Przewodów. Tak wygląda miejsce uderzenia rakiety. Zdjęcia Polsat News
Służby prowadzące śledztwo opuściły suszarnię w Przewodowie, gdzie we wtorek doszło do tragedii. W wyniku wybuchu rakiety zginęły tam dwie osoby. Reporterka Polsat News Aleksandra Dunajska-Minkiewicz dotarła do miejsca eksplozji.
Służby badające okoliczności zdarzenia opuściły suszarnię w Przewodowie ok. 16:00. - Obserwowaliśmy wyjeżdżające samochody służb, wywożony traktor i przyczepę, w którą uderzyła rakieta - relacjonowała Aleksandra Dunajska-Minkiewicz.
ZOBACZ: "Dane nie wskazują". Ambasador Polski przy NATO obala teorię o błędnych koordynatach Przewodowa
Na miejscu tragedii widać także pozostałości wyposażenia suszarni, które zostały zniszczone.
Wybuch w Przewodowie. Zginęły dwie osoby
Przypomnijmy, że we wtorek po południu w suszarnię zbóż w Przewodowie uderzyła rakieta. Według wstępnych informacji był to pocisk ukraińskiej obrony powietrznej.
Tego dnia siły rosyjskie przeprowadziły zmasowany atak na Ukrainę za pomocą blisko stu rakiet i dronów. Celem były głównie obiekty infrastruktury odpowiadające za dostawy energii.
ZOBACZ: Ukraińscy śledczy w Przewodowie. Spędzili tam trzy godziny
Prezydent Andrzej Duda poinformował, że nic nie wskazuje na to, że był to intencjonalny atak na Polskę. Jak mówił, najprawdopodobniej był to nieszczęśliwy wypadek. Podobne informacje przekazał w Polsat News wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker.
- Z tego, co specjaliści mówią, te rakiety równie dobrze mogą uderzyć troszkę dalej, niekoniecznie tutaj, mogą polecieć kilkadziesiąt kilometrów w głąb kraju. To wydarzenie losowe, tak je traktujemy - tłumaczył wójt Dołhobyczowa.
W wyniku eksplozji zginęły dwie osoby - 60-letni Bogusław W. i 62-letni Bogdan C.
Śledztwo w tej sprawie prowadzą polscy i zagraniczni eksperci. W piątek na miejscu byli także ukraińscy śledczy, którzy nie biorą udziału w postępowaniu, ale mogli dokonać oględzin.
Czytaj więcej