Rosyjskie rakiety i wybuchy w Przewodowie. Jarosław Wolski: To nie jest celowy atak, tylko wypadek

Polska
Rosyjskie rakiety i wybuchy w Przewodowie. Jarosław Wolski: To nie jest celowy atak, tylko wypadek
Polsat News

- W mojej ocenie to mógł być albo pocisk obrony przeciwlotniczej, albo rakieta manewrująca, które przypadkowo trafiły w terytorium Polski - mówił w programie "Debata Dnia" Jarosław Wolski, analityk branży wojskowej. Podkreślił, że z pewnością nie jest to celowy atak, a wypadek, ponieważ "nikt zdrowy psychicznie nie kierowałby rakiet wartych miliony w ciągnik rolniczy".

Agencja AP przekazała, że dwie zbłąkane rosyjskie rakiety spadły we wtorek w miejscowości Przewodów w woj. lubelskim. Powołała się na wysokiego rangą funkcjonariusza amerykańskiego wywiadu. W wyniku eksplozji w Przewodowie zginęły dwie osoby.

 

O tym wydarzeniu Agnieszka Gozdyra rozmawiała w programie "Debata Dnia" z Jarosławem Wolskim, analitykiem branży wojskowej. 
 

- Wiemy, że doszło do zdarzenia w wyniku którego powstał krater. Dwie osoby zginęły. Ja osobiście niestety widzę tutaj pewne analogie do kraterów, które są widoczne w Ukrainie. W mojej ocenie to mógł być albo pocisk obrony przeciwlotniczej, albo rakieta manewrująca, które całkowicie przypadkowo trafiły w terytorium Polski - mówił Wolski. 

 

- Patrząc po kraterze obawiam się, ze to nie był wypadek związany z gospodarką rolną, ale z działaniami militarnymi - dodał. 

Przewodów i możliwy wybuch rosyjskich rakiet: "Zepsute potrafią lecieć nawet kilkaset kilometrów"

Ekspert wskazał, że "takie rzeczy, jak uderzenie zbłąkanej rakiety, zdarzały się już w przeszłości". - Były już takie przypadki, że rakiety obrony przeciwlotniczej, którym nie zadziałał samolikwidator, czyli urządzenie, które powoduje, że jeżeli rakieta nie trafi w cel, to wybucha w powietrzu, żeby nie spaść np. na teren zamieszkany. Czasami zdarza się, że te systemy nie działają, rakieta potrafi lecieć nawet kilkaset kilometrów i uderzyć w ziemię - podkreślił. 

 

Wideo: Ekspert wojskowy: Nikt zdrowy psychicznie nie kierowałby rakiet w ciągnik

 

Wolski podkreślił, że z "taką rakietą nie da się niczego zrobić". - Można próbować ją zestrzelić, jeśli tak szczęśliwie się składa, że w pobliżu znajduje się jakiś system obrony przeciwrakietowej. To są jednak systemy, które zwykle chronią miasta, nie tereny pozamiejskie, słabo zurbanizowane - dodał. 

Wolski: Co trzecia rakieta tupu cruise nie trafia w cel

Gość Agnieszki Gozdyry stwierdził, że "rakiety typu cruise są dość zawodnym rodzajem uzbrojenia". - Co trzecia rakieta nie trafia w cel lub znacząco zbacza z kursu. Rosyjskie rakiety mają systemy samolikwidacji, które raz działają, a raz nie. Mogła to być taka zabłąkana rakieta, która wyjątkowo źle obrała tor lotu. Tutaj poczekałbym na oficjalne wypowiedzi - podkreślił. 

 

- Żaden kraj na świecie, nawet Izrael, nie ma obrony przeciwrakietowej, która jest w stanie pokryć terytorium całego kraju. Wybiera się te obszary i punkty, które są absolutnie krytyczne. One są bronione. Nikt nie będzie w stanie obronić terenów rolniczych, słabo zurbanizowanych, przygranicznych. Tam nie ma możliwości ustawienia takiej obrony na stałe - mówił Wolski. 

 

- Trzeba pamiętać, że za naszą granicą toczy się wojna - podsumował. 

 

- Wydaje się, że oba zaplanowane na dzisiaj spotkania (spotkanie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego oraz posiedzenie rządu - red) nie są przypadkowe. Wydaje mi się, że oficjele już wiedzą, co się wydarzyło. Pozostaje jedynie kwestia zakomunikowania tego społeczeństwu - powiedział. 

Czy możliwe jest uruchomienie art. 4 i art. 5 traktatu o NATO

Agnieszka Gozdyra zapytała Jarosława Wolskiego, czy możliwe jest uruchomienie art. 4 i art. 5 traktatu o NATO. 

 

- To by oznaczało wzmocnienie sił w Polsce, dodatkowe środki obrony przeciwlotniczej, przeciwrakietowej, dodatkowe myśliwce. W mojej ocenie Ukraina mogłaby liczyć na dalszą znaczącą pomoc militarną. Z przyczyn politycznych jest wstrzymywana decyzja o przekazaniu myśliwców Ukrainie. Całkiem możliwe, że na skutek tego incydentu dostaną te samoloty myśliwskie - podkreślił. 

 

- Nasza granica nie jest w stanie wojny. Mimo tego, że zdarzył się taki incydent, trzeba pamiętać, że nie jesteśmy zaatakowani. To nie jest celowy atak, tylko wypadek - dodał. 

 

Wolski tłumaczył "że nikt zdrowy psychicznie nie kierowałby rakiet wartych miliony w ciągnik rolniczy". 

 

- Rosjanie doskonale wiedzą, że jeśli chodzi o kwestie lotnicze, nie istnieją przy NATO. Sojusz jest w stanie bardzo skutecznie bronić swoich członków. Ostatnie, czego Rosjanie chcieliby dokonać, to jakiś pretekst. Rosjanie wiedzą, że NATO jest najpotężniejszym sojuszem wojskowym na świecie. Trzeba mieć świadomość, że takie incydenty mogą mieć miejsce, jeśli w sąsiednim kraju toczy się wojna. Takie wypadki, mogą mieć miejsce - mówił. 

dsk/ml / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie