"Interwencja": Nie brał kredytu, został dłużnikiem
Pan Dawid był dobrze zapowiadającym się przedsiębiorcą. Dziesięć lat temu popadł jednak w kłopoty. Wszystko przez kredyt zaciągnięty na jego dane przez ojca. Mimo że mężczyzna wygrał sprawę sądową, do dzisiaj musi żyć z opinią dłużnika i konsekwencjami wynikającymi z niespłaconego przez wiele lat cudzego kredytu. Reportaż "interwencji".
Pan Dawid ma 39 lat, mieszka w Poznaniu. W przeszłości był dobrze zapowiadającym się przedsiębiorcą. Dziś nie ma firmy, ma za to opinię dłużnika, na którym przez wiele lat ciążył nakaz spłaty kredytu na ponad pół miliona złotych.
- Sprawa z kredytem zaczęła się około 10 lat temu. Nie od razu byłem świadomy ani skali, ani w ogóle istnienia samego przedsięwzięcia kredytowego - tłumaczy pan Dawid.
- Wyłudzenia dokonał pracownik banku w porozumieniu z moim wspólnikiem w interesach. Z osobą bardzo mi bliską - dodaje.
ZOBACZ: "Interwencja": Budowlaniec-oszust? "Dostanę pół roku w zawieszeniu, no i co?"
Tą osobą był ojciec pana Dawida. Jak do tego doszło? Dziesięć lat temu obaj prowadzili firmę, ale ich relacje pogorszyły się. Pan Dawid miał wypowiedzieć ojcu pełnomocnictwa do konta firmowego. Nie podejrzewał jednak, że wniosek złożył u pracownicy banku, która wzięła później udział w wyłudzeniu kredytu.
Do dziś nie zwrócili pieniędzy
- Pełnomocnictwo wycofane u niej, prawdopodobnie wyrzuciła do kosza od razu. Posługiwali się tym kontem, które na mnie było założone. Wcześniej zdefraudowali z niego środki zwiększając pulę kredytu obrotowego trzykrotnie - wyjaśnia pan Dawid.
- Przy badaniu grafologicznym wyszło od razu, że nie ma nigdzie moich podpisów, jeśli chodzi o dokumentacje bankową. A ta dokumentacja stała się podstawą do wydania mi nakazu zapłaty na 600 tysięcy złotych - opisuje.
ZOBACZ: "Interwencja": Podsłuchał, jak matka opiekuje się synem. Nagrania szokują
- Na początkowym etapie postępowania przygotowawczego zostałem pozostawiony sam sobie. Prokuratura i policja w zasadzie wmawiały mi, że to ja jestem winny całemu przestępstwu. Trzy lata zajęła sprawa karna, która zakończyła się wyrokami skazującymi dwoje sprawców - dodaje mężczyzna.
Niestety sprawcy do dziś nie zwrócili wyłudzonych pieniędzy. Wyroki, które otrzymali pan Dawid określa jako rażąco niskie. To zdanie w apelacji poparła prokuratura. Na dwa lata pozbawienia wolności został skazany ojciec mężczyzny, ale sąd zawiesił karę. Wyrok w stosunku do byłej już pracownicy banku to rok, również z warunkowym zawieszeniem. Udało nam się z nią porozmawiać.
Wciąż zadłużony
Kobieta twierdzi, że nie wie, do kogo trafiły wyłudzone z kredytu pieniądze. Zapewnia również, że nic z tej puli nie wzięła dla siebie.
- Jeżeli bym cokolwiek, kiedykolwiek wzięła, to nie mieszkałabym w wynajętym mieszkaniu i nie miałabym dwóch milionów długu. Sąd stwierdził, że brałam udział nie w wyłudzeniu, tylko potwierdzaniu podpisów, to są zupełnie inne tematy - tłumaczy kobieta.
Dziś, mimo korzystnych wyroków, pan Dawid nadal jest dla banków niewiarygodny. Nie mógłby np. wziąć kredytu na mieszkanie.
ZOBACZ: "Interwencja". Samochody pływają w garażach. Wystarczy 10 minut deszczu
- Jak miesiąc temu byłem w banku, to mimo upływu pół roku od uprawomocnienia się wyroku na moim koncie nadal było zadłużenie na ponad 300 tysięcy złotych - mówi mężczyzna.
Sprawa odbiła się na zdrowiu pana Dawida. Leczy się na depresję, ma stany lękowe. Dwa lata temu urodziła mu się córka, starał się zbudować rodzinę, ale bezskutecznie.
- Nie udało nam się, rodzina się rozpadła, mimo że byliśmy zaręczeni z byłą partnerką, że mieliśmy plany, możliwości rozwoju. Ten kredyt wyłudzony na mnie zniszczył cały plan, całą naszą rodzinę i uniemożliwił mi normalne funkcjonowanie - mówi.
"Było mi wstyd"
- Proszę sobie wyobrazić, jak ja się czułem, gdy miałem propozycję pracy w Wyższej Szkole Bankowej, miałem wykładać o karuzelach VAT, a nie mogłem tej pracy wziąć, bo nie mogłem mieć umowy o pracę - tłumaczy.
- Było mi wstyd, że wszędzie jestem poblokowany, nie mogę nawet wziąć telefonu na abonament - dodaje.
ZOBACZ: "Interwencja": Fałszywa businesswoman ze Śląska zapadła się pod ziemię
Czy zatem da się ustrzec przed podobną sytuacją? - Bardzo ważną rzeczą jest chronić nasze dane, które służą nam do logowania się do banku i płatności w internecie - mówi Karolina Jacuk, ekspert Biura Rzecznika Finansowego.
- Natomiast dużo trudniej ustrzec się przed wyłudzeniem, jeżeli bierze w tym udział pracownik banku. Wówczas zostają nam organy ścigania, czyli policja i prokurator - dodaje.
Próbowaliśmy skontaktować się z ojcem pana Dawida. Mężczyzna nie chciał jednak rozmawiać.
- Nasza rodzina się rozpadła. Popsuły się nawet moje relacje z mamą. Jest mi z tego powodu niezmiernie przykro - mówi pan Dawid.
Mężczyzna będzie teraz walczył o odszkodowanie za dziesięć lat życia z nie swoim kredytem. Czeka go dalsza walka przeciwko bankowi i sprawcom.
- Kto by to nie był, kto by nie stał naprzeciwko tej pracownicy banku, nie powinien dostać kredytu. To, że jest to osoba mi bliska, podwójnie mnie rani, ale nie zmienia dla mnie odpowiedzialności bankowej za to wszystko - podsumowuje mężczyzna.
Reportaż "Interwencji" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej