Lubelskie. Dopiero dachowanie zakończyło ich ucieczkę. Oskarżeni odpowiedzą za napaść na policjantów
Narkotyki, ucieczka przed policją, 19 oddanych strzałów i dachowanie - tak wyglądała historia pewnego dnia 35-letniego Szymona J. i 26-letniego Damiana G. Teraz mężczyźni z powiatu radzyńskiego (woj. lubelskie) odpowiedzą za swoje czyny. Oskarżeni będą odpowiadać także za napaść na policjantów.
Oskarżeni to 35-letni Szymon J., posiadający wykształcenie podstawowe, a dorywczo pracujący jako dekarz i jego kolega, 26-letni Damian G. W niedzielne popołudnie 12 września zeszłego roku krążyli dostawczym Volkswagenem LT po wsiach w okolicach Radzynia Podlaskiego. Prowadził 35-latek, a 26-latek był pasażerem.
Około 14 mężczyźni postanowili, że pojadą do Łukowa do znajomej, która w przeszłości miała zajmować się sprzedażą narkotyków. W drodze powrotnej Damian G. podał swojemu koledzy narkotyk: 3-chlorometkatynon, rekreacyjny psychostymulant znany jako klefedron.
Policjanci musieli oddać kilkanaście strzałów
Dyżurny z komendy w Radzyniu Podlaskim około godziny 17 otrzymał zgłoszenie, że w miejscowości Gąsiory kierowca dostawczego busa porusza się z dużą prędkością, a sposób jazdy wskazuje, że może być nietrzeźwy. Wysłany na miejsce patrol szybko namierzył niebezpiecznie jadącego dostawczego volkswagena i wezwał kierowcę do zatrzymania się.
Szymon J. zlekceważył te sygnały i rozpoczął ucieczkę. Policjanci ruszyli w pościg i wezwali posiłki. Aby spowolnić pościg kierowca i pasażer rzucali w kierunku radiowozów szklane i plastikowe butelki. Rzucone zostało nawet radio.
ZOBACZ: Sejny. Policja znalazła 3 kg marihuany. Post ze zdjęciami hitem internetu
Do kolejnej próby zatrzymania doszło w miejscowości Brzostówiec, gdzie drogę zastawił radiowóz. Mężczyźni odurzeni narkotykami nie zatrzymali się. A podczas wymijania samochodu policyjnego, kierowca volkswagena potrącił interweniującego policjanta.
Siła uderzenia odrzuciła go na bok. Funkcjonariusz doznał rozcięcia potylicy, złamania łuku jarzmowego i żeber. Drugi policjant, który uratował się uskokiem, uszkodził sobie kolano.
Gdy uciekinierzy zjechali na drogę szutrową, policjanci z kolejnego patrolu zdecydowali się strzelać. Jeden z funkcjonariuszy oddał sześć strzałów ostrzegawczych, a drugi 10 drugi. Poskutkowały dopiero kolejne strzały oddane w kierunku auta. Jeden z pocisków przebił oponę, w wyniku czego samochód wypadł z drogi i przewrócił się na dach. Policjanci pałkami wybili przednią szybę i wyciągnęli mężczyzn.
Oskarżeni nie potrafią wyjaśnić swojego zachowania
Po przeprowadzeniu badań okazało się, że i kierowca, i pasażer byli pod wpływem narkotyków. Szczególnie wysokie stężenie miał Damian G. Jak opisuje prokurator Michał Roman z prokuratury w Radzyniu Podlaskim, pasażer miał aż 2355,9 ng/ml substancji psychoaktywnej we krwi.
ZOBACZ: Lębork. Policja znalazła go pijanego przed blokiem. Miał do odsiedzenia 1,5 roku
Zdaniem biegłych było to wielokrotnie większe stężenie niż dopuszczalna norma, a u osób bez rozwiniętej tolerancji wskutek częstego zażywania tej substancji może prowadzić do zatrucia lub nawet śmiertelnej śpiączki. Dla porównania Szymon J. miał 105 ng/ml, gdy dopuszczalna ilość to 50 ng/ml.
Obaj mężczyźni nie potrafili wyjaśnić swojego zachowania. Od czasu zdarzenia przebywają w areszcie śledczym. Przed sądem będą odpowiadać m.in. za czynną napaść na funkcjonariuszy.
Czytaj więcej