Lubuskie. Śmierć nastolatków w jaguarze. Chłopiec mógł zabrać kluczyki rodzicom

Polska
Lubuskie. Śmierć nastolatków w jaguarze. Chłopiec mógł zabrać kluczyki rodzicom
Straż pożarna Świebodzin
Dwie osoby jadące jaguarem zginęły na miejscu. Według mediów wskazówka licznika po wypadku pokazywała 170 km/h.

Śmiertelne ofiary wypadku jaguara, do którego doszło w Nowy Rok w lesie pod Świebodzinem (woj. lubuskie), to 15- i 17-latek. Prokuratura ustaliła, że młodszy z nastolatków mógł zabrać kluczyki do samochodu swojemu ojcu, ale czy tak się stało, potwierdzi dochodzenie. Z ustaleń śledztwa wynika jednak, że mógł to robić wcześniej. Śledczy ustalają ponadto, który z kolegów prowadził w chwili tragedii.

Wstrząsające okoliczności śmiertelnego wypadku drogowego pod Świebodzinem (woj. lubuskie).

Jaguar rozkawałkowany na przydrożnych drzewach

W Nowy Rok o godzinie 8:51 straż pożarna otrzymała zgłoszenie o wypadku auta osobowego na drodze powiatowej nr 1223 w rejonie wsi Mostki i Przełazy. Doszło do niego na leśnym odcinku pomiędzy Przełazami a skrzyżowaniem bocznej drogi powiatowej z drogą krajową nr 92 w Mostkach.

 

Na miejsce od razu wysłano trzy zastępy z komendy powiatowej zawodowej straży w Świebodzinie oraz jeden samochód z OSP w Mostkach.

 

ZOBACZ: Zachodniopomorskie. Roztrzaskane na drzewie bmw. 25-letni kierowca przeżył

 

Gdy strażacy przyjechali na miejsce, znaleźli roztrzaskanego o drzewa jaguara i dwa ciała. Podróżujący samochodem zginęli na miejscu.

Na zdjęciach straży pożarnej widać, że auto zostało kompletnie zniszczone.

 

- Dwie osoby, które podróżowały autem wypadły z niego i poniosły śmierć na miejscu. Doszło również do zapalenia się pojazdu - powiedział "Gazecie Lubuskiej" asp. Marcin Ruciński, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Świebodzinie.

 

Z nagrań zarejestrowanych na miejscu tragedii wynika, że wskazówka prędkościomierza w aucie zatrzymała się na 170 km/h. Auto wypadło z drogi na zakręcie.

Syn zabrał ojcu kluczyki do jaguara?

Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, powiedziała Polsatnews.pl, że ofiary wypadku to dwaj nastolatkowie w wieku 15- i 17-lat.

 

- Trwają ustalenia co do tego, który z nich prowadził, bo są w tym zakresie wątpliwości - mówi prokurator Ewa Antonowicz.

 

Śledczy czekają także na wyniki sekcji zwłok, która została przeprowadzona na początku tygodnia. Będą m.in. prowadzone dodatkowe badania toksykologiczne tkanek.

 

Sekcja ma także pomóc ustalić bezpośrednią przyczynę zgonu obu chłopców. 

 

Przypuszczalnie śledczy będą powoływać biegłego z zakresu ruchu drogowego, aby ustalić prędkość z jaką mógł poruszać się samochód ofiar.

 

ZOBACZ: Katowice. Śmiertelne potrącenie na pasach. 72-latek miał całkowicie zamarznięte szyby

 

Prokuratura uważa, że 15-latek mógł zabrać kluczyki do samochodu rodzicom.

 

- Będzie wyjaśniana kwestia tego, czy 15-latek zabrał kluczyki za zgodą rodziców czy nie - powiedziała Polsatnews.pl Ewa Antonowicz.

 

Nieoficjalnie śledczy dysponują nagraniami, z których wynika, że nastolatek mógł jeździć wcześniej samochodem. nagrania te zostały zabezpieczone. Sprawdzana jest także kwestia, czy był on wcześniej w związku z prowadzeniem tego pojazdu zatrzymywany przez policję. Ze względu na to, że taką sprawą zajmowałby się sąd rodzinny, śledczy będą sprawdzać ten wątek - dowiedział się Polsatnews.pl.

 

W chwili obecnej prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Zdaniem prok. Ewy Antonowicz jest zbyt wcześnie, aby mówić o rozszerzeniu zakresu tego postępowania.  

 

 

hlk/ sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie