USA. Zawodowy bokser sfingował swoją śmierć. To część policyjnego śledztwa przeciwko jego żonie
Były zawodowy bokser Ramon Sosa sfingował swoją śmierć. Była to część policyjnego śledztwa, które miało doprowadzić do oskarżenia jego żony. Ta planowała zabójstwo pochodzącego z Portoryko Sosy i wynajęła w tym celu płatnego mordercę. Teraz poszkodowany swoją historię opowiedział w telewizyjnym dokumencie.
- Kiedy śledczy przedstawili mi swój plan, moją pierwszą myślą było: "Chyba sobie żartujecie" - powiedział Sosa Fox News Digital. - Myślałem, że mają wystarczająco dużo dowodów, żeby ją aresztować - kontynuował.
- Przyznali, że mają wystarczająco dużo dowodów, ale zauważyli też, że ona jest matką dwojga dzieci, lubianym członkiem społeczności. Podkreślili, że nie chcą ryzykować, że podczas rozprawy jeden z przysięgłych będzie jej współczuł. Powiedzieli, że chcą pokazać zdjęcia mnie martwego, uzyskać jej reakcję i wykorzystać to jako dowód. I tak to wszystko się potoczyło - relacjonował Portorykanin.
"Miłość od pierwszego wejrzenia"
Sosa, syn zawodowego zapaśnika, sam rozpoczął udaną karierę bokserską w swojej ojczyźnie. Jako nastolatek przeniósł się następnie do Teksasu, gdzie w wieku 17 lat przeszedł na zawodowstwo. Po zakończeniu sportowej kariery, zaczął trenować bokserów w Houston.
W 2007 roku, 40-letni wówczas Sousa poznał swoją przyszłą żonę. Jak wyjaśnił, była to "miłość od pierwszego wejrzenia".
Pochodząca z Meksyku Maria de Lourdes Dorantes wjechała do USA z synem i córką na wizie turystycznej. Para pobrała się w 2009 roku, a rok później otworzyła wspólnie siłownię.
"Chodziło o pieniądze"
Jak wyjaśnił Sosa, w trzecim roku małżeństwa zaczął dostrzegać zmianę w zachowaniu małżonki. - Pamiętam, jak mi powiedziała: "Teraz jestem Amerykanką. Mam w tym kraju takie same korzyści jak ty" - opowiedział. Niedługo potem złożyła pozew o rozwód.
Pewnego dnia przyjaciel pary, uczęszczający na ich siłownię, podsłuchał rozmowę Dorantes z jej córką. Kobieta twierdziła, że chce pozbyć się małżonka i szuka zabójcy. Przerażony świadek postanowił ostrzec Sosę.
- Chodziło o pieniądze. Wiedziała, ile pieniędzy jestem wart martwy. Biznes zaczął podupadać. Przejęła firmę i wielu naszych klientów zrezygnowało z członkostwa. Była bardzo sfrustrowana, ponieważ rozwód nie szedł po jej myśli i nie miała pieniędzy. Potem próbowała zrujnować mi życie, wysuwając fałszywe oskarżenia, że się nad nią znęcałem, że jestem pijakiem. Chyba czuła, że nie ma innego wyboru - przekazała potencjalna ofiara.
Sfingowane morderstwo
Sosa skontaktował się z policją, ale powiedziano mu, że potrzeba więcej dowodów. Wraz z przyjacielem połączyli siły, aby wykonać własną amatorską pracę detektywistyczną. Nagrywali codzienne rozmowy z kobietą, podszywając się pod płatnego mordercę Dowody spisku przedstawiono śledczym.
- Policja zaangażowała się, gdy zdali sobie sprawę, że to bardzo poważne, że ona chce mojej śmierci tak szybko, jak to możliwe. Przyprowadzili swojego tajnego śledczego - opowiedział Sosa.
Policja potrzebowała zdjęcia "zabitego" Sosy, by żona uwierzyła, że płatny morderca zrealizował jej zlecenie. - Pokazali mi te wszystkie zdjęcia martwych mężczyzn z ranami postrzałowymi głowy. To było straszne, ale zgodziłem się - wspominał.
Mężczyzna zapozował do zdjęć, tak jakby miał związane ręce. Śledczy rzucili mu nawet ziemię na głowę, aby uzyskać realistyczny efekt.
Następnie tajny agent udający płatnego zabójcę pokazał zdjęcie małżonce podczas umówionego spotkania. Ta zareagowała śmiechem i zaproponowała mu 3 tys. dol. w gotówce, biżuterię i samochód małżonka. Policjant nagrał rozmowę na ukrytej kamerze.
Dorantes została aresztowana w 2015 roku. Odsiaduje teraz karę 20 lat więzienia.
Czytaj więcej