Gdańsk. Ktoś podrzuca śmieci, oni muszą płacić. Służby: Mamy związane ręce
Nie pomogło zamknięcie na klucz, bo śmieci zaczęły lądować... na dachu. Właściciele wiaty śmietnikowej na gdańskim Chełmie czują się bezradni, bo za podrzucane odpady to oni płacą mandaty. Sprawę zgłaszali już wielokrotnie, ale policja twierdzi, że ma związane ręce, a straż miejska regularnie wystawia im kary. Materiał "Wydarzeń".
Wynajmujący lokale w pawilonie handlowo-usługowym na gdańskim Chełmie korzystają ze śmietnika, za który współdzielą opłaty. Od dłuższego czasu walczą z problemem podrzucania odpadów. Początkowo myśleli, że wyposażenie wiaty w zamek rozwiąże problem. Nic bardziej mylnego.
- Ludzie przyjeżdżali samochodami załadowanymi śmieciami i bezczelnie je wyrzucali przy samej wiacie - relacjonowała w rozmowie z "Wydarzeniami" Anna Piwkowska, właścicielka jednej z firm działających w pawilonie.
Choć trudno w to uwierzyć, w biały dzień sfilmowano także kobietę z dzieckiem, która wyrzuca stertę ubrań na dach.
Wynajmujący płaczą i płacą
To właśnie osoby prowadzące działalność gospodarczą w budynku muszą opłacać mandaty za niewłaściwe składowanie odpadów, które wystawia straż miejska.
WIDEO: Ktoś podrzuca śmieci, oni muszą płacić. Służby: Mamy związane ręce
W innej dzielnicy Gdańska mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Powiesili na altanie śmietnikowej zdjęcia osób podrzucających odpady.
- Poskutkowało? - zapytała reporterka "Wydarzeń"
- Chyba tak, bo nie ma śmieci - odpowiedziała przechodząca para.
Takiego sposobu nie wykluczają też zdesperowani przedsiębiorcy z pawilonu na Chełmie.
- Zgłaszaliśmy ta sytuacje na policję, do spółdzielni i jeśli nikt z tym nic nie robi, to wydaje się, ze jedynym rozwiązaniem jest działanie na własną rękę - podsumowała z goryczą
Czytaj więcej