Szef Orlenu Daniel Obajtek: Nie okradamy Polaków w żadnym wypadku
- Jeśli mieliśmy przez pewien czas wyższy poziom marży na paliwa to zrobiliśmy to wyłącznie dbając o rynek - stwierdził prezes PKN Orlen Daniel Obajtek w środowym "Gościu Wydarzeń". Jak zapewniał, kierowcy nie stracili, a pułap marży teraz jest niższy. Zaprzeczył też, że koncern "okradał Polaków" i przyznał, iż nie sądzi, że wywołał wśród nich wściekłość. - Do szału doprowadziłem opozycję - dodał.
Bogdan Rymanowski zapytał Daniela Obajtka, czy "wie, że doprowadził do szału wielu Polaków". Nawiązał w ten sposób do komentarza szefa PO Donalda Tuska, który stwierdził też, że "przez wiele miesięcy PiS zawyżało ceny benzyny i okradało nas wyjątkowo bezczelnie".
- Nie, raczej nie. To kuriozum, że muszę przepraszać, iż Orlen nie podniósł cen. Do szału doprowadziłem raczej polityków opozycji, którzy liczyli, że ceny paliw dojdą do 10 złotych - odpowiedział.
Daniel Obajtek: To rząd Donalda Tuska okradał Polaków, tolerując mafie paliwowe
Prezes PKN Orlen odniósł się też do słów Tuska. - Jeżeli mówimy o jakimkolwiek okradaniu to jego rząd okradał Polaków, tolerując mafie paliwowe - stwierdził.
ZOBACZ: "Debata Dnia". Burzliwa dyskusja w studiu na temat cen paliw. "Po prostu zerżnęli nas"
Jak dodał, "w żadnym wypadku nie okradamy Polaków". - Stabilizujemy sytuację. Jesteśmy krajem mającym jedne z najtańszych paliw w Europie dzięki fuzji z Lotosem, dywersyfikacji i zabezpieczeniu dostaw ropy - ocenił Obajtek.
Rymanowski zauważył, że wielu kierowców może uważać, iż tygodniami płacili za benzynę więcej niż powinni. - Dlaczego ceny nie spadły w grudniu mimo taniejącej ropy? - zapytał prowadzący.
Zdaniem szefa Orlenu "to nie jest tak". - Pół roku temu w "Gościu Wydarzeń" tłumaczyłem, że nie możemy zamrozić cen paliw, jak na Węgrzech. Nie jesteśmy samowystarczalni w produkcji paliw; 25 procent importujemy z zewnątrz. Nikt z podmiotów zewnętrznych nie kupi za granicą drożej, by w Polsce sprzedać taniej - odparł.
WIDEO: Daniel Obajtek w "Gościu Wydarzeń"
Prezes Orlenu: Obawialiśmy się, że przed świętami wszyscy ruszą na stacje
Według Obajtka gdyby ceny uregulowano na poziomie pięć złotych, "jak chciała opozycja, to import automatycznie 'nie wlałby się' do Polski". - Byłby zakłócony parytet importowy i co za tym idzie, brakłoby paliw na stacjach - powiedział.
Jak przypominał, "przez wiele miesięcy cena ropy dochodziła do 120 dolarów", a amerykańska waluta była mocna. - My rozliczamy się w dolarach. Nie było wtedy możliwości obniżyć cen paliw - argumentował.
ZOBACZ: Mateusz Morawiecki: Należy się cieszyć, że ceny paliwa nie wzrosły
Kontynuował, że "w grudniu złotówka się umocniła, a cena ropy wahała się między 70 a 80 dolarów". - Pojawiły się szanse na obniżenie cen. Nagle (od 1 stycznia 2023 r. - red.) musieliśmy wrócić z 8-proc. do 23-proc. VAT. Wszystkie media mówiły, że za chwilę paliwa będą o 1-1,20 zł droższe. Widzieliśmy potężny ruch na stacjach i na rynku hurtowym - twierdził.
Przekazał, że w Orlenie obawiano się sytuacji przed świętami Bożego Narodzenia, w której jak po wybuchu wojny w Ukrainie "wszyscy ruszyli na stacje".
- Zakomunikowałem w grudniu, że zrobimy wszystko, aby utrzymać ceny na tym samym poziomie (po powrocie do wyższego VAT-u - red.). Gdybyśmy w grudniu minimalnie obniżyli ceny, potem musielibyśmy je podnieść. Nie mógłbym komunikować, że ceny będą na tym samym poziomie - zauważył.
Obajtek: Mieliśmy wyższy poziom marży przez pewien czas. Dbaliśmy o rynek
W opinii Daniela Obajtka, gdyby w grudniu obniżono ceny, "powstałaby bardzo duża panika, bo każdy chciałby kupić paliwo zdecydowanie taniej". - Jeśli mieliśmy przez pewien czas wyższy poziom marży to automatycznie jej niższy pułap mamy w styczniu. Zrobiliśmy to wyłącznie dbając o rynek, natomiast nasi klienci nie stracili - zapewniał.
ZOBACZ: PKP Energetyka po siedmiu latach wróci w państwowe ręce. Kupi ją PGE
Prowadzący przytoczył wtedy opinie ekspertów, według których ropa taniała od października, a teraz jest tańsza niż przed atakiem Rosji na Ukrainę. - Mogliśmy płacić o złotówkę więcej za litr niż wskazywały ceny światowe. Specjaliści podają przykłady z innych państw. Olej napędowy w Niemczech, Czechach czy Belgii staniał o 30 proc., a na Orlenie nie działo się nic - mówił dziennikarz.
- W momencie, gdy nie przełożyliśmy VAT-u, a to jest o ponad złotówkę, to ile "poszedł" teraz? Więcej niż 30 proc. - odpowiedział.
Szef Orlenu mówił też o możliwych działaniach Najwyższej Izby Kontroli oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wobec cen ustalanych przez koncern. Jego zdaniem pieniądze firmy "nie są budżetowe", dlatego nie boi się kontroli.
- Środki wypracowujemy sami, a ceny staramy się stabilizować (...). Wcześniej było na nasze ceny paliw dużo skarg do UOKiK-u, ale Urząd nie dopatrzył się nieprawidłowości. NIK powinien kontrolować publiczne pieniądze, a w Orlenie ich nie ma. Współpracujemy ze wszystkimi instytucjami mającymi prawo nas kontrolować - mówił w Polsat News.
Kolejne sankcje na Rosję a ceny na stacjach. "Nikt w Europie nie wie, co się stanie"
Bogdan Rymanowski zapytał również, co stanie się z cenami paliw i ich dostępnością, gdy 5 lutego wejdą kolejne sankcje na Rosję. - Nikt w Europie nie powie, co się stanie. Kontraktujemy dodatkowe ilości paliwa, by ceny były stabilne - odparł.
Według Obajtka mylą się analitycy mBanku, którzy uznali, że gdyby Orlen obniżył marże, inflacja nieco spadłaby w pewnym momencie.
- Był czas, gdy obniżyliśmy ceny na stacjach o 30-40 groszy, a inflacja nie obniżyła się - skwitował prezes Orlenu.