dla niego najgorsze".
Fragment rozmowy z Popkowem na swoim kanale na YouTube zamieścił Biełsat.
- Jakie jest pana marzenie - pyta dziennikarz rosyjskiej telewizji państwowej.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie: Rosjanie zabili najemnika z grupy Wagnera, który oddał się do niewoli
- Trafić do wojska - odpowiada skazany za zgwałcenie i zamordowanie 80 kobiet. Dopytywany, czy tego właśnie chce, mówi: "Jeśli powiem wprost, że mam takie marzenie, to nie będzie do końca szczere, bo wojna to nie jest gra komputerowa, ani powieść o jakichś tam super-super...".
Przyznaje, że "jeśli tak realistycznie na to popatrzeć, to powiem szczerze - posiedziałbym tu jeszcze w styczniu i lutym, kiedy są mocne mrozy". - Dla mnie mrozy to najgorsze. A potem bym się już nie zastanawiał. Po prostu tak z ciepłego pomieszczenia trafić prosto do zimnego okopu... - mówi.
Michaił Popkow: Nazywał siebie "czyścicielem"
Michaił Popkow to były milicjant. Został aresztowany w 2012 roku i skazany na dożywocie w styczniu 2015 roku za wielokrotnie gwałty i zabójstwa kobiet. Nazywał siebie "czyścicielem" i twierdził, że zabijał tylko kobiety, które według niego prowadziły "rozwiązły tryb życia".
Śledczy oskarżyli go, że w latach 1994-2000 w Angarsku zabił dwie kobiety. Zwabiał je do milicyjnego samochodu i zabijał używając noża i siekiery. Ciała ofiar porzucał w lasach, cmentarzach lub na poboczach.
ZOBACZ: Zabił ponad 80 kobiet. Teraz przyznał się do kolejnych zbrodni, bo chciał... odpocząć
W 2017 r. mężczyzna przyznał się do kolejnych 59 zabójstw w rejonie Irkucka na Syberii, które miał popełnić w latach 1992-2007. W 2018 r. drugi raz skazano go na dożywocie, uznając go winnym 56 morderstw.
Według mediów ofiar "Wilkołaka" może być nawet 200.
Grupa Wagnera rekrutuje więźniów. Ułaskawienie za udział w wojnie
"Pierwszy grzech to dezercja. Nikt się nie wycofuje, nikt się nie poddaje" - takimi słowami szef grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn osobiście werbował więźniów w rosyjskiej kolonii karnej. Za czynny udział w inwazji proponował ułaskawienie.
Dołączenie do grupy Wagnera i przeżycie wojny gwarantuje ułaskawienie po pół roku służby. Chętni mogą zostać i walczyć dłużej. Ale osoby, które zrezygnują z walki w trakcie "służby", zostaną stracone za dezercję.
ZOBACZ: Szef grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn osobiście werbuje więźniów na wojnę. Pojawiło się nagranie
W przypadku śmierci na froncie, ciała zmarłych są zabierane do miejsca, które więźniowie określą w swoim testamencie. - Wszyscy są pochowani w Alei Bohaterów, jeżeli jest ona w danym mieście - przekazał Prigożyn.
Czytaj więcej