Białoruś. Media: Decyzja o mobilizacji zapadła. Odbędzie się pod pozorem testów sprawności
Alaksandr Łukaszenka podjął decyzję o przeprowadzeniu na Białorusi tajnej mobilizacji w celu zwiększenia obsady jednostek bojowych - informują media. Najpierw zostanie zmobilizowana ludność wiejska. Uzupełnianie wojsk bojowych uprawdopodobnia scenariusz eskalacji konfliktu na granicy białorusko-ukraińskiej.
Kilka źródeł poinformowało białoruską gazetę "Nasza Niwa", że w Mińsku zapadła decyzja o mobilizacji. Liczba osób, które mają zostać wezwane do stawienia się w komisjach nie jest znana.
Białoruski dyktator zdecydował nie ogłaszać publicznie mobilizacji. Postanowiono tak z powodu konsekwencji ogłoszenia decyzji w Rosji (z kraju uciekło wówczas wielu mężczyzn w wieku poborowym - red.). Ukryta mobilizacja odbędzie się pod pozorem sprawdzania sprawności wojskowej i wzywania poborowych na apele.
"Jeśli liczba zmobilizowanych osób przekroczy 5000, to będzie to oznaczać atak"
Jak przekazuje gazeta, cele mobilizacji będzie można oszacować, znając liczbę rekrutów.
- Rekrutacja do 2000 osób mówiłaby o dodatkowej obsadzie do wąskich zadań bojowych, takich jak artyleria - powiedział "Naszej Niwie" oficer Sił Zbrojnych Białorusi. - Alarm trzeba będzie podnieść, jeśli liczba zmobilizowanych osób przekroczy 5000. Będzie to oznaczać utworzenie grupy atakującej. Jeśli przekroczy ponad 10 000, to takich grup będzie kilka - dodaje rozmówca.
ZOBACZ: Białoruś pomaga Kremlowi. Białoruskie czołgi T-72 wysłane do Rosji
Gazeta ustaliła, że na razie tylko mieszkańcy niewielkich miejscowości na Białorusi otrzymują wezwania do komisji. Duże miasta nie zostały jeszcze dotknięte pierwszą falą "ukrytej mobilizacji".
- Największy nacisk kładzie się na te specjalności, których brak w armii rosyjskiej - przekazały źródła.
Od 12 października komisariaty wojskowe weryfikują powołania z lokalnymi organami administracyjnymi i wykonawczymi oraz przedsiębiorstwami - informację tę potwierdziły media propagandowe.
Mińsk nadal wierzy w wygraną Moskwy
Nie wiadomo jednak, czy Łukaszenka planuje wysłać wojska na wojnę. Dyktator, a za nim generałowie, publicznie deklaruje, że Białoruś przystąpi do wojny tylko w przypadku ataku na jej terytorium. Jednocześnie propaganda "programuje" siły bezpieczeństwa i ludność, że taki atak ze strony Ukrainy, na pewno nastąpi, ponieważ "Zachód naciska na ukraińskie władze".
Jednocześnie Aleksander Łukaszenko powiedział, że na Białoruś przybędzie "ponad tysiąc" rosyjskich żołnierzy. Dyktator uznał także udział Białorusi w "specjalnej operacji wojskowej".
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Rosja rozpoczyna ewakuację obwodu chersońskiego
- Być może Rosja domaga się od Łukaszenki, aby szkolenie części zmobilizowanego rosyjskiego wojska odbywało się na Białorusi i było prowadzone przez białoruskie siły bezpieczeństwa - powiedział informator.
Jak przekazuje gazeta, w Mińsku nadal jest silna wiara, że wygra "państwo związkowe Białorusi i Rosji". Szef Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego Iwan Tertel w niedawnym przemówieniu do pracowników Belazu (białoruska firma pojazdów mechanicznych - red.) określił nawet datę przerwy w mobilizacji. Ma to nastąpić w listopadzie.
Czytaj więcej