Wielkopolskie. Setki kilogramów śniętych ryb wyławiane z Jeziora Niepruszewskiego
Setki kilogramów martwych ryb wyłowiono z Jeziora Niepruszewskiego w woj. wielkopolskim, w powiecie poznańskim. Pobrano próbki wody do badań. Wyniki mają być znane za kilka dni. "Stwierdzono, że natlenienie wody wynosi cztery procent oraz czuć wyraźny zapach siarkowodoru" - poinformowały lokalne władze. Według świadków ryby miały wyskakiwać z wody na brzeg.
Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego otrzymało w niedzielę w nocy informację od wędkarzy z powiatu poznańskiego o znalezieniu śniętych ryb w Jeziorze Niepruszewskim.
- W związku z tym Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego natychmiast powiadomiło o zdarzeniu Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, służby ratownicze oraz przedstawicieli gmin Dopiewa i Buku. W nocy inspektorzy ochrony środowiska pobrali próbki wody do badań - poinformowała Katarzyna Wozińska-Gracz, dyrektor wydziału gabinetu starosty poznańskiego.
Wyniki będą znane za kilka dni.
"Czuć wyraźny zapach siarkowodoru"
"Dodatkowo stwierdzono, że natlenienie wody wynosi cztery procent oraz czuć wyraźny zapach siarkowodoru" - przekazali w komunikacie Paweł Przepióra, wójt Dopiewa i Paweł Adam, burmistrz Buku.
ZOBACZ: Podtopienia i powodzie. Podsumowanie burzowego weekendu. Strażacy walczą z efektami opadów deszczu
- Jesteśmy po pierwszym dniu akcji. Podjęliśmy działania wyławiania śniętych ryb, dzisiaj prowadzone będą kolejne wyławiania. Są obawy, że kolejne ryby będą wypływać. Dzisiaj razem z zespołem zarządzania kryzysowego będziemy podejmować następne czynności w tym zakresie - wyjaśnił Paweł Adam.
- W tej chwili trudno wskazać, jakie są przyczyny, ale badaliśmy poziom tlenu i to natlenienie jest na bardzo niskim poziomie, więc być może mamy do czynienia z przyduchą - dodał burmistrz miasta Buk.
"Ryby uciekały z wody na brzeg"
- Na końcu jeziora jest bardzo niski stan wody i tam po prostu zawsze brakuje tlenu. Ale nigdy nie było takiej liczby ryb, co w tym roku. Zdarzało się w poprzednich latach, że były pojedyncze sztuki. To, po prostu, natura. Ale w tym roku nie wiem, co się zdarzyło. Podejrzewam, że to siarkowodór - ocenił Jacek Rossat, jeden z lokalnych wędkarzy.
ZOBACZ: Wojewoda dolnośląski w "Graffiti": W kwestii Odry nie mam sobie nic do zarzucenia
- Jest niski stan wody i jak przyszedł w nocy pierwszy opad deszczu to spowodowało, że momentalnie ta woda się wymieszała i wpłynęło to dość niekorzystnie na ryby. Podejrzewam jednak, że ta ilość wody, która teraz spadła powinna, już poprawić natlenienie, ale z tego co czytałem to jest 2,5 proc., a powinno być około 6 proc. - dodał wędkarz. Zauważył także, że w okolicy nie ma żadnych zakładów przemysłowych - Więc nie sądzę, żeby to była kwestia zrzutu ścieków, albo innych chemicznych rzeczy - powiedział.
Z kolei jeden z uczestników akcji ratunkowej przekazał, że ryby miały uciekać z wody na brzeg. - Rozmawiałem z wędkarzem, który opowiadał, że był taki efekt, że te ryby wyskakiwały z wody. Nawet jak je wrzucał z powrotem, to one znowu wyskakiwały. Albo ta woda była za gorąca, albo było za mało tlenu - opowiedział. Dodał także, że wszystko miało się wydarzyć w około 15 minut.
Czytaj więcej