Chorzów: Rodzinna drukarnia fałszywych pieniędzy. Kserowane banknoty wydawali w pobliskich sklepach
Policjanci z Chorzowa zatrzymali trzy osoby - 49-letnią kobietę, jej 18-letniego syna oraz 43-letniego konkubenta, ponieważ wprowadzali do obrotu sfałszowane pieniądze. W ich mieszkaniu działała prowizoryczna drukarnia. Podrobionymi 50-złotówkami płacili w pobliskich sklepach. "Wzorem" były trzy oryginalne banknoty, których wygląd wielokrotnie powielano.
Policjanci w poniedziałek weszli do jednego z mieszkań na terenie Chorzowa. Podczas przeszukania odkryto, że w lokalu zorganizowano małą "firmę" poligraficzną. Produkowano w niej fałszywe banknoty.
W lokalu zabezpieczono sprzęt komputerowy, drukarkę, papier do produkcji banknotów oraz 25 sztuk gotowych, fałszywych 50-złotówek. Zatrzymano trzy osoby: 49-latkę, jej o sześć lat młodszego partnera i 18-letniego syna kobiety.
Kom. Arkadiusz Bień z chorzowskiej policji powiedział polsatnews.pl, że "mózgiem operacji" był starszy z mężczyzn. To on był odpowiedzialny za produkcję fałszywych banknotów i wprowadzanie ich do obrotu.
43-latek usłyszał zarzut z artykułu 310 paragraf 1 Kodeksu karnego dotyczący fałszowania środków płatniczych lub papierów wartościowych. Grozi mu od pięciu do 25 lat więzienia.
- 18-letni mężczyzna i jego 49-letnia matka na razie zostali przesłuchani w charakterze świadków z uprzedzeniem o możliwej odpowiedzialności karnej - powiedział policjant.
Proceder trwał dwa tygodnie
Pierwsze zgłoszenie dotyczące fałszywych pieniędzy wpłynęło do chorzowskiej komendy 7 listopada. Do momentu zatrzymania funkcjonariusze otrzymali łącznie siedem zawiadomień od właścicieli placówek handlowych położonych w niewielkiej odległości od mieszkania, w którym produkowano fałszywe pieniądze. Za każdym razem były to "banknoty" o nominale 50 zł.
- Sklepikarze w związku z pandemią mieli ostatnio mniejszą styczność z gotówką, co uśpiło ich czujność. Te banknoty wychwytywano głównie podczas liczenia utargu lub wpłacania go do banku - relacjonował rzecznik chorzowskiej policji.
ZOBACZ: Małaszewicze. 14-latek podpalił kino. 50 tysięcy złotych strat
Fałszerz nie przykładał dużej wagi do tego, aby jego produkt do złudzenia przypominał prawdziwe pieniądze. Komisarz Arkadiusz Bień powiedział, że były to trzy "wzorcowe" banknoty, które następnie powielano. - Numer i seria banknotów się powtarzały - dodał.
Czytaj więcej