Białoruś: Łukaszenka wściekły po wizycie w fabryce motocykli. Prezydent zwolnił dyrektora zakładu
Aleksandr Łukaszenka nie był zadowolony z wizyty w fabryce "MotoWelo", gdzie został mu przedstawiony najnowszy rodzimy motocykl. Głowa państwa szybko zorientowała się, że demonstrowany pojazd ma niewiele wspólnego z Białorusią. Okazało się bowiem, że wszystkie elementy maszyny zostały importowane z Chin. Do sieci trafiło wideo ze spotkania w mińskim zakładzie.
Aleksandr Łukaszenka odwiedził w poniedziałek białoruską fabrykę motocykli "MotoWelo", słynącą m.in. z produkcji pojazdów jednośladowych "Mińsk", będących znakiem rozpoznawczym tamtejszego przemysłu motoryzacyjnego. Przywódca przybył do zakładu, aby zobaczyć najnowsze dzieło "stworzone" przez swoich rodaków. Prezentacji motocyklu dokonał dyrektor placówki Mikałaj Ładućka. Spotkanie z prezydentem z pewnością nie przebiegło po jego myśli.
Dyrektor od momentu przywitania się z głową państwa, komplementował nowy motocykl. Podkreślał, że Białorusini odpowiadają zarówno za pomysł, projekt, jak i montaż maszyny. Szybko wyszło jednak na jaw, że demonstrowany pojazd ma niewiele wspólnego z krajem, w którym został wyprodukowany.
Gdy Łukaszenka zapytał o pochodzenie poszczególnych części motocyklu, okazało się, że wszystkie zostały importowane z Chin. Ta wiadomość zirytowała białoruskiego przywódcę. Telewizja Biełsat opublikowała nagranie, na którym możemy zobaczyć dyskusję Łukaszenki z dyrektorem fabryki.
Dyrektor zakładu zwolniony. Łukaszenka preferuje "kogoś młodszego"
Lampa, opony, tarcza, silnik – to tylko niektóre z elementów, o które w trakcie rozmowy zapytał prezydent Białorusi. Tłumaczenie Ładućki, który wskazywał między innymi na fakt, że jego rodacy ciężko pracowali nad montażem motocyklu, było dla niego wyraźnie niesatysfakcjonujące.
Tłumaczenia Ładućki pod lupę wzięli też internauci. Szybko okazało się, że zaprezentowany przez niego motocykl Mińsk X-Ride to po prostu francuski Mash X-Ride montowany w Chinach. Jedyne co zmieniono w nim na Białorusi, to naklejka z boku pojazdu.
Jak podaje stacja "Biełsat", krótko po wizycie, głowa państwa zaleciła wymienić dyrektora "na kogoś młodszego".
ZOBACZ: Białoruś. Alaksandr Łukaszenka wprowadza uproszczoną procedurę nadawania obywatelstwa Polakom
"Nie ma tu nic do oglądania, to się do niczego nie nadaje, to się nie uda" - podsumował wizytę w fabryce Łukaszenka.
Sam dyrektor na pytanie o reakcję białoruskiego przywódcy stwierdził, że nie poczuł się skrytykowany. Słowa Łukaszenki określił zaś mianem "ojcowskich".
Czytaj więcej