Igor Sypniewski nie żyje. Były reprezentant Polski w piłce nożnej miał 47 lat
- To był największy talent w historii Łódzkiego Klubu Sportowego - tak piłkarza Igora Sypniewskiego, który zmarł w piątek, wspomina były prezes tego klubu Marek Łopiński. 47-latek grał też w innych drużynach, w tym zagranicznych, a ponadto dwukrotnie wystąpił w kadrze narodowej. Przez lata zmagał się z alkoholizmem i depresją, wpadał też w konflikty z prawem. Przyznał się do tego w autobiografii.
O śmierci Igora Sypniewskiego powiadomili "Dziennik Łódzki" Marek Łopiński i kustosz pamięci tego piłkarskiego klubu Jacek Bogusiak. Informację przekazał też łódzki urząd miasta.
47-letni piłkarz był wychowankiem ŁKS-u. Grał także m.in. w Ceramice Opoczno, Panathinaikosie Ateny, RKS Radomsko, Malmö FF i Wiśle Kraków. W sezonie 1998/1999 strzelił bramkę Arsenalowi, pokonując legendarnego Davida Seamana. Dwa lata później grał przeciwko Manchesterowi United na stadionie Old Trafford.
Zmarł Igor Sypniewski. Za tydzień skończyłby 48 lat
Dwa razy powołano go do reprezentacji Polski w piłce nożnej. Zmierzył się z kadrą Nowej Zelandii w 1999 roku, a w 2001 roku - Kamerunu. Grał na pozycjach napastnika i ofensywnego pomocnika.
Osiem lat temu Sypniewski przyznał się w autobiografii "Zasypany" do problemów osobistych. Cierpiał na depresję i alkoholizm, przez który zdarzało mu się grać pod wpływem promili.
ZOBACZ: Maciej Kossowski nie żyje. Śpiewał hit "Dwudziestolatki", zmarł w samotności
Wchodził też w konflikty z prawem. W maju 2007 roku, podczas spotkania Orange Ekstraklasy między ŁKS Łódź a Lechem Poznań wraz z pseudokibicami zaatakował kibiców wielkopolskiej drużyny. Niedługo później jedna z łodzianek zgłosiła policji, że obrażał ją bez powodu przed sklepem i obrzucił pustymi butelkami.
Sypniewski urodził się 10 listopada 1974 roku - za tydzień obchodziłby więc 48. urodziny.
"Robił rajdy między zawodnikami Manchesteru, strzelił bramkę Arsenalowi"
- Obok Staszka Terleckiego i Jacka Ziobera to był największy talent w historii ŁKS, który widziałem na własne oczy. Wciąż mam przed oczami, jak w Lidze Mistrzów w Teatrze Marzeń robił rajdy między zawodnikami Manchesteru czy położył Jensa Lehmana i strzelił bramkę Arsenalowi - wspominał Marek Łopiński, cytowany przez Interię Sport.
Jak uznał, "to był najlepszy okres w jego karierze". - Więcej o powodach, dlaczego się nie udało nie powiem, bo o zmarłych mówi się albo dobrze, albo wcale - podsumował Łopiński.
Czytaj więcej