Ewa Wrzosek: SMS-y z komunikatu prokuratury są sfałszowane
- Złożyłam zażalenie na przeszukanie mojego gabinetu i odebranie rzeczy - mówiła w środowym "Gościu Wydarzeń" prokurator Ewa Wrzosek ze stowarzyszenia "Lex super omnia". Śledczy ze Szczecina chcą odebrać jej immunitet w związku z postępowaniem wobec warszawskich urzędników. - Zbigniew Ziobro wykorzystuje prokuraturę dla własnego interesu. Przekracza uprawnienia prokuratora generalnego - mówiła.
Jak mówiła Wrzosek, gdy dowiedziała się, że przeszukano jej gabinet, wysłała również pismo do Prokuratora Okręgowego w Warszawie o doręczenie mi postanowienia, na którego podstawie te czynności zostały przeprowadzone. - Takiej decyzji mi nie doręczono - powiedziała w rozmowie z Marcinem Fijołkiem.
Zdaniem prokurator z jej biura zabrano służbowe komputery, które były w widocznym miejscu, ale również pendrive, który był schowany. Wrzosek nie przyznaje się do zarzutu przekazywania informacji ze śledztwa warszawskim urzędnikom.
ZOBACZ: Szymon Szynkowski vel Sęk: Jestem rozczarowany tempem prac KE w sprawie środków z KPO
- Komunikat prasowy zarzuca mi szereg przestępstw. To w mojej ocenie świadczy o tym, że jest to akcja polityczna. Nieprzypadkowy jest moment, w którym ten komunikat został opublikowany, jak również, iż dotyczy on mojej osoby; że po drugiej stronie mamy prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego - wyliczała.
W jej ocenie do wspomnianych wydarzeń dochodzi, "kiedy pozycja ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego w rządzie jest bardzo chwiejna". - Zbigniew Ziobro chciał po prostu chciał pokazać zarówno zwolennikom, jak i oponentom politycznym, jak wielką siłą, narzędziami dysponuje i jak łatwo manipulować mu dowodami, wykorzystując je w walce politycznej - oceniła.
WIDEO: Ewa Wrzosek: SMS-y z komunikatu prokuratury są sfałszowane
Wrzosek: Wiadomości są sfałszowane
Według Ewy Wrzosek treść SMS-ów opublikowana przez śledczych "to nie są komunikaty, które wysyłała". - Nie wiem z jakiego źródła pochodzą - zadeklarowała.
Poinformowała także, że złożyła zażalenie na zawieszenie w obowiązkach służbowych. - Korzystam ze wszystkich przysługujących mi praw. Zabieram głos, żeby wskazywać jak bardzo to, do czego posunęli się przedstawiciele Prokuratury Regionalnej w Szczecinie na polecenie Zbigniewa Ziobry, narusza prawo i jak bardzo jest wykorzystywane w celu linczu medialnego, a nie procesowego wyjaśnienia sprawy - powiedziała.
Przypomniała, że jej telefon został wcześniej inwigilowany Pegasusem. - Uzyskano wówczas dostęp do całej zawartości mojego telefonu - do informacji, do zdjęć, do mikrofonu, do materiałów wideo - dodała.
Podkreśliła, że opublikowanie fragmentów SMS-ów to "manipulowanie być może fragmentami informacji, które znajdowały się w moim telefonie". - Wiarygodność tych dowodów jest zerowa, ja to wykażę. Dysponuję opinią ekspertów Citizen Lab (...). Nie jest istotne ustalenie, czy było włamanie na mój telefon, bo ja tą pewność mam. Zaprzeczam komunikatom, które opublikowała prokuratura. Są sfałszowane - zapewniła Wrzosek.
ZOBACZ: Niemcy: Udaremniony zamach stanu. Władzę chciał przejąć książę Heinrich XIII
Prokurator Ewa Wrzosek została zapytana przez Marcina Fijołka "jaki ma główny zarzut do Zbigniewa Ziobry, jeśli chodzi o kierowanie prokuraturą w tej sprawie". - Od wielu lat z coraz większym natężeniem wykorzystuje prokuraturę dla własnego interesu partyjnego i politycznego. Przekracza tym samym uprawnienia przysługujące mu jako Prokuratorowi Generalnemu - odpowiedziała rozmówczyni.
Jak przypomniała, "zarówno Ziobrę, jak i mnie, obowiązuje prawo". - To nie może być tak, że korzystając ze wszystkich narzędzi i możliwości prawnych, którymi dysponuje, kieruje szykany, represje i fabrykuje oskarżenia pod adresem prokuratorów krytycznych wobec niego - stwierdziła.
Wrzosek podkreśliła, że w innych krajach funkcjonuje połączenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego i nie ma tam sprzeciwu. - Chodzi o to, że osoba pana Zbigniewa Ziobro nie daje gwarancji rzetelnego, prawidłowego, zgodnego z prawem pełnienia tej funkcji - uściśliła.
Wrzosek: Decyzja o moim zawieszeniu zawiera błędy
Ewa Wrzosek poinformowała, że decyzja o jej sześciomiesięcznym zawieszeniu została formalnie błędnie wydana. - Okres ten nie jest urlopem, czasem, gdy mogę sobie robić, co chcę. Przez cały czas pozostaję do dyspozycji pracodawcy - powiedziała.
Dodała, że nie została wpuszczona do budynku. - Ochroniarz wyprosił mnie, mówiąc, że uczynił to na polecenie prokuratura rejonowego, a ten w mojej obecności zaprzeczył, że wydał takie polecenie (...). Nie wykluczam, przy tej złej woli kierownictwa prokuratury, że może się okazać, że porzuciłam pracę np. nie odbierając telefonu - uznała.
ZOBACZ: Stopy procentowe. Decyzja Rady Polityki Pieniężnej. Co z ratami kredytów?
Wrzosek poinformowała, że nie stawi się przed Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. - Nie uznaję tego organu, ze względu na sposób jego powołania. Potwierdzają to m.in orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jest to organ, który nie ma waloru niezawisłego sądu. Moi obrońcy podejmą stosowną obronę - zapowiedziała.
Czytaj więcej