Wybuchy w rosyjskiej bazie na Białorusi. "Ludzie żyją w przekonaniu zbliżającej się wojny"
Napięcie jest bardzo duże, ludzie żyją w przekonaniu zbliżającej się wojny - powiedział w Nowym Dniu z Polsat News Franak Viačorka doradca Swietłany Cichanouskiej.
Serię wybuchów było słychać w nocy ze środy na czwartek na białoruskim lotnisku, gdzie bazują rosyjskie samoloty – podali na Telegramie blogerzy z projektu Biełaruski Hajun, monitorujący ruchy wojsk i uzbrojenia na Białorusi. Władze Białorusi zaprzeczyły wybuchom.
- Te wybuchy to nie pierwszy raz, parę miesięcy temu były też w Brześciu strzały i wybuchy. Ministerstwo zdołało to zatrzeć i wyjaśnić, że to tylko manewry - przypomniał Franak Viačorka na antenie Polsat News.
Dodał, że wówczas "wyjaśnili, że to tylko sprzęt, silnik się zapalił". Doradca Cichanouskiej podkreślił, że nie było to wiarygodne tłumaczenie, ponieważ "wiele osób odczuło i słyszało wybuchy". W rządowej wyjaśnienia "nikt nie uwierzył".
Napięcia sód mieszkańców
Viacorka zaznaczył, że sytuacja mocno niepokoi Białorusinów. - Jest bardzo duże napięcie, ludzie żyją w przekonaniu zbliżającej się wojny - powiedział.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Rosyjski czołg wykryty i zniszczony. Nagranie z frontu
Pytany o źródło eksplozji, zaznaczył, że "czy były to ataki partyzantów, czy Ukrainy, trudno powiedzieć".
WIDEO: Eksplozje na Białorusi. "Ludzie żyją w przekonaniu zbliżającej się wojny"
W jego opinii "takie zdarzenie doprowadzi do paniki na Białorusi" - To jest fakt. To świadczy o tym, że system Łukaszneki i jego państwo nie jest stabilne w ogóle - zapewnił.
Czytaj więcej