"Syberyjski Kardashian". Rosjanin ukradł kamerę w Ukrainie, nie ma pojęcia, że jest podglądany
Rosyjski żołnierz ukradł kamerę przemysłową z ulicy ukraińskiego miasta i po powrocie do Rosji zamontował ją u siebie w domu. Nie ma pojęcia, że obraz ze sprzętu jest transmitowany do właściciela w Ukrainie. Żołnierz z Buriacji jest już określany w internecie "syberyjskim Kardashianem".
Prawowity właściciel kamery, mieszkaniec Łymania, ma obecnie pełny dostęp do obrazu na żywo z kamery zamontowanej w domu rosyjskiego żołnierza - informuje portal Daily Star.
Nagrania obejmują spacery po domu w negliżu oraz sceny z życia rodzinnego. Nieświadomy, że może być podglądany, żołnierz z Buriacji (Syberia) pozwala właścicielowi kamery w Ukrainie oglądać show w stylu "Big Brothera".
Na Twitterze pojawił się fragment nagrania z tego monitoringu.
"Ukradziony zestaw kamer monitoringu zainstalowany w domu żołnierza rosyjskiego pozwala właścicielowi, Janowi Gordience, oglądać życie codzienne na Syberii. Wyobraźcie sobie historię, która się za tym kryje" - napisano.
"Z kamerą u mieszkańców Syberii"
Jeden z użytkowników Twittera określił rosyjskiego żołnierza "syberyjskim Kardashianem". Inny określił nagranie jako program "Z kamerą u mieszkańców Syberii", nawiązując tym samym do programu "Z kamerą u Kardashianów".
ZOBACZ: Rosjanka zostawiła list na grobie rodziców Putina. Zdecydowana reakcja służb
Poprzedni właściciel wciąż ma zapisane IP kamery i może się z nią połączyć, czyli też wyświetlać obraz. Z nagrań wynika, że dla rosyjskiego żołnierza kamera ma charakter tylko dekoracyjny. Widać, że nikt w domu nie jest świadom tego, że kamera działa.
Czytaj więcej