Indie. Gospodarz przypadkowo strzelił do gościa na imprezie w sylwestra. Potem zmarł na zawał serca
Odbywająca się w indyjskim stanie Karnataka sylwestrowa impreza stała się koszmarem dla gości, gdy w ciągu jednego wieczoru najpierw zmarł uczestnik przyjęcia, a potem - sam gospodarz. Okazało się, że organizator zabawy śmiertelnie postrzelił młodszego o niemal połowę lat mężczyznę. Gdy dotarło do niego, co zrobił, stracił przytomność i już się nie obudził.
W mieście Shivamogga leżącym na terenie indyjskiego stanu Karnataka, w wyniku makabrycznego zbiegu nieszczęśliwych zdarzeń doszło do dwóch zgonów. Jak dowiadujemy się z internetowego wydania Times of India, sylwestrowa impreza okazała się ostatnią dla jej gospodarza i jednego z gości.
67-letni biznesmen Manjunath Olekar organizował w sobotę przyjęcie z okazji Nowego Roku dla przyjaciół i rodziny w swojej rezydencji. Gospodarz miał zamiar przywitać północ uroczystymi salwami z posiadanej przez niego dwulufowej broni.
Gdy przygotowywał się do strzału, broń przypadkowo wypaliła i trafiła stojącego obok 34-letniego Vinaya U. Prowadząca dochodzenie lokalna policja przekazała, że w chwili incydentu na imprezie bawiło się około 50 gości.
ZOBACZ: Wynajął samolot na randkę. Tragiczna śmierć studenta
Indyjska redakcja BBC wyjaśnia, że praktyka strzelania w powietrze z okazji ślubów i innych specjalnych okazji jest powszechna w wielu częściach Indii. Niestety, często dochodzi do nieprzewidzianych i tragicznych wypadków z tego powodu.
Tragiczna pomyłka w sylwestra. Makabra na oczach gości
Funkcjonariusze policji podali w oświadczeniu, że Olekar miał licencję na posiadanie broni i używał jej również w poprzednich latach w podobnych okolicznościach.
Mithun Kumar, komendant policji w Shivamodze przekazał, że 67-latek "przypadkowo nacisnął spust" w trakcie ładowania broni. To wtedy miał paść śmiertelny strzał, na skutek którego zginął przyjaciel syna gospodarza, 34-letni Vinay.
Ranny mężczyzna został przewieziony do szpitala, jednak zmarł w wyniku obrażeń postrzałowych w niedzielę wieczorem.
Na widok upadku 34-latka i kałuży krwi, Olekar stracił przytomność i runął na ziemię. Wezwanym na miejsce ratownikom nie udało się przywrócić funkcji życiowych starszemu mężczyźnie. Służby są zdania, że 67-latek najprawdopodobniej zmarł na atak serca w wyniku szoku.
ZOBACZ: Holandia: Tajemnicza śmierć Polaka w Bredzie. Wpadł w szał na festiwalu muzycznym
- Zaczął łapać oddech, upadł i już się nie podniósł - przekazał redakcji Times of India funkcjonariusz prowadzący dochodzenie na podstawie zeznań świadków.
Vinay, doktorant studiów z zarządzania, był przyjacielem syna Olekara. Jego ojciec jest inżynierem w wydziale ds. robót publicznych w Indiach.
BBC relacjonuje, że tragiczny incydent odcisnął piętno na mieszkańcach spokojnego jak dotąd Shivamogga. Nawet osoby słyszące po raz pierwszy o 67-letnim biznesmenie postanowili udać się do jego domu, aby złożyć wyrazy szacunku. - Po prostu było mi smutno, więc poszedłem oddać hołd zmarłemu - powiedział jeden z mieszkańców.
Czytaj więcej