Warmińsko-mazurskie. Zgłosił porwanie, bo chciał, żeby policjanci zawieźli go do domu
Policjanci z Olsztyna otrzymali niepokojące zgłoszenie. Dzwoniący mężczyzna twierdził, że został uderzony w głowę i porwany. Utrzymywał, że został gdzieś wywieziony i nie wie, gdzie jest. Funkcjonariusze natychmiast pojechali go szukać. Okazało się, że żadnego porwania nie było.
"Do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego zadzwonił mężczyzna, który oświadczył, że właśnie się ocknął, nie wie, gdzie jest, ktoś go wywiózł, dostał w głowę i był nieprzytomny. Dodał, że był w jednym z lokalnych sklepów, tam ktoś go uderzył w głowę i wywiózł samochodem, a teraz leży w dole i widzi tylko trzcinę, ale jest przekonany, że jest w swojej wiosce” - czytamy w komunikacie warmińsko-mazurskiej policji.
ZOBACZ: Rodzina po 51 latach odnalazła porwane dziecko. Pomogły badania DNA
Policjanci natychmiast wyruszyli na poszukiwania rzekomo porwanego mężczyzny. "Dzięki informacjom przekazywanym przez zgłaszającego podczas rozmowy telefonicznej, sygnałom świetlnym oraz dźwiękowym, które widział z daleka i mógł nakierować funkcjonariuszy, szybko udało się zlokalizować miejsce położenia 41-latka" - przekazała policja.
Porwanie, którego nie było
Mężczyzna powiedział funkcjonariuszom, że nie może chodzić, bo porywacze przytrzasnęli mu nogi, kiedy wkładali go do bagażnika. Na miejsce wezwano pogotowie. Przyjechali też policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej. W trakcie dalszych czynności wyszło na jaw, że mężczyzna nie ma żadnych obrażeń. Nie było też porwania.
Okazało się, że nietrzeźwy mieszkaniec gminy Iława, wracając ze sklepu, w którym kupował alkohol, przewrócił się w polu. Uznał, że najwygodniej będzie, jeśli do domu odwiozą go służby ratunkowe. Historia o porwaniu została całkowicie zmyślona. Mężczyzna złożył fałszywe zawiadomienie, bo chciał, żeby policjanci jak najszybciej po niego przyjechali i zabrali do domu.
ZOBACZ: Uprowadzenie rodzicielskie w Wolicy pod Kaliszem. 3-letnia Helenka porwana podczas spaceru z matką
41-latek za bezpodstawne wezwanie funkcjonariuszy odpowie przed sądem.
Policja apeluje, żeby na telefony alarmowe dzwonić tylko w uzasadnionych przypadkach. Za nieuzasadnione wezwanie służb ratunkowych grozi areszt od 5 do 30 dni, kara ograniczenia wolności lub kara grzywny do 1500 złotych.