"Koniec wiadomej sprawy". Jakub Żulczyk usłyszał prawomocny wyrok
Oskarżony o publiczne znieważenie głowy państwa Jakub Żulczyk - za co grozi do trzech lat więzienia - nie popełnił przestępstwa. Tak orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie. To finał sprawy, która ciągnęła się za pisarzem od listopada 2020 roku, kiedy nazwał prezydenta Andrzeja Dudę "debilem" w internetowym wpisie.
"To koniec wiadomej sprawy - wyrok jest prawomocny. Jeszcze raz dziękuję mecenasowi Nowińskiemu" - krótko skomentował decyzję sądu na Facebooku Żulczyk. Z kolei wspomniany obrońca autora powieści po ogłoszeniu decyzji powiedział, że "to ważne orzeczenie" - cytuje go wyborcza.pl.
Według mecenasa bardziej szkodliwe społecznie od samego wpisu pisarza było "ciąganie go po sądach" i "rozdmuchiwanie tematu". W uzasadnieniu wyroku sąd podał, że wpis ten "miał za zadanie zwrócenie uwagi na problem". Nowiński wyraził też nadzieję, że prokuratura nie będzie dłużej "ścigać pisarza" za jego opinie.
Jak informuje gazeta, w chwili ogłaszania wyroku Jakuba Żulczyka nie było na sali, a rozprawa odbyła się w piątek, 30 września.
Pisarz został uniewinniony już wcześniej, na początku tego roku przez sędziego Tomasza Grochowicza, który uznał wpis Żulczyka za czyn o "znikomej szkodliwości społecznej" i "ostrą krytykę obywatela zatroskanego o los swojego kraju". Prokuratura nie zgadzała się z takim uzasadnieniem i wniosła apelację.
ZOBACZ: Sąd. Pisarz Jakub Żulczyk nie przyznał się do zarzutu znieważenia prezydenta
Zdaniem prokuratora Marcina Przestrzelskiego sąd nie zapoznał się ze wszystkimi zebranymi w sprawie dowodami, jednocześnie przywołał opinię Prezydium Rady Języka Polskiego, która krytykowała coraz ostrzejszy język w debacie publicznej. Przestrzelski argumentował, że sformułowania "debil" używa się tylko w jednym celu - by kogoś obrazić.
Prowadząca rozprawę w warszawskim Sądzie Apelacyjnym sędzia Małgorzata Janicz podtrzymała wyrok pierwszej instancji, uznając go za właściwą ocenę czynu oskarżonego. Według Janicz określenie Żulczyka pełniło jedynie "funkcję marginalną", a przy rozpatrywaniu sprawy powinno się brać pod uwagę cały wpis autora.
- Oskarżony podkreślał, że jego intencją nie było obrażenie prezydenta. Nie zostały przedstawione żadne dowody, które świadczyłyby inaczej - mówiła cytowana przez "Wyborczą" sędzia przedstawiając uzasadnienie orzeczenia.
Jak tłumaczył sam oskarżony - jeszcze podczas pierwszej rozprawy w listopadzie 2021 roku - intencją autora wpisu nie było znieważenie głowy państwa. Przekonywał, że jego słowa były "ostrą krytyką działań prezydenta", które według posiadanej przez będącego amerykanistą z wykształcenia Żulczyka "były niemądre i narażające na szwank polską reputację międzynarodową".
Miała znieważyć prezydenta. Sąd Najwyższy zdecydował
Dzień wcześniej, 29 września w czwartek, Sąd Najwyższy ogłosił wyrok ws. 20-letniej Wiktorii, która na wiecu podczas kampanii w 2020 roku krzyczała niecenzuralne słowa w stronę prezydenta Andrzeja Dudy. Oskarżona została uznana za niewinną po tym, jak oddalono skargę kasacyjną Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
ZOBACZ: Gdańsk. Adam "Nergal" Darski uniewinniony od zarzutu znieważenia polskiego godła
Sprawa Wiktorii K. trwała ponad dwa lata. 2 lipca 2020 roku na wiecu wyborczym prezydenta Andrzeja Dudy w Nowej Soli, wraz z grupą innych przeciwników głowy państwa wykrzykiwała niecenzuralne słowa. Lokalne media zarejestrowały, jak dziewczyna krzyczy "j...ć Dudę", a później gwiżdże.
Po incydencie policja zatrzymała 20-latkę. W marcu 2021 roku Sąd Okręgowy w Zielonej Górze uznał kobietę za winną znieważenia prezydenta, umarzając przy tym warunkowo postępowanie karne. Później sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, gdzie Wiktoria została uznana za niewinną. Ten wyrok zaskarżyła Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze i złożyła wniosek o kasację do Sądu Najwyższego.
- Sąd Najwyższy oddalił jednak skargę kasacyjną prokuratury, jako oczywiście niezasadną. Rozstrzygnięcie to kończy definitywnie postępowanie karne w tej sprawie - komentował decyzję sądu dla lokalnego portalu poscigi.pl pełnomocnik oskarżonej, mecenas Robert Kornalewicz.
Czytaj więcej