Wojna w Ukrainie. Chaotyczna mobilizacja w Rosji. Do służby wzywają zmarłych
Bardzo młodzi ludzie, ojcowie wielodzietnych rodzin, a nawet... zmarli - tak w praktyce wygląda "częściowa mobilizacja" do wojska, którą ogłosił prezydent Rosji Władimir Putin. Mężczyźni zabierani są w środku nocy i wywożeni autobusami, służby bezpieczeństwa organizują też obławy na tych, którzy próbują uniknąć powołania do służby - donosi niezależny kanał Możem Objasnit.
W środę w orędziu telewizyjnym prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił "częściową mobilizację". Poinformował, że rozpocznie się ona tego samego dnia i obejmie osoby, które mają doświadczenie "bojowe". Szef resortu obrony Rosji Siergiej Szojgu doprecyzował, że zaciąg obejmie 300 tys. osób. Część mężczyzn próbuje uciec z Rosji, by uniknąć służby, inni są zabierani z domów przez służby bezpieczeństwa i zmuszani do wyjazdu na przeszkolenie wojskowe, skąd mają trafić na front w Ukrainie.
"Mobilizują wszystkich". Wzywani nawet... zmarli
Jak podaje kanał Możem Objasnit w Buriacji (region w Rosji przy granicy z Mongolią) do służby mobilizowani są wszyscy mężczyźni - również ci bardzo młodzi czy ojcowie wielodzietnych rodzin. Już następnego dnia po ogłoszeniu mobilizacji służby bezpieczeństwa organizują łapanki i autobusami wywożą rekrutów na szkolenia. Zdarza się to również w nocy. Rosjanom, którzy myślą o uchyleniu się do służby, straszy się karami za dezercję.
- W Buriacji mobilizują wszystkich, pracowników budżetowych i tych, którzy pracują w biznesie - powiedziała kanałowi Aleksandra Garmażałowa. Jak dodała, ludzie pytają też, w jaki sposób dostać się do Mongolii. Powołania do służby mają dostawać także nieżyjący mężczyźni - podała fundacja Wolna Buriacja.
"Badania lekarskie" zmobilizowanych
Z kolei na wyspie Sachalin - jak donosi kanał Możem Objasnit - zamknięto na noc w hostelu 100 mężczyzn w wieku od 21 do 52 lat bez możliwości kontaktu z rodziną. Przeszli oni badania przed komisją, które miały polegać tylko na zmierzeniu ciśnienia. Jeśli było w normie, stan zdrowia określano jako "dobry". Nie wiadomo, gdzie dalej trafili mężczyźni.
Czytaj więcej