Lubartów: Zadzwonił na numer alarmowy, powiedział, że zabił żonę i utopił ciało w rzece
- Zabiłem swoja żonę, a zwłoki wrzuciłem do rzeki - takie zgłoszenie od 71-letniego mężczyzny odebrali policjanci z Lubartowa (woj. lubelskie). Mundurowi natychmiast udali się pod wskazany adres, gdzie zastali... zgłaszającego pod wyraźnym wpływem alkoholu. Po kilku próbach udało się skontaktować także z "ofiarą", która na szczęście okazała się cała i zdrowa.
W niedzielę na numer alarmowy zadzwonił mieszkaniec Lubartowa, którzy przekazał dyżurującej tam osobie, że zabił swoją żonę. Powiedział też, że jej zwłoki wrzucił od rzeki.
- Tym zgłoszeniem postawił na nogi kryminalnych lubartowskiej komendy. Funkcjonariusze natychmiast udali się pod wskazany adres, z zachowaniem najwyższych środków ostrożności - przekazała sierż. sztab. Jagoda Stanicka, oficer prasowa KPP w Lubartowie.
Zgłaszający był pijany
Na miejscu policjanci zastali 71-latka, który zgłosił "zbrodnię". Mężczyzna znajdował się pod widocznym działaniem alkoholu, a funkcjonariuszom, którzy pojawili się na miejscu powtórzył, że zabił żonę i pozbył się zwłok.
ZOBACZ: USA. Policja z San Francisco chce, by roboty mogły zabijać ludzi. Jest projekt zmian w prawie
- Nie potrafił jednak wyjaśnić jak do tego doszło, ani podać żadnych szczegółów - dodała Jagoda Stanicka.
Kobieta odebrała telefon
Policjanci przeszukali miejsce zamieszkania mężczyzny, nie znaleźli jednak żadnych śladów zbrodni. - Funkcjonariusze próbowali dodzwonić się do kobiety, ta początkowo nie odbierała telefonu - informowała Stanicka.
Dodała, że "gdy w końcu dodzwoniono się do 'ofiary', kobieta potwierdziła, że jest zdrowa i bezpieczna".
ZOBACZ: Gdańsk: Dwie osoby zginęły podczas renowacji kościoła
71-latek odpowie za bezpodstawne zgłoszenie interwencji. Grozi mu areszt, ograniczenie wolności albo grzywna w wysokości do 1,5 tys. zł.
Czytaj więcej