Bartłomiej Sienkiewicz: Gen. Jarosław Szymczyk powinien być zawieszony
- Co tu dużo mówić, to jest kompromitacja i to na skalę globalną - mówił w "Graffiti" poseł Bartłomiej Sienkiewicz, komentując wybuch granatnika w gabinecie komendanta głównego policji. Polityk PO uważa, że szef polskiej policji powinien być co najmniej zawieszony w obowiązkach do czasu wyjaśnienia sprawy.
- Prawdę mówiąc, boję się wizji Jarosława Kaczyńskiego, ponieważ my w pewnym sensie żyjemy w jego wizji - zaczął Sienkiewicz. - Sznurka ze sznurkiem nie można połączyć, dowieźć pieniędzy, które należą się Polakom, zapanować nad kompletnym chaosem w systemie sprawiedliwości w Polsce. Niech może Jarosław Kaczyński znajdzie sobie inne miejsce dla swoich wizji, niż Polska - mówił dalej.
Grzegorz Kępka zapytał byłego szefa MSW czy zdymisjonowałby gen. Jarosława Szymczyka w związku z wydarzeniami w gabinecie komendanta, gdzie doszło do wybuchu granatnika - "prezentu" od ukraińskich partnerów.
ZOBACZ: Jarosław Szymczyk zachowa stanowisko. Nie będzie dymisji komendanta
- Wszyscy mówią dymisja, dymisja, dymisja. A rzecz sprowadza się nie do wyrzucenia z pracy, tylko do elementarnej przyzwoitości, także przyzwoitości prawnej. Jeśli ktoś jest, nie wiemy, ofiarą czy autorem incydentu i przychodzi prokuratura, która ma badać co się stało, to on nie może mieć wpływu na swoich podwładnych, nadal będąc komendantem głównym, żeby to można było zbadać - uważa Bartłomiej Sienkiewicz.
WIDEO: Bartłomiej Sienkiewicz w "Graffiti"
- Powinien być co najmniej zawieszony w czynnościach, do czasu przeprowadzenia wszystkich badań przez prokuraturę. Tymczasem minister Kamiński zdaje się uznał, że ustąpienie pana komendanta Szymczyka będzie politycznym uderzeniem w niego i osłabieniem. Coraz absurdalniej broni się i komendant, i jego nadzorujący minister - dodał.
- Co tu dużo mówić, to jest kompromitacja i to na skalę globalną. Bardzo współczuję wszystkim policjantom, którzy muszą to w tej chwili przeżywać, a codziennie chronią nasze życie i zdrowie - podkreślił.
Sprzedaż udziałów Rafinerii Gdańskiej
Sienkiewicz komentował także sprzedaż udziałów w Rafinerii Gdańskiej. Jak tłumaczył wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin w Polsat News, "była to realizacja warunków, które sformułowała Komisja Europejska". Polityk PiS dodał, że rządzący byli do tego "zmuszeni", kiedy chcieli doprowadzić do fuzji Orlenu i Lotosu.
ZOBACZ: "Brednie" i "fejk newsy". Jacek Sasin o zarzutach opozycji w sprawie Orlenu
Podkreślił, że opozycja podnosiła wielokrotnie, że ta transakcja jest "bardzo ryzykowana", a udziały sprzedajemy "nie jakimś odległym Saudyjczykom, tylko najbliższym w tej chwili strategicznym partnerom rosyjskim, w zakresie handlu na światowym rynku ropy".
Odniósł się też do wypowiedzi Sasina. - Czyli mówi tak: chcieliśmy zrobić wielki moloch po to, żeby było jeszcze więcej pieniędzy dla swoich i trzeba było połączyć jedno z drugim, w związku z tym Komisja (Europejska-red.), pilnując równowagi rynkowej, kazała nam część tego sprzedać. W związku z tym wybraliśmy za kupującego firmę, która w tej chwili blisko kooperuje z Rosjanami. Dlaczego? Bo chcemy się uniezależnić od rosyjskiej ropy. Czy pan rozumie logikę tego wywodu? - pytał Sienkiewicz dziennikarza. - Ja nie - dodał polityk.
Wcześniejsze odcinki "Graffiti" możesz zobaczyć tutaj.
Czytaj więcej