Rosja. Rekruci dostali w zaopatrzeniu paczkę podpasek. Mobilizacyjne problemy Kremla
Jedno z krążących w internecie nagrań pokazuje, że w paczce dla zmobilizowanego oddziału znalazły się czekolada i podpaski - informują media. To jeden z licznych przykładów obrazujących problemy logistyczne rosyjskiej mobilizacji. "Teraz na wojnę idzie tłum ludzi, którzy dostali mundury" - podsumował anonimowo jeden z żołnierzy.
W intrenecie pojawiło się nagranie, na którym widać zaopatrzenie rozdzielane między rekrutów w Jakucji (wschodnia część Rosji) wcielonych do rosyjskiej armii.
W składzie paczki znalazły się obok czekolady również podpaski. "W taki zestaw zaopatrują świeżo zmobilizowanych władze" - przekazał Biełsat na Twitterze.
Z kolei na zmobilizowanych w Jekaterynburgu (środkowy Ural) czekał występ muzyczny.
"Kilka rozrywek dla nowo zmobilizowanych żołnierzy w obozie wojskowym nr 32" - przekazano na Twitterze.
Serwis InformNapalm pokazał na Telegramie wideo nagrane przez jednego ze zmobilizowanych mężczyzn. Widać na nim miejsce, w którym kazano wysiąść jadącym do ośrodka na szkolenie. Jak twierdzi autor filmu, zostali o ósmej rano w sobotę wysadzeni przy zaśnieżonym polu niedaleko parkingu.
Poborowi powiedzieli, że kazano im spędzić noc, nie dając żadnego schronienia. - Nawet namiotu z piecykiem nie dali. Wywieźli nas w pole, autobus odjechał i nikomu nie jesteśmy potrzebni - tłumaczy mężczyzna dokumentujący całą sytuację. Wylicza niedobory: - Suchego prowiantu brak. Pieniędzy brak. Niczego nie ma. Jak stado baranów nas zagnali. Sami się powoli zorganizujemy.
Obraz rosyjskiej mobilizacji przedstawia w złym stanie siłę państwa - brak zaopatrzenia, brak miejsc w koszarach i pijani rekruci, którzy publikują nagrania z improwizowanych obozowisk, gdzie czekają na dalsze rozkazy od przełożonych.
Rodzinom zwerbowanych żołnierzy przekazywana jest pomoc
Urzędnicy z wyspy Sachalin na Dalekim Wschodzie przekazali, że rodziny mężczyzn, którzy zostaną zmobilizowani i wysłani do walki z Ukrainą dostaną wsparcie w postaci 5-6 kilogramów ryb. Wśród nich będzie flądra, mintaj i keta z rodziny łososiowatych.
"Administracja obwodu sachalińskiego zawarła porozumienie z rybakami, na mocy którego przydzielono regionowi około 9 ton świeżej ryby" - podały władze.
Republika Tuwa (syberyjska część Rosji) poinformowała, że rodzinom żołnierzy wysłanych na wojnę w Ukrainie przekazywana jest pomoc. Ministerstwo zaczęło przekazywać owce, jednego dnia oddano 91 zwierząt.
W ramach niej mieszkańcy mają otrzymać także mąkę, ziemniaki i kapustę. "Rozpoczęło się także dostarczanie węgla" - przekazano. Przypomniano także, że 5000 rubli (ok. 440 zł) przysługuje rodzinom zmobilizowanych żołnierzy, w których są dzieci poniżej 17. roku życia.
"Teraz na wojnę idzie tłum ludzi, którzy dostali mundury"
21 września prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dekret o częściowej mobilizacji. Początkowe doniesienia mówiły o wcieleniu do armii 300 tys. mężczyzn z przeszkoleniem wojskowym. Po decyzji prezydenta Rosjanie zaczęli szukać sposobów na ucieczkę z kraju. Na granicach zaczęły tworzyć się wielokilometrowe korki, a ceny biletów wzrosły kilkukrotnie. Z Rosji miało wyjechać ponad 261 tysięcy mężczyzn - jak przekazały media.
ZOBACZ: Mobilizacja w Rosji. Strzały w komisji poborowej w mieście Ust-Ilimsk
Najemnik Timur (imię zostało zmienione - red.) w rozmowie z portalem Meduza przekazuje, że: "300 tysięcy 'Spartan' umrze jako pierwsi". - Żyli pod kloszem przez wiele lat, podczas gdy my trzymaliśmy siły NATO na dystans - powiedział.
Według niego prawdopodobnie około 15 proc. zmobilizowanych zostanie wysłanych na front. - Większość z tych kretynów zastąpi ludzi w istniejących jednostkach granicznych. Ich funkcjonalność zostanie zachowana, a prawdziwe wojsko zostanie stamtąd przeniesione w głąb Ukrainy - dodał.
Kolejny z wojskowych przyznał, że ogłoszenie częściowej mobilizacji jest dowodem na to, że "rosyjska armia została zniszczona". - Nawet my mieliśmy bardzo duże straty. Teraz na wojnę idzie tłum ludzi, którzy dostali mundury - podsumował.
Czytaj więcej