Premier pokazał ofertę pracy z 2013 r. "Takie rządy nie są warte złamanego grosza"
- 2,40 zł brutto za godzinę pracy. To jest oferta z czasów rządów Donalda Tuska. 4 zł, 5 zł za godzinę, myślałem, że to były te stawki, które były najniższe. Okazało się, że było jeszcze gorzej - mówił podczas konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki, zapowiadając wzrost płacy minimalnej.
We wtorek Rada Ministrów przyjęła rozporządzenie, zgodnie z którym od 1 stycznia 2023 r. minimalne wynagrodzenie ma wynosić 3490 zł, a minimalna stawka godzinowa 22,80 zł, a od 1 lipca 2023 r. minimalne wynagrodzenie za pracę ma wynieść 3600 zł, minimalna stawka godzinowa 23,50 zł.
- Wiemy, że Polacy chcą pracować i uczciwie zarabiać, stąd nasza polityka. Nasi oponenci przez lata przekonywali, że gwarancją rozwoju gospodarczego są niskie płace. "Tania siła robocza" - pamiętacie państwo te hasła z czasów rządów Tuska, Rostowskiego. To wbrew naszej filozofii działania - mówił premier.
ZOBACZ: Rzecznik MŚP: płaca minimalna powinna być wyłączona spod politycznych decyzji
Jak dodał, "chcemy, żeby ludzie, pracownicy zarabiali jak najwięcej, ale jednocześnie, żeby gospodarka polska kwitła, żeby jak najlepiej mogła sobie radzić w trudnych sytuacjach".
Premier: PO stroi się dziś w różne piórka
- Nasi poprzednicy lubili mówić o tanim państwie, ale widzimy dzisiaj, że to była sztuczka. Niskie płace i wysokie bezrobocie, to chyba oznaczało to tanie państwo. Rządy, które przez lata akceptowały pracę za 5 zł za godzinę naprawdę nie są warte złamanego grosza - podkreślał.
ZOBACZ: Podniesienie płacy minimalnej. Gowin: Zbyt szybkie tempo może być trudne do udźwignięcia
Premier przyniósł ze sobą ogłoszenie o pracę z 30 czerwca 2013 r. Proponowano w nim 2,40 zł brutto za godzinę pracy. - To jest oferta pracy z czasów rządów Tuska. 4 zł za godzinę, 5 zł za godzinę, myślałem, że to były te stawki, które były najniższe. Okazało się, że było jeszcze gorzej - mówił szef rządu.
- Każdy może zobaczyć, jak wyglądało życie w czasie PO, która dzisiaj stroi się w różne piórka i udaje, że wzięła się znikąd, że tak naprawdę za nic nie są odpowiedzialni. Przywracamy godność pracy i to nie są puste słowa - dodał.