Siemoniak o katastrofie w Rosji: Od czasów Kurska chyba nikt nie wierzy Kremlowi
- Chyba nikt od czasów okrętu Kursk nie wierzy rosyjskim władzom, które cokolwiek podają na temat sytuacji w wojsku czy tego rodzaju katastrof - powiedział Tomasz Siemoniak, poseł KO i były szef MON, komentując poniedziałkowe zdarzenie z Jejska, gdzie rosyjski bombowiec wleciał w blok mieszkalny.
- Można wnosić z tego, co się wydarzyło, że armia rosyjska działa bardzo intensywnie i używa bombowców, samolotów w związku z napaścią na Ukrainę i że te procedury, czy zasady i ich dotrzymywanie nie jest na najwyższym poziomie w armii rosyjskiej - powiedział Tomasz Siemoniak w "Gościu Wydarzeń", odnosząc się do informacji z miasta Jejsk w Kraju Krasnodarskim.
Siemoniak o "chaosie i bałaganie" w armii Rosji
Doszło tam do ogromnego pożaru budynku mieszkalnego.
- Przekonaliśmy się przez tych kilka miesięcy, że ta maszyna (rosyjska, wojskowa) źle działa - powiedział Siemoniak.
Jak stwierdził, "nie wiemy", czy może chodzić o akcję sabotażową Ukrainy.
ZOBACZ: Katastrofa w Rosji. Samolot wojskowy wleciał w budynek mieszkalny
- Widać z tego, co się dzieje po 24 lutego, że armia, która wydawała się drugą armia świata, przerzucała się, ćwiczyła, straszyła pół świata swoją siła i sprawnością, silna i sprawna nie jest tak, jak mogłoby się wydawać - dodał.
Jak stwierdził "wpisuje tę katastrofę w ten bałagan, chaos, ciągłe zmiany dowódców, koncepcji". - Nie wydaje mi się, żeby nad terytorium Rosji Ukraina w taki sposób działała - powiedział.
Do katastrofy rosyjskiego samolotu doszło w poniedziałek, gdy wojskowa maszyna uderzyła w blok budynek w dzielnicy mieszkalnej. Na nagraniach słychać wybuchy, widać ogromny pożar.
Budynek, w który uderzył samolot jest zniszczony.
"Lepiej mieć Izrael po swojej stronie"
Zdaniem Siemoniaka ataki dronów, do których doszło w Kijowie w poniedziałek to "pewnie nowa taktyka, po wszystkich poprzednich porażkach".
Przypomniał, że w poprzedni poniedziałek doszło do intensywnych ostrzałów rakietowych, które są "bardzo kosztowne i umiarkowanie skuteczne".
- Wystrzeliwuje się rakiety warte miliony dolarów, a efekty są umiarkowane - powiedział. - Z pewnością drony kamikaze są tańsze. Chodzi o atak psychologiczny. Trudniej jest normalnej masywnej obronie przeciwlotniczej zestrzelić bezzałogowca. Dron jest mały - dodał.
- Ten typ atakowania obiektów cywilnych, ludności cywilnej, czy miasta, które nie jest żadną twierdzą, to jest niemoralne działanie - dodał.
Według polityka PO ataki dronami to "przekroczenie kolejnej granicy", a dla Iranu, który je dostarcza, to "czarna karta" w historii.
Bogdan Rymanowski przypomniał, że Iran ma zamiar przekazać Rosji rakiety balistyczne o zasięgu 300-700 km. Zareagował na to Izrael, który zapowiedział, że pomoże dostarczając uzbrojenie.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Rosja grozi w sprawie transportu zboża. Zachód miał w zamian łagodzić sankcje
Zapytany, czy nie zapowiada to nowego konfliktu na Bliskim Wschodzie Siemoniak powiedział, że "konflikt izraelsko-irański czy izraelsko-arabski de facto trwa".
- Ten konflikt czasami się nasila. Mieliśmy kilka wojen po drugiej wojnie światowej - przypomniał.
- Dla Izraela, który starał się zachowywać balans jest to też sytuacja graniczna - powiedział polityk PO.
Jak wyjaśnił Izrael jest państwem demokratycznym "z normalną opinią publiczną, która z normalną empatią reaguje na to, co się dzieje, na zbrodnie Rosji". Według niego naciskają oni na władzę, by jednak coś robić.
