Kościelisko. Niedźwiadek wdarł się na posesję. Ofiarą padł bałwan
Młody niedźwiedź w Kościelisku wdarł się na posesję i zaatakował niewinnego bałwana. Był to napad na tle rabunkowym, poszło o marchewkę. Początek grudnia to czas kiedy większość niedźwiedzi zapada w sen zimowy, niektóre wciąż gromadzą zapasy i poszukują jeszcze pokarmu.
Sprawca całego zamieszania - niedźwiedź - amator marchewek szczególnie upatrzył sobie jedno miejsce opodal Kościeliska.
Zamach na bałwana
- U wylotu Doliny Małej Łąki mały niedźwiadek wszedł na posesję i urwał nos bałwankowi, zjadł słonecznik z karmnika, kule tłuszczowe - wyjaśniał Tomasz Zwijacz-Kozica z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Dodał, że pracownicy parku na prośbę zaniepokojonej mieszkanki Kościeliska interweniowali, gdy niedźwiadek "obrabował" bałwana.
WIDEO: Zamach na bałwana. Niedźwiadek pozbawił go marchewkowego nosa
Jeden ze strażników przyjechał pod podany adres i próbował niedźwiedzia wypędzić. Skuteczne próby na niewiele się zdały, ponieważ niedźwiedzie to stali bywalcy Kościeliska.
- Jesteśmy położeni w otulinie parku narodowego, więc to jest naturalne, ale nie ma co ukrywać, sami jako ludzie powodujemy, że podchodzą do naszych granic - oceniał zaś Roman Krupa, wójt gminy Kościeliska.
Niedźwiadki idą spać
Wyższa teraz aktywność niedźwiadków wynika z faktu, że część z nich chce jeszcze uzupełnić zapasy przed zapadnięciem w zimowy sen.
- Im więcej się otłuszczą, tym potem będzie im łatwiej wejść w ten letarg i wiosną z tego letargu wyjść - zaznaczał Marcin Szumowski, specjalista i autor książki "Niedźwiedzica z Baligrodu i inne historie".
ZOBACZ: Bieszczady. Tworylczyk. Niedźwiedź zaatakował leśnika. Lądował śmigłowiec LPR
Kazimierz Nóżka z Nadleśnictwa Baligród dodawał, że "niedźwiedzie powinny już kierować się do swoich miejsc zimowego odpoczynku, w większości to są gawry w Bieszczadach, zwykle w starych wypróchniałych drzewach".
Kiedy już niedźwiedź zaśnie, nie wolno go wybudzać, nie wolno też wyręczać żadnego w gromadzeniu zimowych zapasów.
- Taki niedźwiedź później staje się utrapieniem dla lokalnych mieszkańców, bo on wiedząc, że od człowieka może dostać pokarm będzie tego pokarmu szukał przy człowieku - tłumaczy Szumowski.
Czytaj więcej