Gen. Jarosław Kraszewski: Kreml mobilizacją strzelił sobie w potylicę
Ja jestem więcej niż przekonany, że administracja kremlowska ogłaszając mobilizację strzeliła sobie nie w kolano a w potylicę - powiedział gen. Jarosław Kraszewski, były szef Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego w programie "Gość Wydarzeń". Zaznaczył, że nastroje w Rosji mogą doprowadzić do zakończenia inwazji na Ukrainę.
- Rosjanie uciekają. Tych, co mają grubsze portfele, podejrzewam, że już dawno nie ma ich na terenie Federacji Rosyjskiej - powiedział gen. Jarosław Kraszewski, były szef Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN. Mówił, że inaczej wygląda sytuacja z tymi, do których informacje nie docierają. Nawiązał tutaj do pojawiających się w mediach nagrań, na których widać autobusy wypełnione poborowymi.
"Mobilizacja strzałem w potylicę"
- Na wschodnich terenach Federacji Rosyjskiej - ja podejrzewam - że tam informacji w ogóle nie ma, albo dalej funkcjonuje opinia, że to są ćwiczenia, a jeżeli już, to Rosja bierze udział w "operacji specjalnej" - tłumaczył gen Kraszewski.
- Ja jestem więcej niż przekonany, że administracja kremlowska ogłaszając mobilizację strzeliła sobie nie w kolano a w potylicę. To będzie już zmierzało ku definitywnego zakończeniu tego konfliktu, bo za chwilę dojdzie do zamieszek na terenie Federacji Rosyjskiej. Już dochodzi - zauważył generał i dodał, że jeżeli ten trend rozleje się po dużych aglomeracjach Rosji, to świadomość ludzi będzie rosła.
ZOBACZ: Orędzie Władimira Putina. Gen. Bieniek: Mobilizacja 300 tysięcy rezerwistów brzmi poważnie
Generał zaznaczył, że na szczęście Rosjanie za późno przeprowadzają mobilizację. - W tej chwili Ukraińcy uzyskali w kontrofensywie powodzenie. Utrzymują je. Odbijają kolejne miejscowości i Putin stoi przed bardzo ciężkim zadaniem. Żeby to powstrzymać, doprowadzić do końca tych pseudo- referendów, które są prowadzone w tych republikach ługańskiej i donieckiej, musi wprowadzić tam dużą ilość wojska - podkreślił. Jest to potrzebne Moskwie do utrzymania kontroli.
- Federacja Rosyjska wszystko rzuciła do walki i Ukraińcy umiejętnie wpuścili ich na swoje terytorium, jest to taktyka zanan od wielu wielu lat - mówił.
Potęga Rosji obnażona
Generał Kraszewski zaznacza, że istotną kwestią jest wyszkolenie i wyposażenie mobilizowanych żołnierzy. - Oceniam to, że oni zostaną rzuceni jako typowe mięso armatnie, bo i zachód i Ukraińcy przeszli na parametr przewagi nie ilościowej a jakościowej - powiedział.
- Ten konflikt obnażył potęgę militarną Federacji Rosyjskiej. Oprócz arsenału atomowego, jeżeli on jest w takim stanie jak wydawane Kałasznikowy, to to jest poważne zagrożenie, ale dla Rosji. Podczas próby zwolnienia silosu i uwolnienia rakiety balistycznej może dojść do eksplozji już w samym silosie - ocenił były szef Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w BBN.
- W tej chwili Rosjanie na zasadzie "tonący brzytwy się chwyta" wyciągają najstarszy sprzęt jaki jest jeszcze do dyspozycji i do wykorzystania. Ci żołnierze, którzy przechodzą teraz proces mobilizacyjnego rozwinięcia i wejścia do walki zostaną w taki sprzęt wyposażeni - powiedział.
Użycie nuklearnej broni taktycznej? "Prowokację w Zaporożu bardziej prawdopodobne"
Piotr Witwicki zapytał swojego gościa o możliwość wykorzystania przez Władimira Putina taktycznej broni nuklearnej. - Bardziej bym szedł w stronę tego, że Rosjanie zrobią użytek z elektrowni atomowej w Zaporożu. Wykorzystają tam paliwo i odpad radioaktywny, żeby stworzyć sytuację zagrożenia - odpowiedział generał Kraszewski. Podkreślił, że nie wiemy, w jakim stanie są systemy taktycznej broni atomowej, jaką dysponuje Moskwa.
- Utrzymanie oddziałów rosyjskich w tej elektrowni będzie zmierzało w mojej ocenie do przeprowadzenia prowokacji. Za chwilę się dowiemy, że to sami Ukraińcy ostrzelali tę elektrownię - przewiduje i zaznacza, że "jeśli dojdzie do uwolnienia obłoku radioaktywnego to będziemy mieć poważny problem".
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Josep Borrell: Groźby Władimira Putina UE musi traktować poważnie
Generał uważa, że o wykorzystaniu arsenału nuklearnego może decydować jeden człowiek, ale to nie jest najistotniejsze. - Proces wykonania uderzenia z użyciem broni nuklearnej o zasięgu operacyjnym czy strategicznym, to już jest proces, w jaki zaangażowanych jest kilku, kilkunastu, albo kilkudziesięciu ludzi. I teraz tylko i wyłącznie od ich zdrowego rozsądku zależy czy do takiego uderzenia dojdzie - tłumaczył gen. Kraszewski.
Dotychczasowe wydania programu "Gość Wydarzeń" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej