Szwecja: Kradzieże drewna w parkach narodowych. Na złodziei czekają surowe kary

Świat
Szwecja: Kradzieże drewna w parkach narodowych. Na złodziei czekają surowe kary
Wikimedia Commons/Albertyanks Albert Jankowski
Park Narodowy Tyresta

Szwecja boryka się z poważnym problemem w postaci kradzieży drewna opałowego. Incydenty mają miejsce głównie w parkach narodowych. W jednym z nich zatrudniono już dodatkowych ekologów i strażników. Jak podkreśla zarządca parku Tyresta, nielegalny wyrąb drzew oznacza poważne konsekwencje. Wśród nich wymienia m.in. surowe kary finansowe oraz więzienie.

Problemy z opałem, a także gwałtowny wzrost cen w ostatnich miesiącach spowodowały, że na terenie szwedzkich parków narodowych mają miejsce coraz częstsze kradzieże drewna opałowego. Jednym z miejsc, w których nagminnie dochodzi do tego rodzaju incydentów, jest Park Narodowy Tyresta na południe od Sztokholmu.

 

Do niedawna, osoby spacerujące w tamtych okolicach mogły korzystać z drewna włożonego do specjalnych koszyczków, w celu rozpalenia małych ognisk w wyznaczonych do tego miejscach. Pod koniec lata zarządca parku Jonas Ekstrand zauważył, że drewno zaczęło znikać w ekstremalnie szybkim tempie, a ognisk nie przybywało.

 

- Kradzieże to nie wszystko. Ludzie zaczynają zrywać gałęzie, a nawet wycinać drzewa - mówi Ekstrand, cytowany przez portal Aftonbladet.

Wycinają drzewa piłą łańcuchową

Zarządca parku podkreśla, że aby zachować różnorodność biologiczną w parkach narodowych, należy pozostawiać martwe drzewa do gnicia. Wyjaśnia, że gdy ludzie wynoszą gałęzie i drewno leżące na ziemi, delikatne środowisko ulega zniszczeniu.

 

ZOBACZ: Szwecja. Odnaleziono kobrę królewską, która uciekła z terrarium

 

Jonas Ekstrand uważa, że ​​jedną z przyczyn kradzieży drewna może być niewiedza ludzi dotycząca zasad obowiązujących w parkach narodowych.

 

- Jakiś czas temu złapaliśmy faceta z piłą łańcuchową, który piłował wycięte przez nas drzewa. Powiedział, że zamierza rozpalić ogień w domu i był przekonany, że może zabrać stąd drewno - opowiada Ekstrand.

Surowe kary

Aby zapobiec dalszym kradzieżom, Jonas Ekstrand musiał zatrudnić więcej ekologów i strażników. Zarządca parku tłumaczy, że każdy kto zostanie złapany przez nich z toporem, piłą, siekierą lub innym sprzętem, musi liczyć się z surową karą oraz sprawą w sądzie.

 

ZOBACZ: Niemcy. Strach przed brakiem gazu. Ludzie masowo wykupują drewno opałowe i piece. Również w Polsce

 

- To są duże kary. Jest to przestępstwo przeciwko środowisku i może skutkować grzywną lub w najgorszym przypadku, karą pozbawienia wolności. Podobne przypadki skutkowały grzywnami w wysokości do 30 000 koron (ok. 13 tys. złotych) - mówi Ekstrand.

 

W parku zrezygnowano także z wkładania drewna do wspomnianych koszyczków.

mms/grz / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie