USA: Policjant strzelił osiem razy do mężczyzny. Nagranie z kontrowersyjnej interwencji
Amerykańscy policjanci przyjechali na miejsce strzelaniny. Zastali tam ciężko rannego 21-latka oraz przypadkowych gapiów. Od tych ostatnich mundurowi usłyszeli, że stojący obok brat poszkodowanego ma broń. Zażądali więc kilka razy, by Bryan Richardson odrzucił pistolet. Nie zrobił tego, dlatego zastępca szeryfa strzelił osiem razy w stronę młodego mężczyzny. Rodzeństwo zmarło w szpitalu.
Policjantów z hrabstwa Orange wezwano przed jeden z hoteli, ponieważ doszło tam do strzelaniny. Na miejscu zastali krwawiącego mężczyznę leżącego na ziemi i zebranych wokół niego ludzi.
Zdaniem policji 21-letni Dylan Jimenez oraz jego brat Bryan Matthew Richardson wdali się wcześniej w kłótnię z innym, niezidentyfikowanym mężczyzną. Podczas sprzeczki padły strzały i wskutek nich Dylan został ciężko ranny - podał "New York Post".
Policjant strzelił osiem razy
Bryan był przed hotelem, gdy zjawiła się tam policja. Kilka sekund po jej przybyciu kilku gapiów krzyczało do funkcjonariuszy, że młody mężczyzna "ma w ręku pistolet i celuje w ludzi".
ZOBACZ: USA. Strzelanina w centrum handlowym. Dwie osoby nie żyją
Zastępca szeryfa odwrócił się w stronę Bryana i nakazał mu parę razy, by opuścił broń. Ten próbował się bronić, wyciągając dłoń w stronę mundurowych w geście "stop"; drugą trzymał obok nogi, krzyczał też "nie!".
Wówczas zastępca szeryfa strzelił do Bryana osiem razy. Mężczyzna upadł i na tym kończy się nagranie z policyjnej kamery.
WIDEO: Interwencja amerykańskiej policji przed hotelem. Drastyczne nagranie
Policja publikuje nagranie, bo "chce, by mieszkańcy zobaczyli całość"
Przełożony policjanta - szeryf John Mina - stwierdził, że jego zastępca strzelił, bo obywatel nie zastosował się do poleceń. Jak również potwierdził, że Bryan i Dylan trafili do szpitala, a tam uznano ich za zmarłych.
W zdarzeniu obrażenia odniósł również trzeci mężczyzna - przeżył i jest pod opieką lekarzy. Zastępca szeryfa jest obecnie na przymusowym urlopie, a John Mina zapewnił, iż w sprawie trwa śledztwo.
Lokalna policja udostępniła nagranie z incydentu z 6 sierpnia, ponieważ chce, by mieszkańcy "zobaczyli całość tego, co się wydarzyło", a nie polegali "na krótkich fragmentach z mediów".
Czytaj więcej