Premier Mateusz Morawiecki: Antoniemu Macierewiczowi należałby się medal
Jeśli jakieś konsekwencję, to myślę, że medal dla pana ministra bardzo by się należał - powiedział premier Mateusz Morawiecki. Odniósł się w ten sposób do pytań dziennikarzy, czy Antoni Macierewicz poniesie konsekwencje za to, że raport o katastrofie smoleńskiej miał powstać na podstawie "wybiórczo wybieranych dowodów z amerykańskich ekspertyz, tych, które pasowały do tezy o zamachu".
Nie wszystkie informacje na temat katastrofy smoleńskiej ujrzały światło dzienne - wynika z ustaleń reporterów programu TVN "Czarno na białym".
Nieopublikowane dokumenty dotyczące katastrofy smoleńskiej, do których dotarli dziennikarze, mają wskazywać na to, że przynajmniej od grudnia 2020 roku podkomisja Macierewicza jest w posiadaniu analiz i zagranicznych raportów, które albo wykluczają zamach, albo jako przyczynę wskazują katastrofę.
Premier: Ministrowi Macierewiczowi należałby się medal
We wtorek podczas konferencji prasowej o tę sprawę został zapytany premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu przyznał, że nie prześledził kilku tysięcy stron raportu, tylko wnioski końcowe.
Zobacz WIDEO: Premier Mateusz Morawiecki broni Antoniego Macierewicza
- Jesteśmy oczywiście za tym, żeby opinia publiczna zapoznała się z tym raportem, ze wszystkimi źródłami, w oparciu o które została opracowana końcowa analiza, z którą mogłem się zapoznać - dodał.
ZOBACZ: Katastrofa smoleńska. Po publikacji zdjęć. Służba Kontrwywiadu Wojskowego utajniła wynik śledztwa
Premier powiedział, że według jego wiedzy "cała bardzo obszerna dokumentacja związana z katastrofą smoleńską służyła jako podstawa do wypracowania jedynie uprawnionych wniosków". Podkreślił, że pracował na tym zespół międzynarodowych ekspertów o światowej renomie.
Dopytywany, czy Antoni Macierewicz poniesie jakieś konsekwencje, premier odparł: "Jeśli jakieś konsekwencję, to myślę, że medal dla pana ministra bardzo by się należał".
Wcześniej Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego wydała oświadczenie, w którym stwierdza, że "zarzuty i pseudoargumenty przedstawione przez stację TVN są fałszywe i prezentują rosyjski punt widzenia, wprowadzając w błąd polską opinię publiczną". Podkomisja zapowiedziała, że ustosunkuje się do "wszystkich nieprawdziwych informacji po zapoznaniu się z całością przygotowanego przez tę stację materiału".
Raport podkomisji
W kwietniu szef podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej przedstawił raport.
- Podkomisja określiła przyczynę zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu Tu 154M 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku jako wynik aktu bezprawnej ingerencji - powiedział wówczas Macierewicz.
Jako główne dowody przedstawiono "wybuch w lewym skrzydle na 100 metrów przed minięciem brzozy" oraz "eksplozja w centropłacie". Podtrzymano decyzję o unieważnieniu raportu z 2011 r.
Czytaj więcej