USA: Nagie zdjęcia księdza w kościelnej drukarce. W jego komputerze dziecięca pornografia
72-letni duchowny z USA przez kilkanaście lat przeglądał komputerowe prezentacje z dziecięcą pornografią i uzupełniał je o kolejne fotografie. O jego pedofilskich skłonnościach dowiedzieli się współpracownicy z parafii po tym, jak w drukarce pozostawił swoje nagie zdjęcia. Przed wydaniem wyroku sąd usłyszał apel, by nie osadzać księdza w więzieniu, lecz pozwolić mu na pobyt w specjalnym ośrodku.
Na komputerze księdza Jamesa Beighlie'a odkryto 6 tysięcy pornograficznych zdjęć z udziałem dzieci. Część ukazywała wykorzystywanie seksualne najmłodszych, inne były formą dziecięcych aktów, niekiedy z elementami masochizmu i sadyzmu.
Duchowny umieścił fotografie w dwóch prezentacjach PowerPoint i - jak ustalili śledczy - często przeglądał je oraz uzupełniał o kolejne zdjęcia. Widoczne na nich dzieci miały niekiedy mniej niż 12 lat. Trwało to przynajmniej od 2008 roku. - To przestępcze zachowanie było częścią jego codziennego życia – powiedziała Colleen Lang, prokurator federalna, cytowana przez CBS.
Proboszcz zostawił nagie zdjęcia na drukarce
Dodatkowo na drugim komputerze 72-letni ksiądz posiadał kolejne 236 zdjęć oraz 40 filmów - również pornograficznych. Na trop tej kolekcji prokuratura wpadła dzięki zgłoszeniu z maja 2021 roku. Wtedy Beighlie zostawił na kościelnej drukarce swoje roznegliżowane fotografie, które odnaleźli współpracownicy. Stało się to, gdy był proboszczem parafii pw. św. Wincentego a Paulo w St. Louis.
ZOBACZ: Zachodniopomorskie: Para współżyła przy 2-letnim dziecku, wszystko nagrała i sfotografowała
Najpierw wszczęto wewnętrzne dochodzenie. Przełożeni nakazali mu, by przekazał im swoje urządzenia elektroniczne, sfinansowane z kościelnej kasy. Poza komputerami były to zewnętrzne dyski twarde oraz smartfon. Zbadała je prywatna firma informatyczna, która wykazała, że znajdują się na nich materiały z udziałem nieletnich "biorących udział w czynnościach seksualnych".
Eksperci ustalili ponadto, że nie ma dowodów, by ze smartfona czy laptopa księdza Beighliego korzystał ktoś inny niż on sam. Stracił więc stanowisko proboszcza, a kościelny prawnik skontaktował się z FBI. Państwowa służba rozpoczęła własne dochodzenie, które potwierdziło wcześniejsze ustalenia - podało CBS.
Przedstawiciel Kościoła prosił, by Beighlie nie trafił do więzienia
Duchowny przyznał się do dwóch zarzutów posiadania pornografii dziecięcej mniej więcej po pół roku od wykrycia jej na jego urządzeniach. Natomiast we wtorek został on skazany na pięć lat więzienia. Sąd nakazał mu również zapłatę 25 tysięcy dolarów. Z tej sumy 4570 dolarów trafi do jednej z jego ofiar, a pozostałe pieniądze trafią na rzecz poszkodowanych w wyniku innych przestępstw z udziałem dzieci.
ZOBACZ: Wielka Brytania: Opuściła zakon dla mnicha z Polski. Wystarczyło dotknięcie habitu
- Okoliczności tej sprawy są bardzo zasmucające. Szanujemy decyzję sądu, podczas całego procesu współpracowaliśmy z organami ścigania. Wykorzystywanie dzieci jest ciężkim grzechem i na takie czyny nie ma miejsca w społeczeństwie - powiedział o. Patrick McDevitt, przełożony regionalnego Kościoła.
Jednak przed wydaniem wyroku McDevitt poprosił przewodniczącego składu sędziowskiego o "miłosierdzie" dla Beighlie'a, a ponadto zaoferował, że z kościelnych funduszy może zostać pokryty jego pobyt w specjalnym ośrodku, do którego trafiłby zamiast więzienia.
Zapewniał, że w miejscu, o którym mówi, 72-letni duchowny nie będzie miał kontaktu z nieletnimi ani dostępu do internetu. Sąd się na to nie zgodził.
Czytaj więcej