Wojna w Ukrainie. Ojciec błagał syna, by nie jechał na wojnę z Ukrainą. "To nie jest nasza wojna"

Świat
Wojna w Ukrainie. Ojciec błagał syna, by nie jechał na wojnę z Ukrainą. "To nie jest nasza wojna"
EPA/SERGEI ILNITSKY
Zniszczenia w ostrzeliwanym przez Rosjan Doniecku, opodal linii frontu

To nie jest nasza wojna. To nie jest wojna wyzwoleńcza - tłumaczył Rosjanin, swojemu synowi, który wybierał się na wojnę w Ukrainie. Opowiadał także, o szczegółach działania Rosjan na froncie i przygotowaniu poborowych.

Z ojcem poborowego rozmawiała brytyjska telewizja BBC, nie podając ze względów bezpieczeństwa jego danych.

 

- Masz tam krewnych. Po prostu odmów - mówił ojciec poborowego, dodając, że ten odpowiadał, że "jedzie. Uważał to za słuszne".

 

Przekazał, że określił syna jako "zombie". - Życie to zweryfikuje - dodał. Chłopak trafił na front, z którego wysyłał ojcu wiadomości. 

Wspomnienia z frontu 

- Powiedział, że żołnierze nie otrzymali żadnej ochrony, nie było zbierania danych wywiadowczych ani żadnych przygotowań. Rozkazano im iść naprzód, ale nikt nie wiedział, co ich czeka - wspominał wiadomości syna.

 

Ojciec wskazywał, że dla syna "odmowa walki była trudną decyzją do podjęcia". - To nie jest nasza wojna. To nie jest wojna wyzwoleńcza - zwracał się do niego.

 

Syn przekazał ojcu, że po tym, jak zdecydował się odmówić udziału w walkach, jego oraz innych, którzy wykonali podobny krok, rozbrojono i zamknięto w areszcie. Ojciec zwracał się do rosyjskich służb i kierownictwa wojskowego z prośbą o uwolnienie syna. Apele przyniosły skutek.

"Chcieli go zastrzelić"

- Pobili go, a potem wynieśli na zewnątrz, jakby chcieli go zastrzelić. Położyli go na ziemi i kazali liczyć do dziesięciu. On odmówił. Więc kilka razy pobili go pistoletem po głowie. Powiedział mi, że jego twarz jest cała we krwi - relacjonował, ojciec, to co spotkało jego syna, gdy "namawiano" go do pozostania na froncie.

 

Chłopak wrócił do kraju. Po ogłoszeniu przez Władimira Putina częściowej mobilizacji na front trafiło wielu, w tym młodych Rosjan , który nie mieli wcześniej szkolenia wojskowego.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Eksplozje w Kadijiwce. "Coś huknęło w siedzibę wagnerowców"

 

Po szybkim i dość lakonicznym "zapoznaniu" z zasadami służenia w armii i obsługą sprzętu wojskowego, wyposażeni w kiepską, starą, lub niekompletną broń rekruci trafili na front. 

 

Rosja zmaga się z bakami sprzętu i niedostatecznym wyposażeniem armii w umundurowanie i sprzęt konieczny do walk i przetrwania na froncie. 

laf/ sgo / BBC
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie