USA: Nie żyje krewny współzałożycielki Black Lives Matter. 31-latek zmarł po interwencji policji
31-letni Keenan Anderson zmarł kilka godzin po tym jak policja z Los Angeles wielokrotnie użyła na nim paralizatora. Mężczyzna jest kuzynem współzałożycielki ruchu Black Lives Matter. Władze opublikowały nagranie z tragicznego zajścia.
Śmierć Keenana Andersona, 31-letniego nauczyciela w liceum i ojca, który przyjechał z Waszyngtonu do Los Angeles, jest jednym z kilku niedawnych wydarzeń, które zakończyły się śmiercią mężczyzn po wymianie zdań z policją - poinformował "The Washington Post".
Do podobnych zdarzeń doszło w pierwszych dniach stycznia, kiedy to 45-letni Takar Smith i 35-letni Oscar Sanchez zostali śmiertelnie postrzeleni przez funkcjonariusza.
Do sieci trafiło nagranie z zatrzymania Andersona
Po śmierci Andersona, władze opublikowały nagranie z kamery, którą miał jeden z interweniujących policjantów. Widać na nim 31-latka, który po kolizji drogowej, w wyraźnej panice chodzi środkiem drogi. Mężczyzna krzyczy, że ktoś próbował go zabić.
Funkcjonariusze próbują uspokoić Andersona i proszą, by ten się zatrzymał. Ostatecznie mężczyzna kładzie się na środku drogi, a policjanci próbują go obezwładnić. Anderson się wyrywa i wówczas funkcjonariusze dwukrotnie rażą go prądem.
Mężczyzna kilka razy powtarza: "Pomocy", "Chcą mnie zabić", "Chcą zrobić ze mnie George'a Floyda". Jak podaje "Washington Post" jedno z rażeń paralizatorem trwało około 30 sekund.
Po tym, jak Anderson został ostatecznie skuty kajdankami, przewieziono go karetką do szpitala w Santa Monica. To tam po około 4,5 godziny stwierdzono zgon w wyniku zatrzymania akcji serca - dowiadujemy się z policyjnego komunikatu prasowego.
Burmistrz wzywa funkcjonariuszy do "natychmiastowego urlopu"
Szef policji w Los Angeles Michel Moore powiedział na środowej konferencji prasowej, że jest "głęboko zaniepokojony" niedawną falą zgonów związanych z policją.
Z kolei burmistrz Los Angeles Karen Bass wezwała wszystkich funkcjonariuszy zaangażowanych w trzy ostatnie incydenty do "natychmiastowego urlopu".
ZOBACZ: USA. Atak nożownika w Walmarcie. Weteran powstrzymał napastnika
Anderson był nauczycielem języka angielskiego w publicznej szkole w Waszyngtonie, w której większość stanowią czarnoskórzy uczniowie. W Los Angeles odwiedzał rodzinę i przyjaciół - podał "Washington Post".
Policja interweniowała w sprawie wypadku z udziałem Andersona
Przed tragicznym zajściem nagranym przez funkcjonariuszy, policja została zatrzymana w związku z wypadkiem drogowym na skrzyżowaniu. Funkcjonariusz na motocyklu zobaczył Andersona biegnącego ulicą, zwracając uwagę, że ten "zachowuje się nieobliczalnie".
Po tym, gdy kilku kierowców wskazało policji, że to Anderson mógł spowodować wypadek, funkcjonariusz na motocyklu zaczął go ścigać. Jak przekazała KNBC, departament policji powiedział później, że 31-latek próbował kogoś uprowadzić, a następnie spowodował wypadek.
ZOBACZ: USA. 12-latka zabiła nożem swojego 9-letniego brata
Na nagraniu to Anderson powtarza, że ktoś próbuje go zabić. Nie sprecyzował, kogo miał na myśli. Później miał powiedzieć, że zgubił kluczyk do swojego samochodu i znów powtórzył, że ktoś próbował go zabić.
Biuro koronera hrabstwa Los Angeles nadal prowadzi dochodzenie w sprawie śmierci Andersona i nie podało przyczyn jego śmierci. Moore poinformował z kolei, że Anderson w chwili zajścia był w "zmienionym stanie psychicznym".
Szef policji stwierdził, że wstępne badanie krwi przeprowadzone przez policję wykazało, że w organizmie 31-latka znajdowały się marihuana i kokaina.
Czytaj więcej