Co z filmem z rzekomego przekazania łapówki synowi Donalda Tuska? Zbigniew Ziobro wyjaśnia
- Śledczy czekają na bardzo ważne opinie z zagranicy dotyczące środków technicznych, których odtworzenie przekracza możliwości polskich biegłych - mówił w "Graffiti" o śledztwie ws. afery taśmowej Zbigniew Ziobro. Chodzi m.in. o nagranie z rzekomego przekazania pieniędzy Michałowi Tuskowi, o którym mówił świadek Marcin W. Według wspólnika Marka Falenty telefon z materiałem miał "ulec zniszczeniu".
- Polska polityka energetyczna jest ciekawym tematem na komisję śledczą i Solidarna Polska zdecydowanie będzie popierać powołanie takiej komisji - powiedział Zbigniew Ziobro zapytany o zeznania Marcina W. z afery podsłuchowej ujawnione przez ministra sprawiedliwości.
"Reklamówki służą zwykle do zacnych celów"
- Głównym celem komisji powinno być wykazanie, w jaki sposób poszczególne rządy wpływały na tę sytuację, w której jesteśmy, czyli uzależnienie Polski, tak samo UE, od rosyjskich źródeł energetycznych, rosyjskiego gazu, dlaczego w Polsce brakuje węgla, czyje interesy były tutaj forsowane - powiedział Ziobro.
Mówił o "barwnych wydarzeniach w tle, korupcji, łapówkach, reklamówkach i innych gadżetach".
- Reklamówki służą zwykle do zacnych celów, ale mogą także służyć do celów bynajmniej nieszlachetnych - dodał odnosząc się do tej części zeznań Marcina W. w której opisywał on wręczenie reklamówki z pieniędzmi synowi Donalda Tuska.
ZOBACZ: Afera taśmowa. Radosław Fogiel: Donald Tusk uwiarygodnił Marcina W.
- Były premier, były szef Rady Europejskiej, postawił bardzo twarde zarzuty, przesądzając wiarygodność pana Marcina W., dając mu rękojmię pewności tego, co powiedział, a nawet twierdząc, że jest to udowodnione - mówił prokurator generalny.
- W związku z tym, jeżeli Donald Tusk tak stawia sprawę i dodaje, że prokuratura jakieś informacje ukrywa, a to wprost mówił i zażądał, by materiał położyć na stół, to zrobiłem to, czego chciał Donald Tusk. Powinien zacierać ręce, że prokurator generalny tak wartko i szybko odpowiedział na jego oczekiwanie - mówił Zbigniew Ziobro w "Graffiti".
- Interesem publicznym było, by zapobiec manipulacjom, których dopuścił się lider PO - dodał prokurator generalny.
Tygodnik "Newsweek" napisał, że Marcin W. zeznał w śledztwie dotyczącym spółki zajmującej się sprowadzaniem do Polski węgla z Rosji, której współwłaścicielem był Marek Falenta, iż taśmy nagrane w restauracji "Sowa i Przyjaciele" trafiły w rosyjskie ręce zanim dowiedziała się o nich opinia publiczna, a w tej sprawie "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa".
WIDEO - Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w "Graffiti"
"Prokuratura nie przesłuchała syna Donalda Tuska"
Zdaniem Ziobry Tusk chciał przedstawić relacje Marcina W. jako "prawdę objawioną" oraz "rzucał bardzo ciężkie oskarżenia na obóz rządowy, insynuując w sposób kłamliwy, niezwykle nikczemny, związki z Rosją Putina i rosyjskimi służbami teraz, kiedy Rosjanie dopuszczają się tak strasznych zbrodni".
- Pokazanie w całej krasie wątku, o którym mówił Donald Tusk, tak jak tego chciał, skłoniło polityków PO do chwili refleksji, a polską opinię publiczną wyprowadziło z błędu, do którego chciał usilnie przekonać Donald Tusk - powiedział.
Zapytany o to, czy prokuratura przesłuchała Michała Tuska bądź postawiła go w stan oskarżenia, przyznał, że "o tym decyduje prokurator wtedy, kiedy uzna, że materiał dowodowy na to pozwala". Dodał, że chodzi o dwie sytuacje: postawienie w stan oskarżenia lub przesłuchanie w charakterze świadka.
ZOBACZ: Zbigniew Ziobro: Donald Tusk bezkrytycznie dał wiarę wyjaśnieniom Marcina W.
- Prokuratura nie przesłuchała syna Donalda Tuska, bo nie o syna tutaj chodzi, tylko o pieniądze dla ojca - powiedział Zbigniew Ziobro.
Dodał, że "zasadą jest nieprzesłuchiwanie osoby, co do której istnieje podejrzenie, że popełniła przestępstwo, bo jeżeli by ktoś miał usłyszeć zarzuty, to wówczas nie można go przesłuchiwać w charakterze świadka".
Czynności prokuratury wykonane w śledztwie określił jako "gigantyczne".
Dodał, że śledczy czekają na "bardzo ważne opinie z zagranicy dotyczące środków technicznych, których odtworzenie przekracza możliwości polskich biegłych".
Wyjaśnił, że są to dane, które obecnie są "poza zasięgiem polskiego wymiaru sprawiedliwości, polskich specjalistów".
- Chodzi o film, na którym ma być widać przekazanie łapówki? - dopytał prowadzący program Marcin Fijołek.
- Między innymi - odparł prokurator generalny.
Z ujawnionych przez szefa resortu sprawiedliwości protokołów przesłuchań Marcina W. wynika, że mogło istnieć nagranie przekazania łapówki w wysokości 600 tys. euro Michałowi Tuskowi. Jednak według Macina W. należący do niego telefon miał zostać "fizycznie uszkodzony w taki sposób, że utracone zostały wszystkie utrwalone tam zapisy". W. twierdzi, że informował prowadzącą sprawę prokurator, że w telefonie jest "film związany z synem premiera".
Sprawa Napieralskiego uwiarygadnia Marcina W.
- Część tych informacji, które podawał Marcin W. niestety się potwierdziła w jakimś obszarze. Sądy wydawały wyroki, powołując się na jego zeznania. Część zeznań jest więc wiarygodna - powiedział Ziobro.
Przyznał, że "wątek rosyjski" był badany. Przypomniał, że "stowarzyszenie związane z ważnym politykiem PO Grzegorzem Napieralskim otrzymało pieniądze od Marcina W.".
- Marcin W. nie słynął z tego, że był wielkim darczyńcą, tylko z tego, że raczej lubił zagarniać pieniądze do swojego portfela. To uwiarygadnia relację Marcina W. - powiedział lider Solidarnej Polski.
Wyjaśnił też, że prokuratura ws. Tuska "nie przyjęła bezkrytycznie, że zeznania są prawdą, tylko weryfikuje bardzo dokładnie i sprawdza".
ZOBACZ: Michał Woś o ujawnionych zeznaniach: Donald Tusk mówił, że to wiarygodny świadek
- Każdy wątek był prześwietlany - dodał polityk. Wymienił przesłuchania, konfrontacje, badania wariografem. Dodał, że okoliczności ujawnienia nagrań przez Marka Falentę "są oczywiste".
Zapytany o upublicznienie materiałów w sprawie Grzegorza Napieralskiego, który sam o to apelował, powiedział, że "nie wyklucza" takiego rozwiązania.
- Nie wykluczam tego, zapoznam się z prośbą pana Napieralskiego, jestem otwarty na taką możliwość. W świetle ustaleń "Super Expressu" mogę powiedzieć, że prokuratura dotarła również do takich dokumentów, które wskazują, że Marcin W. przekazywał pieniądze na stowarzyszenie osobiście związane z panem Napieralskim - powiedział. - To pokazuje, że w tym (korupcyjnym) aspekcie Marcin W. może mówić prawdę - dodał polityk.
- Nie przesądzam, ale pokazuję, że sprawa jest zawiła i wymaga niezwykle dokładnego śledztwa. To robi prokurator, dlatego tyle to trwa - dodał.
Czytaj więcej