- Ta sprawa dla Rosji może być znacznie bardziej kosztowna niż tych kilkadziesiąt dronów, które kupiła od Iranu, bo Izrael jest państwem ze znakomitą technologią wojskową, jednym z wiodących państw na świecie pod tym względem - zaznaczył. - Zawsze lepiej mieć Izrael po swojej stronie - zaznaczył.
Przyznał jednak, że nie jest to jeszcze oficjalne stanowisko władz kraju, w którym zbliżają się wybory.
WIDEO - Tomasz Siemoniak w "Gościu Wydarzeń" o groźbach Miedwiediewa
Trudno mówić o trzeciej wojnie światowej
Zdaniem Siemoniaka trudno z tego, co się dzieje wyciągać wniosek o zbliżającej się trzeciej wojnie światowej. - Konflikty mają jednak tendencję do rozlewania się - ostrzegł.
- Niewątpliwie wojna w Ukrainie stała się absolutnie kluczową sprawą dla Zachodu i widać, kto się zgromadził wokół Ukrainy, państwa demokratyczne - dodał.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Irański dron nadleciał nad Kijów, tak zareagowała policja [NAGRANIE]
- Iran, państwo teokratyczne siłą rzeczy dąży ku Rosji. To jest oś zła - zauważył.
Rosja ostrzegła, że Kreml mówi o "zniszczeniu wszystkich stosunków między krajami" jeżeli Izrael pomoże Ukrainie - przypomniał słowa Dmitrija Miedwiediewa Bogdan Rymanowski.
- Nerwowa reakcja Miedwiediewa pokazuje, że Rosjanie bardzo się obawiają (pomocy z Izraela) - powiedział były szef MON.
"Rosjanie mieszają w Polsce od XVIII wieku"
Zapytany o sprawę afery podsłuchowej i rzekome przekazanie nagrań Rosjanom przez Marka Falentę Siemoniak powiedział, że fakty powinny rok temu zaalarmować służby państwowe.
- Nagrany został także obecny premier Mateusz Morawiecki - przypomniał. Dodał, że dziennikarze dotarli do zeznań wspólnika Falenty, który mówił o wizycie w Rosji i "rozmowie z rosyjskimi służbami specjalnymi, gdzie miał oferować te nagrania".
Przypomniał, że Falenta handlował z Rosjanami i sprzedawał rosyjski węgiel. - To nie jest nie do wyobrażenia, że nie było w rosyjskim biznesie energetycznym służb - dodał.
Nazwał to poszlakami. Przypomniał także, że jest zeznanie "które powinno sprowadzać się do podejrzenia szpiegostwa i powinno być czerwonym alarmem dla służb i prokuratury już rok temu".
ZOBACZ: Deklaracja Izraela ws. wojny w Ukrainie. "Nadszedł czas"
- Prokuratura powinna w czerwcu zeszłego roku podjąć ten wątek, jeżeli takie zeznanie było. Tymczasem wspólnik Falenty był badany na wykrywaczu kłamstw po kątem zupełnie marginalnych spraw, a nie tej kluczowej - stwierdził.
Dodał, że za rządów PiS był "rekord importu rosyjskiego węgla". - Gdy w grę wchodzi interes PiS, prokuratura staje się bezzębna - powiedział Siemoniak.
Zgodził się, że trzeba wyjaśnić, czy taśmy polityków PO pomogły PiS w wygraniu wyborów.
- Jak to wyglądało przez siedem lat? Rekordowy import rosyjskiego węgla, złe relacje z Ukrainą - powiedział przypominając poprawki do ustawy o IPN. Zgodził się , że "na szczęście PiS oprzytomniało w tych sprawach, które dotyczą wsparcia dla Ukrainy". - Ale wcześniej (to byli putiniści - zaznaczył.
Zasugerował konieczność wyjaśnienia sprawy domniemanego przekazania służbom innego państwa informacji dotyczących polityków.
Według niego "ośmiorniczki" z nagrań "na pewno były ważną przesłanką" w kampanii. - Przegrywa się wybory z dziesiątków powodów, nie ma tak, że jest jeden powód - zaznaczył.
- Państwo polskie nie może tej sprawy tak zostawić, bo Rosjanie mieszali przy Trumpie, przy brexicie, przy separatystach katalońskich, Rosjanie też mieszkają w Polsce. Jak ktoś chce na to zamykać oczy, to się grubo myli - mówił. - Od początku XVIII wieku Rosjanie mieszkali w Polsce i nagle przestaliby to robić? - pytał.
Pozostał odcinki programy są dostępne tutaj.
Czytaj więcej