Rosja. Aleksandr Dugin po śmierci córki: Nie chcemy zemsty. To płytkie, nie w rosyjskim stylu
"Wrogowie podstępnie i z ukrycia ją zabili. Naszego narodu nie złamią takimi atakami. Chcieli stłumić naszą wolę krwawym terrorem" - stwierdził po śmierci córki Aleksandr Dugin. Za śmierć Rosja obwinia ukraińską obywatelkę, która rzekomo miała uciec do Estonii. - Propaganda rosyjska wykorzystuje sytuację do podżegania do sankcji czy ataku na Estonię - ocenił w "Punkcie Widzenia" Robert Pszczel.
Daria Dugina, córka głównego ideologa Kremla Aleksandra Dugina zginęła w sobotę późnym wieczorem pod Moskwą. Jak powiadomiono, 29-latka jechała samochodem ojca, który na chwilę przez eksplozją, zdecydował się nie wsiadać do auta. Dugina zginęła na miejscu.
"Wrogowie podstępnie i z ukrycia ją zabili"
Rosyjski oligarcha Konstantin Malofajew na prośbę swojego przyjaciela Aleksandra Dugina zamieścił w serwisie Telegam jego komentarz w sprawie śmierci córki. "Jak wszyscy wiecie, na skutek ataku terrorystycznego, dokonanego przez nacjonalistyczny ukraiński reżim, 20 sierpnia podczas powrotu z podmoskiewskiego festiwalu 'Tradycja' na moich oczach brutalnie została zabita moja córka Daria Dugina" - można przeczytać.
ZOBACZ: Paweł Kowal: Z punktu widzenia Zachodu to wojna "o wszystko"
"Była piękną, prawosławną dziewczyną, patriotką, korespondentką wojenną, ekspertem głównych kanałów, filozofem. Jej występy i reportaże zawsze były głębokie, uzasadnione i sprawiedliwe. Nigdy nie wzywała do przemocy i wojny" - dodał, chociaż zarówno córka, jak i ojciec opowiadali się za wojną w Ukrainie.
"Wrogowie podstępnie i z ukrycia ją zabili. Nas, naszego narodu nie złamią nawet takimi atakami. Oni chcieli stłumić naszą wolę krwawym terrorem przeciw najlepszym i najbardziej wrażliwym z nas wszystkich. Oni tego nie osiągną. Nasze serca chcą nie zemsty czy kary. To płytkie, nie w rosyjskim stylu. Nam potrzebne jest nie tylko nasze zwycięstwo. Na jego ołtarzu została złożona śmierć mojej córki" - napisał.
Putin: Nikczemna i brutalna zbrodnia
W poniedziałek na stronie internetowej Kremla pojawiły się kondolencje od Władimira Putina dla rodziców Darii. "Nikczemna, brutalna zbrodnia zakończyła życie Darii Duginy" - ocenił Putin. Jak dodał, Dugina "udowadniała, co znaczyć być patriotą".
Według prokremlowskiej agencji Tass, zabójstwo Darii Duginy zostało zlecone przez ukraińskie służby specjalne. Za dokonaniem zamachu miała stać obywatelka Ukrainy Natalia Wowk, która po zabiciu Duginy rzekomo "uciekła do Estonii".
ZOBACZ: Daria Dugina nie żyje. Robert Pszczel: Nie stoją za tym Ukraińcy
Aleksandr Dugin jest jednym z doradców Władimira Putina. Kremlowski ideolog opowiadał się m.in. za wojną w Ukrainie. Jego zdaniem, zajęcie Ukrainy jest pierwszym krokiem do zbudowania "imperium euroazjatyckiego od Dublina po Władywostok".
Kto stoi za zamachem na Darię Duginę?
- Jestem prawie przekonany, że za zabójstwem nie stoją Ukraińcy. Oni, przez to, że Daria Dugina promowała politykę ludobójstwa, mogą się w jakimś sensie wręcz cieszyć w mediach społecznościowych, ale nie sądzę, żeby Ukraińcy mieli jakikolwiek interes, żeby zajmować się tego typu sprawą - mówił w poniedziałek w programie "Punkt Widzenia" Robert Pszczel, były szef biura informacji NATO w Moskwie.
WIDEO. "Punkt Widzenia". Robert Pszczel: Propaganda rosyjska wykorzystuje teraz zabójstwo Duginy
Zdaniem Pszczela, zabójstwo Duginy może wynikać z "wewnętrznych porachunków" bądź jest "zwyczajną prowokacją". - To jest część barbarzyństwa, które się dzieje w Rosji i tak na to należy spojrzeć. Dzieje się bardzo źle, że ta sprawa (zabójstwa - red) przyczynia się do odwracania uwagi, od rzeczy bardzo poważnych, które dotyczą np. sytuacji wokół zaporoskiej elektrowni atomowej, co z losem 300 tys. ukraińskich dzieci porwanych przez Rosjan - mówił. - Propaganda rosyjska wykorzystuje teraz tę sytuację do podżegania do sankcji czy ataku na Estonię, gdzie rzekoma osoba odpowiedzialna za ten zamach ma się skryć - dodał.
Żołnierz pułku "Azow" o rzekomej zabójczyni
W poniedziałek podczas konferencji prasowej, w której wzięli udział zwolnieni z rosyjskiej niewoli żołnierze pułku "Azow" pojawiło się pytanie w sprawie dokumentów przedstawionych przez służby rosyjskie, według których rzekoma zabójczyni miała należeć do ukraińskiej formacji wojskowej. Żołnierze przekazali, że to kolejne nieprawdziwe informacje przekazywane przez Kreml, co więcej wśród "azowców" nie ma żadnej kobiety. - To stara legitymacja tej kobiety, leżąca gdzieś bądź zachowana w archiwum jednostki wojskowej nr 3057 w Mariupolu. Przeciwnik znalazł te dokumenty i teraz ich używa(…) To niepoważne - powiedział jeden z żołnierzy.
ZOBACZ: Żołnierz pułku "Azow": W niewoli grozili, że nas rozstrzelają
Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego jeszcze w niedzielę oświadczył, że Ukraina nie stoi za zabójstwem córki rosyjskiego ideologa. - Nie jesteśmy przestępczym państwem w odróżnieniu od Rosji - przekazał Podolak.
Czytaj więcej