Włochy: Brat więził siostrę przez 22 lata. Na spacer wyprowadzał ją na smyczy
67-letnia kobieta była więziona w nieogrzewanej ruderze w małej wiosce Casalciprano (region Molise, na północ od Neapolu). W niewoli, przez 22 lata, trzymał ją rodzony brat. Pomagała mu w tym żona. Kobieta mogła się umyć najwyżej raz w miesiącu. Czasami pozwalano jej wyjść na spacer na podwórze, ale była wówczas trzymana na smyczy, jak pies.
- Naprawdę przyszedłeś tu, aby mnie uwolnić? Nie chcę dłużej przebywać w tym miejscu... - błagała, kiedy drzwi do rudery otworzyli przed tygodniem karabinierzy. Funkcjonariusze opisywali później, że zobaczyli przerażoną kobietę z szeroko otwartymi oczami, nieprawdopodobnie wychudzoną.
ZOBACZ: Maroko. Torturowali i gwałcili 17-latkę przez dwa miesiące. Wyrok w głośnej sprawie
Początkowo nie chciała nic mówić, ale kiedy zapewniono ją, że chcą pomóc i że nie ma się czego bać, uśmiechnęła się lekko. - Później zaczęła płakać, płakać wyzwalająco - relacjonował jeden ze śledczych w rozmowie z "Corriere della Sera", który brał udział w nalocie na domek w średniowiecznej wiosce Casalciprano, położonej na zboczach wzgórza. Mieszka w niej ok. 550 osób, rzekomo nikt nie słyszał jej wołania o pomoc.
Kobieta zamieszkała z bratem w 1995 roku. Wtedy zmarł jej mąż. Mężczyzna zaproponował, że zaopiekuje się nią, żeby nie była samotna. Nie spodziewała się, że brat zamieni jej życie w koszmar.
Myła się raz w miesiącu w wannie z praniem
Początkowo kobieta mieszkała w pokoju swoich rodziców, ale po pięciu latach oprawca razem z żoną zamknęli ją w potwornej ruderze stojącej obok drewutni. Pomieszczenie było nie tylko brudne, ale też ciemne i zimne.
Po uwolnieniu relacjonowała w asyście psychologa: - Nie pozwolili mi się nawet wykąpać... Mogłam się myć raz w miesiącu, w wannie z praniem.
Żeby zmusić ją do milczenia, była bita po twarzy. Mogła odzywać się wyłącznie, kiedy jej na to pozwolono. Przez 22 lata nosiła jedno ubranie, które miała na sobie, gdy brata zamykał ją ruderze.
ZOBACZ: Zrobili z dziewczynki niewolnicę. Więzili ją prawie 40 lat
Kiedy była pewna, że nikogo nie ma w obejściu, krzyczała z nadzieją, że usłyszy ją ktoś z sąsiadów. Ale pomoc nie nadchodziła.
Burmistrz: Unikajmy teraz przypisywania odpowiedzialności
Kapitan karabinierów Edgard Pica przyznał w rozmowie z mediami, że zajął się sprawą osobiście, kiedy otrzymał anonimowy list skierowany bezpośrednio do niego.
Eliseo Castelli, burmistrz Casalciprano, z zawodu ubezpieczyciel i wiceprezes regionalny Anci, mówił dla "Corriere della Sera", że jest "oszołomiony tą sprawą". - Przyjmujemy do wiadomości, że ta pani jest obecnie w bezpiecznym ośrodku i będzie miała zapewnioną pomoc, ale unikajmy teraz przypisywania odpowiedzialności i winy, także po to, by chronić prywatność osób zaangażowanych - powiedział Castelli.
ZOBACZ: Więzili i zbiorowo gwałcili 26-latkę w Łodzi. Zapadł wyrok
Zaapelował o ostrożność w formułowaniu oskarżeń. - Proszę o uszanowanie prywatności do czasu, kiedy sędzia ustali, czy popełniono przestępstwo, czy nie - stwierdził.
Przejmowali 400 euro renty kobiety
Śledztwo w sprawie trwa. Wciąż nie jest jasne, dlaczego małżeństwo więziło kobietę. Włoskie media podejrzewają, że przyczyną była chęć zagarnięcia renty rodzinnej, którą wdowie przyznano w 1995 r. Otrzymywała 400 euro miesięcznie.
Czytaj więcej