USA. Atak rekina na Florydzie. Lekarze musieli amputować 10-latkowi część nogi
Lekarze musieli amputować część nogi 10-latkowi po tym, jak zaatakował go rekin. Do zdarzenia doszło, gdy rodzina chłopca spędzała wakacje na Florydzie.
Portal KeysNews.com podaje, że do incydentu doszło w sobotę około godziny 16 w popularnym archipelagu Florida Keys.
Jameson Reeder Jr. nurkował wraz z rodzicami i trójką rodzeństwa na płytkiej rafie koralowej. Wtedy też został zaatakowany przez 2,5-metrowego żarłacza tępogłowego (gatunek drapieżnego rekina - red.).
Jak wynika z relacji wujka, rodzina chłopca, przebywająca na łodzi, usłyszała jego wołanie o pomoc, gdy ten wypłynął na powierzchnię. Na ratunek 10-latkowi ruszył jego ojciec.
"Trzeba było amputować nogę, by uratować życie chłopca"
Po wyciągnięciu chłopca z wody, nałożono mu opaskę uciskową tuż nad miejscem ugryzienia. Dziecku pomogła pielęgniarka, która w trakcie ataku przebywała na pobliskiej łodzi.
Jamesona przetransportowano na ląd, skąd helikopterem zabrano go do pobliskiego szpitala w Miami.
Pomimo interwencji medyków, nie udało się uratować nogi 10-latka.
ZOBACZ: Zachodniopomorskie. Ratownik WOPR na służbie uderzony w twarz. Za przypomnienie o... kapoku
"Lekarze musieli amputować nogę poniżej kolana, by uratować chłopcu życie. Nogi nie dało się zoperować, ponieważ była za mocno uszkodzona" - poinformował na Facebooku wujek chłopca Joshua Reeder.
Dodał, że 10-latek odpoczywa teraz po zabiegu.
Czytaj więcej