Wybuch rakiety w Przewodowie. Robert Winnicki o "braku reakcji rządu". Marszałek stanęła w obronie

Polska
Wybuch rakiety w Przewodowie. Robert Winnicki o "braku reakcji rządu". Marszałek stanęła w obronie
Sejm.gov.pl
Robert Winnicki (Konfederacja) i marszałek Sejmu Elżbieta Witek (PiS)

- Trzeba było wyjść i normalnie powiedzieć: że toczy się wojna u naszych granic, że spadła rakieta, bo wiedzieliście od początku prawdopodobnie jaka to jest rakieta i wiecie to dzisiaj. Powstały przez to niezręczności dyplomatyczne - mówił w Sejmie Robert Winnicki. Poseł Konfederacji zarzucił polskiemu rządowi spóźnioną reakcję na wydarzenia w Przewodowie. Riposta marszałek Witek wywołała oklaski.

Dzień po tragicznym wybuchu rakiety w Przewodowie ponownie zebrał się Sejm. Posiedzenie rozpoczął premier Mateusz Morawiecki, który minutą ciszy uczcił pamięć dwóch ofiar incydentu. W dalszej części swojego wystąpienia przedstawiał posłom informację na temat obecnej sytuacji w Polsce.

 

Po niespełna 18 minutach przemowy prezesa Rady Ministrów, członkowie partii rządzącej wstali z miejsc i zaczęli klaskać, po czym spontanicznie zaintonowali hymn polski. Do śpiewania uroczystej pieśni przystąpili także posłowie opozycji. Jednak atmosfera wspólnoty narodowej nie trwała długo. Na mównicę wszedł Robert Winnicki.

 

ZOBACZ: Minuta ciszy w Sejmie. Premier Morawiecki o ofiarach wybuchu w Przewodowie

 

- Chciałem złożyć wniosek formalny o przerwę na to, żeby prezydium Sejmu rozważyło debatę, dlatego że to panie premierze nie jest poważne. Nie jest poważne to, że wczoraj zdążyliśmy poznać oświadczenia z Kijowa, Białego Domu i Moskwy na temat tego, co się działo wczoraj w Polsce, a nie było żadnej informacji ze strony rządu - wypominał władzy poseł Konfederacji.

Wybuch w Przewodowie. Winnicki o "niezręcznościach dyplomatycznych"

Jego zdaniem zachowanie rządzących doprowadziło do paraliżu informacyjnego i pozwoliło na szerzenie dezinformacji. - Nie wiedzieliście co robić. A trzeba było wyjść i normalnie powiedzieć: że toczy się wojna u naszych granic, że spadła rakieta, bo wiedzieliście od początku prawdopodobnie jaka to jest rakieta i wiecie to dzisiaj. Powstały przez to niezręczności dyplomatyczne - mówił w parlamencie.

 

Winnicki wytknął premierowi odrzucenie odpowiedzialności i brak reakcji. - A powinniście to zrobić, wyjść i powiedzieć jasno: polska armia i polski rząd zrobią wszystko, żeby bezpieczeństwo Polaków zabezpieczyć i żeby nie dać wciągnąć Polski do tej wojny. To jest nasza racja stanu - zaznaczył.

 

WIDEO: Robert Winnicki w Sejmie

 

Przysłuchująca się słowom posła marszałek Sejmu po upłynięciu czasu przeznaczonego na wypowiedź, oceniła złożony wniosek za bezzasadny. W odpowiedzi na zarzuty, Elżbieta Witek zdecydowała się na lekką uszczypliwość w stosunku do Roberta Winnickiego.

 

- Panie pośle, pański przedstawiciel był na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, to jest po pierwsze. A po drugie premier polskiego rządu przed chwileczką powiedział, jak będzie prowadzona komunikacja, więc radzę słuchać, panie pośle i wziąć sobie do serca - podsumowała dodając, że prezydium się nie zbierze, a porządek obrad jest już ustalony.

 

Wcześniej o wyważone i poważne podejście do sprawy apelował prezydent po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, podczas którego m.in. przedstawiciele opozycji zaznajomili się z działaniami rządzących po wczorajszym wybuchu. 

Wybuch w Przewodowie. Co wiadomo na temat rakiety?

W sprawie incydentu, do którego doszło we wtorek po południu 6 kilometrów od granicy z Ukrainą, wypowiedział się m.in. Joe Biden. Prezydent USA przekazał następnego dnia informację, że jest "mało prawdopodobne, by rakieta, która spadła na Polskę, została wystrzelona z Rosji".

 

ZOBACZ: Przewodów. Andrzej Duda: Rakieta nie była wycelowana w Polskę, użyły jej ukraińskie siły

 

Pierwsze doniesienia z agencji prasowych po zdarzeniu wskazywały, że na Przewodów spadł pocisk ukraińskiej obrony przeciwrakietowej. Miał on zostać wystrzelony w stronę innej rakiety nadlatującej z Rosji. Przypadek, pomyłka lub awaria doprowadziły do nieszczęśliwej sytuacji, w której rakieta uderzyła w terytorium sąsiada Ukrainy.

 

Dopiero na drugi dzień szef polskiego rządu razem z prezydentem na wspólnej konferencji podali więcej szczegółów, informując o pochodzeniu pocisku, który został zidentyfikowany jako sprzęt wyprodukowany w ZSRR jeszcze w latach 70. Wszystko wskazuje na to, że mógł być to element należący do ukraińskiej obrony powietrznej.

map/ml / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie