Polskie miasta chcą walczyć z pijaństwem. Rozważają zakazy nocnej sprzedaży alkoholu
Gminy i miasta chcą walczyć z pijaństwem, dlatego coraz częściej rozważają wprowadzenie częściowej prohibicji. Sprzedaż alkoholu miałaby zostać zakazana w nocy. - Decyzja o ilości kupionego alkoholu powinna być podejmowana na trzeźwo - mówił w Polsat News Krzysztof Brzózka, były prezes Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
W niektórych miastach w nocy nie kupimy już alkoholu w sklepach ani na stacjach paliwowych. Będzie można go nabyć jedynie w miejscach do tego przeznaczonych, takich jak restauracje, bary czy inne lokale gastronomiczne.
We wrześniu takie przepisy wprowadzono w Zakopanem, teraz w tej sprawie wypowiedzieć mają się mieszkańcy Krakowa.
- Chcemy zapytać mieszkańców, co myślą na temat zasadności i szczegółów ograniczenia nocnej sprzedaży alkoholu - przekazał zastępca prezydenta Krakowa Bogusław Kośmider. Dodał, że częściowe ograniczenia w sprzedaży alkoholu w sklepach wprowadziły m.in.: Bydgoszcz, Gdańsk, Katowice, Poznań i Wrocław.
"O ilości kupionego alkoholu powinniśmy decydować na trzeźwo"
Przygotowane propozycje rozwiązań dotyczą zakazu sprzedaży alkoholu między północą a godz. 5:30 lub między godz. 22 a 6. Mógłby on obowiązywać w całym mieście lub w dzielnicach, które o to zawnioskują.
ZOBACZ: Lubelskie. Kierowca stracił panowanie nad autem i dachował. Miał trzy promile
- Jeżeli chodzi o tę częściową nocną prohibicję, rzecz w tym, że alkohol powoduje nie tylko zmiany w myśleniu używającego. To jest kwestia bezpieczeństwa, hałasu. W końcu każdy ma prawo do tego, żeby w swoim domu spokojnie wypocząć i mieć spokojną noc - powiedział na antenie Polsat News Krzysztof Brzózka.
- Decyzja o ilości kupionego alkoholu powinna być podejmowana na trzeźwo. I taką rolę z pewnością spełniają te częściowe ograniczenia sprzedaży alkoholu - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Ekspert o pomyśle wprowadzenia częściowego zakazu sprzedaży alkoholu
"Jeżeli ktoś wypije mniej to jest to w jego i wszystkich interesie"
Były prezes Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych podkreślił, że jest jeszcze jeden aspekt zakazu.
- Jednym z elementów tworzących popyt na alkohol jest jego cena. Jest oczywiste, że alkohol kupiony w sklepie, wypity za rogiem daje jakiś tam nastrój czy przynajmniej pozory nastroju przed wejściem do klubu, do pubu, gdzie trwa zabawa i gdzie alkohol jest droższy. Imprezy przed i po, przeprowadzane przy pomocy alkoholu zakupionego w sklepie, to bardzo niebezpieczne zjawisko - wyjaśnił.
- Co ważne, jeżeli osoba, która pije na imprezie, nie przekroczy pewnego poziomu zatrucia swojego organizmu, to jest to w interesie osoby używającej. Po prostu będzie w lepszym stanie kolejnego dnia i my wszyscy nie będziemy płacili za leczenie osoby, która wypiła za dużo, zmaltretowała się i później trzeba ją ratować - zauważył Krzysztof Brzózka.
"Styl picia Polaków"
Ekspert odkreślił, że w Polsce pije się rzadziej, ale więcej.
ZOBACZ: Kierowca autokaru jechał do pracy. Na alkomacie zabrakło skali
- Taki jest niestety styl picia Polaków. Jesteśmy w tej północno-wschodniej części Europy, gdzie pije się rzadziej, ale pije się jednorazowo duże ilości i to jest szczególnie niebezpieczne dla organizmu i zdrowia somatycznego - wyjaśnił Brzózka.
Dodał, że w ciągu ostatnich trzech lat spożycie wódki w Polsce wzrosło o 13 proc. - To jest coś niebywałego. Pod postacią wódki wypijamy rocznie 3,8 litra czystego spirytusu - powiedział były prezes Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Czytaj więcej