Adam Glapiński: Sytuacja jest lepsza niż się wszyscy spodziewali. Mamy polski cud gospodarczy
- Nowy rok dobrze się zaczyna, inflacja spadła i to znacząco niżej niż oczekiwania rynkowe - powiedział prezes NBP Adam Glapiński. Jak dodał, "sytuacja jest lepsza niż się wszyscy spodziewali", ale cykl podwyżek stóp procentowych jeszcze się nie skończył. Szef banku centralnego stwierdził również, że "mamy polski cud gospodarczy", ale przestrzegł przed skutkami "hamowania gospodarki".
Prezes NBP mówiąc o inflacji stwierdził, że "przed nami długa droga", kiedy wskaźnik wzrostu cen dojdzie do akceptowalnego poziomu, czyli "zmieści się w naszym celu inflacyjnym".
- Być może w styczniu lub lutym inflacja znowu wzrośnie (...), ale spodziewamy się, że na koniec roku będzie jednocyfrowa - oszacował.
Glapiński przypomniał, że Rada Polityki Pieniężnej na dwudniowym posiedzeniu w styczniu nie podniosła stóp procentowych. Tym samym główna stopa NBP wynosi wciąż 6,75 proc. Zastrzegł jednak, że cykl podwyżek stóp nie został zakończony.
"Radykalne obniżanie inflacji nie jest dobre"
Następnie mówił, że "historia się nie powtarza, ale się rymuje". - Pod pewnymi względami jesteśmy w sytuacji podobnej do tej z początków RPP, czyli 25 lat temu. Znów zmagamy się z wysoką inflacją i zależy nam na jej obniżeniu - powiedział.
Jak dodał, "bogatsi o doświadczenia wiemy, że zbyt radykalny proces obniżania inflacji może być bardzo kosztowny gospodarczo i społecznie, tak jak to było na początku lat dziewięćdziesiątych".
ZOBACZ: Czego boją się Polacy? Michał Pajdak: Inflacja, choroby najbliższych, wzrost cen żywności
- Tego musimy unikać. Należy zdecydowanie dążyć do obniżenia inflacji, ale jednocześnie nie można abstrahować od potencjalnych kosztów tego obniżenia, szczególnie gdy źródła inflacji są większości podażowe i zewnętrzne, poza naszym krajem - ocenił.
Jako "niewłaściwe" ocenił pomysły, aby podnieść stopy procentowe do wysokości inflacji. - Ograniczyłoby to ją, ale wiązałoby się z masowym bezrobociem, bankructwami i degrengoladą gospodarczą. Być może niektórym na tym zależy, ale na pewno nie bankowi centralnemu - zapewnił.
"Euro szkodliwe dla Polski"
Glapiński skomentował również pomysł wprowadzenia waluty euro w Polsce. - Przyjęcie euro przez Polskę oznaczałoby radykalny spadek tempa wzrostu polskiej gospodarki. Byłoby to bardzo szkodliwe dla Polski - uznał.
Jak mówił, przyjęcie euro w Polsce mogłoby odpowiadać "najbogatszym, którzy inwestują za granicą, mają nieruchomości za granicą, wydają pieniądze za granicą".
ZOBACZ: Premier Morawiecki każe oszczędzać. Ministerstwa muszą ciąć wydatki o 5 procent
- To, że mamy polski cud gospodarczy, nawet wbrew szalejącej propagandzie i czarnowidztwu, które przelewa się w części mediów z zagranicznym kapitałem, wynika z tego, ze mamy polską walutę, która się swobodnie kształtuje na rynku - stwierdził.
Glapiński: W tym roku recesji nie będzie. Mamy projekcje
Jego zdaniem złoty jest "jedną z nielicznych walut na świecie, która się kształtuje całkowicie wolnorynkowo". - Kurs złotego ma się dobrze, wzmocnił się i ustabilizował - dodał Glapiński.
W opinii szefa NBP samo przyjęcie euro nie pomaga też w walce z inflacją. Przypomniał, że w części krajów UE, które mają europejski pieniądz, inflacja nadal przekracza 20 proc. - Kraje pokomunistyczne, gdzie płaci się w euro (...) mają często inflację powyżej 20 proc., a stopy procentowe mają ustalane przez ECB we Frankfurcie - przypomniał.
Jednocześnie przestrzegł przed "hamowaniem gospodarki". - W Polsce odczujemy hamowanie gospodarki bardzo mocno, zarówno w postaci spowalniającego wzrostu gospodarczego, jak i obniżającej się presji inflacji - ocenił.
Odniósł się też do obaw o recesję w tym roku. - Nasze projekcje na razie wskazują, że nie będziemy mieć recesji w 2023 r., możemy mieć jakieś wahnięcie w jednym kwartale, miesiącu, ale recesji u nas nie będzie - powtórzył Adam Glapiński.
Czytaj więcej