Korespondent Polsat News: Bachmut jest całkowicie zniszczony, ludzie mieszkają w ruinach
Rosja cały czas brutalnie atakuje Ukrainę. Ciężkie walki toczą się na wschodzie kraju. Liczący 70 tysięcy mieszkańców Bachmut został zniszczony przez rosyjską armię. O sytuacji w Bachmucie i Kijowie opowiedział na antenie Polsat News korespondent Mateusz Lachowski.
Prezydent Wołodymyr Zełenski poinformował, że w pobliżu miast Bachmut, Sołedar, Marjinka i Kreminna w Donbasie na wschodzie kraju toczą się ciężkie walki. - Na tych terenach nie ma miejsca nieuszkodzonego przez pociski i ogień. Okupanci skutecznie zniszczyli Bachmut, kolejne miasto Donbasu, które rosyjska armia zamieniła w spalone ruiny - mówił Zełenski w 289. dniu wojny.
Mateusz Lachowski, korespondent Polsat News w Ukrainie, potwierdził, że "sytuacja jest krytyczna".
- Samo miasto nadal jest kontrolowane przez Ukraińców, ale niestety Rosjanie cały czas przesuwają się w okolicach Bachmutu, zwłaszcza na południu. Starają się wejść na wzgórza obok miasta, żeby móc je bezkarnie ostrzeliwać - mówił Mateusz Lachowski na antenie Polsat News.
ZOBACZ: Media: Pentagon dał Ukrainie "zielone światło". Chodzi o ataki na Rosję
- Miasto jest całkowicie zniszczone. To są ruiny. Co ciekawe, zostało tam nawet kilka tysięcy cywilów, którzy mieszkają w tych ruinach, w piwnicach - poinformował.
Choć Rosjanie tracą w Bachmucie wielu żołnierzy, obrona miasta jest nie jest łatwa, a utrudniają ją dodatkowo warunki atmosferyczne. - My zazwyczaj mówimy o tym, że jest dobrze, że Ukraińcy się jakoś bronią, ale jednak w Bachmucie jest bardzo ciężko, zwłaszcza że w obliczu pogody, tego, że jest mokro, zimno, żołnierzom walczy się naprawdę trudno. Sytuacja jest krytyczna - przyznał korespondent.
WIDEO: Bachmut zniszczony przez Rosjan
Wojna w Ukrainie. Mieszkańcy Kijowa obawiają się kolejnych ostrzałów
Dużo spokojniej jest w Kijowie, gdzie od 48 godzin nie było dużego ostrzału stolicy. Mieszkańcy stolicy mają prąd, wodę i ogrzewanie.
- W tej chwili cywile korzystają na tyle, na ile mogą z chwili spokoju, normalności. Na tyle oczywiście, na ile normalność w trakcie tej wojny jest możliwa - stwierdził Mateusz Lachowski.
Mieszkańcy Kijowa cały czas obawiają się jednak kolejnych ostrzałów, przede wszystkim wodociągów i infrastruktury energetycznej.
- Ostatnio po zmasowanym ostrzale przez prawie trzy dni w większości miasta nie było prądu, występowały też problemy z wodą. W tej chwili w Kijowie jest przymrozek, temperatura wynosi około zero stopni. To jest trudne dla mieszkańców, kiedy tracą prąd właśnie w wtedy, gdy jest tak zimno - mówił korespondent z Kijowa.
ZOBACZ: Jens Stoltenberg: Obawiam się, że wojna w Ukrainie przerodzi się w wielką wojnę między NATO a Rosją
- Z jednej strony się obawiamy tych ostrzałów, a z drugiej jesteśmy przekonani, że one nastąpią. Rosja tutaj nie zostawia złudzeń, nawet sam Władimir Putin mówił, że ostrzały Ukrainy będą kontynuowane, a za każdym razem, gdy ostrzeliwana jest cała Ukraina, to ostrzeliwany jest także Kijów. Kiedy rozmawia się z cywilami, oni zazwyczaj zdają sobie sprawę, że do kolejnych ostrzałów stolicy Ukrainy na pewno dojdzie. Pytanie, jakie spustoszenie one poczynią - zastanawiał się Lachowski.
Starty po obu stronach
Dziennikarz wspomniał, że dziś w nocy ostrzelano po raz kolejny obwód dniepropietrowski, zaporoski, okolice Nikopola. Kolejne osoby zostały ranne. Ukraińcy cały czas publikują informacje o rosyjskich stratach. Już prawie 94 tysiące rosyjskich żołnierzy zginęło w trakcie tej inwazji, Rosjanie stracili trzy tysiące czołgów i prawie sześć tysięcy bojowych wozów piechoty. Mimo pauzy operacyjnej Rosja każdego dnia traci żołnierzy w Ukrainie. Niestety giną także Ukraińcy.
Czytaj więcej