Marcin Przydacz: Prezydent Duda chce włączyć się w rozmowy o bateriach Patriot z Niemiec
- Wiem, że pan minister Błaszczak jest w stałym kontakcie z szefową MON Niemiec - powiedział wiceszef MSZ Marcin Przydacz, nawiązując do niemieckiej oferty przekazania Polsce baterii Patriot. Jak dodał, w rozmowy chce włączyć się prezydent Andrzej Duda. - Na finalne decyzje przyjdzie nam poczekać - zapowiedział.
Marcin Fijołek zapytał swojego gościa, czy w rządzie zapadła decyzja, by nie przyjmować baterii Patriot od Niemiec. - Nie znam takiej decyzji. Wiem, że minister Mariusz Błaszczak jest w stałym kontakcie z szefową MON Niemiec - stwierdził.
Ujawnił też w Polsat News, że - zgodnie z tym, co słyszał - w rozmowy wokół Patriotów chce włączyć się prezydent Andrzej Duda, który jest też zwierzchnikiem Sił Zbrojnych RP.
ZOBACZ: Piotr Ikonowicz: Minister Błaszczak to taki prosty chłopak, który chciał dobrze
- W naturalny sposób chciałby być tutaj aktywny. Na finalne decyzje przyjdzie nam poczekać - zapowiedział, przypominając, że Polska "od wielu miesięcy" apeluje do państw zachodnich o przekazywanie systemów obrony przeciwrakietowej Ukrainie.
- Wtedy ukraińskie miasta będą bezpieczniejsze, nie będzie bombardowana infrastruktura krytyczna, ludzie nie będą ginąć. Po drugie, takie tragiczne wypadki jak obserwowaliśmy chociażby w Przewodowie, będą zminimalizowane, bo sprzęt natowski jest dużo lepszy niż postsowiecki - uznał.
Przydacz o niemieckich Patriotach dla Polski: Rozmowy trwają
Prowadzący przypomniał, że stanowisko rządu w sprawie Patriotów od Niemiec uległo zmianie. Na początku tygodnia zarówno szef MON, jak i prezydent, wypowiadali się o propozycji z uznaniem, co z czasem zaczęło się zmieniać.
Wideo: "Graffiti". Marcin Przydacz o Patriotach od Niemiec: Na finalne decyzje trzeba jeszcze poczekać
- To nie tyle wolta, co uzupełnienie. Te systemy też są Ukrainie potrzebne. Czytałbym oświadczenie pana premiera Błaszczaka w kontekście wewnętrznych rozmów z Niemcami. On wie, jaką konkretnie ofertę przedłożyli, czy jest ona kompatybilna z polskimi potrzebami, czy nie jest aby wybiegiem po to, aby pokazać: "Mieliśmy dobrą wolę, ale to my chcemy mieć panowanie nad tym, nad tym i nad tym" - powiedział.
Gość "Graffiti" mówił również, że warunki postawione polskiej armii przez Berlin mogły być zaporowe. - Nie mam takich informacji, ale nie wykluczałbym takiego scenariusza. Poczekajmy na to, co pan premier Błaszczak powie na koniec tych rozmów - dodał wiceszef MSZ.
Marcin Przydacz uznał, że w przypadku niemieckiej oferty "diabeł tkwi w szczegółach".
- W zależności od tego, jaka jest ta oferta, jak system niemiecki ma być ewentualnie wpleciony w polski system dowodzenia... Żeby nie było tak, że my swoje, Amerykanie na Podkarpaciu swoje, Brytyjczycy swoje, a Niemcy jeszcze swoje i się okaże, że system będzie na papierze wyglądał bardzo dobrze, a w praktyce będzie niesterowalny - stwierdził.
Wiceszef MSZ: Nie ma powodu żeby nie wysyłać sprzętu na Ukrainę
Marcin Fijołek przytoczył opinie ekspertów, według których gdyby baterie Patriot miały trafić na Ukrainę, wymagałoby to co najmniej kilkumiesięcznego szkolenia, a wysłanie niemieckich żołnierzy do przeprowadzenia instruktażu mogłoby zostać uznane za zaangażowanie NATO w wojnę.
ZOBACZ: "To choroba polskiej polityki". Przydacz odpowiada Czaputowiczowi
- Żołnierzy natowskich raczej nie wyślemy. Od wielu miesięcy apelowaliśmy, aby te możliwie jak najnowocześniejsze systemy - jeśli nie Patriot, to jakiekolwiek inne - trafiły na Ukrainę. Kijów jest broniony przez tę jedną baterię, którą Niemcy po wielu miesiącach nacisków w końcu wysłały. Ukraińcy są z niej bardzo zadowoleni - oznajmił wiceszef MSZ.
Zdaniem polityka "nie ma powodów żeby nie wysłać drugiej, trzeciej, czwartej czy piątej baterii". - Terytorium Ukrainy jest ogromne i tych miast do obrony jest znacznie więcej niż tylko Kijów - dodał.
Przydacz: Prezydent i szef MON w dobrych relacjach
Prowadzący zapytał Przydacza o "zgrzyt" wywołany tym, że w sprawie nie ma spójnego komunikatu polskich władz.
- Nie określiłbym tego jeszcze jako "zgrzyt". Pan prezydent i pan premier Błaszczak są w dobrych, bieżących kontaktach. Nastąpiło pewnego rodzaju "niedogadanie się", brak przepływu informacji, czego dał wyraz szef gabinetu prezydenta, mówiąc, że Andrzej Duda oczekuje, aby komunikacja przebiegała lepiej - odpowiedział Przydacz.
Zdaniem wiceszefa MSZ, nie należy z tego robić "wielkiej historii, że tu zaczyna się jakiś konflikt i zgrzyt". - Czasami być może zabrakło jednego zdania więcej. Myślę, że panowie to sobie wyjaśnią - dodał.
Wiceszef MSZ: Niemcy mają swoją politykę i swoją grę
Marcin Fijołek przypomniał też o komentarzach płynących z opozycji. W opinii tych polityków zmiana nastawienia do propozycji zachodnich sąsiadów jest wyrazem "antyniemieckiej fobii polityków PiS".
ZOBACZ: Premier Mateusz Morawiecki: Donald Tusk równa się Angela Merkel. I on odpowiada za nieszczęście
- Polska opozycja nie ma za bardzo innych argumentów, nie ma informacji, nie zna się. Zna się tylko na tym, że rząd jest niedobry, a Niemcy są świetni i wspaniali. Trochę na takim poziomie prowadzona jest dyskusja - mówił Przydacz.
Wiceszef MSZ zapewnił, że "nie ma żadnych antyniemieckich fobii, a Niemcy są ważnym partnerem Polski". - Musimy mieć jednak świadomość, że Berlin ma swoją politykę i grę. Nie możemy wykluczyć, że pewne inicjatywy czy oferty kierowane w naszą stronę mają na celu wywołanie wewnętrznych podziałów, aby opozycja miała argumenty - podsumował Przydacz.
Dotychczasowe odcinki programu "Graffiti" dostępne są tutaj.
Czytaj więcej