USA. Wyszedł do toalety na statku wycieczkowym i nie wrócił. 15 godzin dryfował w morzu
- Wola życia jest czymś, na co należy liczyć w każdej sprawie poszukiwawczo-ratowniczej - powiedział Seth Gross z amerykańskiej straży przybrzeżnej po uratowaniu 28-letniego pasażera statku wycieczkowego. Mężczyzna dryfował w wodzie przez 15 godzin.
Do niewiarygodnego zdarzenia, które opisuje BBC, doszło w czwartek, 24 listopada, kiedy w Stanach Zjednoczonych Amerykanie obchodzili Święto Dziękczynienia.
Historia zaczyna się jednak dzień wcześniej, kiedy na statku wycieczkowym podczas rejsu po Zatoce Meksykańskiej 28-latek spędzał wieczór ze swoją siostrą. W pewnym momencie powiedział kobiecie, że wychodzi do toalety, jednak bardzo długo stamtąd nie wracał. Pasażerka po przeszukaniu statku poinformowała służby o możliwym zaginięciu brata.
15 godzin w morzu
Przez najbliższych kilkanaście godzin kilka ekip ratowniczych przeczesywało wodę, by odnaleźć zaginionego mężczyznę. Udało się go wypatrzeć około 30 km od wybrzeży Luizjany. Mężczyzna przez 15 godzin dryfował w morzu. - Absolutnie najdłuższy czas, o jakim słyszałem - to jeden z cudów Święta Dziękczynienia - powiedział porucznik Seth Gross z amerykańskiej straży przybrzeżnej.
ZOBACZ: Tajlandia. Rybak uratował się dzięki lodówce. Dryfował w niej na pełnym morzu
Jak dodał, nie spotkał się z takim przypadkiem podczas swojej 17-letniej służby. - Wola życia jest czymś, na co należy liczyć w każdej sprawie poszukiwawczo-ratowniczej - zauważył.
Stan 28-latka jest stabilny. Nie wiadomo, w jaki sposób mężczyzna znalazł się w wodzie.
To nie pierwszy taki przypadek
BBC przypomina, że w 2018 roku 46-letnia Brytyjka została uratowana 10 godzin po tym, jak wpadła do Adriatyku z pokładu statku wycieczkowego.
Kobieta powiedziała jednemu z ratowników, że w przeżyciu tylu godzin w wodzie pomogło jej to, że była w dobrej formie po uprawianiu jogi. Dodała, że śpiewała, aby nie odczuwać zimna w nocy.
Czytaj więcej