Premier zapowiedział trzecią kadencję rządów PiS. Socjolog: Marzyć każdemu wolno
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w najnowszym wywiadzie dla tygodnika "Sieci", że będzie kolejna kadencja rządu PiS. - Marzyć każdemu wolno, wszystko się może zdarzyć - skomentował w programie "Gość Wydarzeń" socjolog prof. Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Gdyby dziś odbyły się wybory, gdyby przeliczyć sondaże, ta zapowiedź premiera byłaby nieprawdziwa - mówił politolog.
Jarosław Flis stwierdził, że sondaże dla PiS są aktualnie na takim poziomie, który nie daje szansy na samodzielną większość.
- Byłoby wielkim sukcesem, gdyby udało się odrobić straty. Można się spodziewać, że problemy rządu będą raczej narastać niż się zmniejszać - mówił.
Flis: Prawo i Sprawiedliwość obrażało wszystkich wokół
Prowadząca zapytała gościa, czy jego zdaniem partia Jarosława Kaczyńskiego ma szansę na stworzenie rządu koalicyjnego z którąś z partii opozycyjnych. Sam prezes PiS na jednym ze spotkań z wyborcami wymienił w tym kontekście PSL.
ZOBACZ WIDEO: Premier zapowiedział trzecią kadencję rządów PiS. Socjolog: Marzyć każdemu wolno
- Prawda jest taka, że jest już na to trochę za późno. Przez siedem ostatnich lat PiS był w nastroju nieprzysiadalnym, obrażał wszystkich wokół, osądzał od czci i wiary. Teraz prezes przedstawia opozycję jako zdrajców narodu, więc trudno powiedzieć, dlaczego PiS chciałoby wejść w koalicję ze zdrajcami, to jest jakaś niespójność - stwierdził.
ZOBACZ: Nowy Sącz. Jarosław Kaczyński: Musimy się liczyć, że czas wojenny przyjdzie do nas
- Wiemy, jak wyglądała kampania przed wyborami samorządowymi w 2018 roku, gdy Prawo i Sprawiedliwość uczyniło sobie z PSL głównego wroga. Trudno żeby działacze o tego typu rzeczach zapomnieli. Nie wygląda na to, żeby PiS było w stanie odzyskać wiarygodność w oczach potencjalnych koalicjantów - dodał.
Socjolog: Stworzenie jednej listy opozycyjnej jest niezbyt dobrym rozwiązaniem
Zdaniem Jarosława Flisa pozostałe partie obecne w Sejmie nie powinny startować w najbliższych wyborach z jednej listy wyborczej.
- Opozycja ma z górki i najwyraźniej liczy na to, że to wystarczy. To może być ostatnia nadzieja partii rządzącej, że ktoś się rozochoci, przeszarżuje, będzie się zajmować dzieleniem skóry na niedźwiedziu - powiedział.
Prowadząca przypomniała, że PSL zadeklarowało, że nie wystartuje z jednej listy z Platformą Obywatelską. To pokłosie wypowiedzi Donalda Tuska na temat legalizacji aborcji do 12. tygodnia ciąży i tego, że nie chce mieć w swoim klubie osób, które nie popierają tego rozwiązania.
ZOBACZ: "Debata Dnia". Propozycja Tuska dot. aborcji. Petru: Podpiszą zobowiązanie, ale zagłosują inaczej
- Stworzenie jednej listy opozycyjnej jest ryzykownym rozwiązaniem. W kraju wielkości Polski nie udaje się zwykle zbudować realnie dwupartyjnego układu. Nie ma ich także we Włoszech i Hiszpanii - państwach o podobnym systemie wyborczym. Trudno spodziewać się, żeby się to udało. Zawsze będzie gra o to, kto będzie trzeci i to on zdecyduje, kto będzie rządził - mówił.
- Te opowieści o jednej liście są wyrazem nadziei, część wyborców naprawdę by tego chciała, natomiast jest też trochę elementem rozgrywki wewnątrz opozycji. Racjonalny jest start dwóch, może trzech list - podsumował.
Pozostałe odcinki programu "Gość Wydarzeń" możesz obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej