Jelenia Góra. Napaść na kierowcę miejskiego autobusu. Pobity, bo przewrócił się wózek z dzieckiem
Kierowca autobusu miejskiego w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie) został brutalnie pobity przez pasażera. Mężczyzna podróżował wraz z partnerką. Gdy na rondzie przewrócił się wózek z dzieckiem, które z nimi jechało, doszło do ataku. Agresor zniszczył drzwi, a następnie kopał i bił pracownika. Po zajściu uciekł. MZK udostępniło wstrząsające nagrania brutalnej napaści.
Do brutalnej napaści na kierowcę doszło w Jeleniej Górze w środę o godz. 18:39.
Rzecznik MZK: Zachowywali się dziwnie
- Zdarzenie nie tylko groźnie wyglądało, ale rzeczywiście było groźne. W autobusie linii nr 12 jechały dwie osoby w wieku między 30 a 40 lat z dzieckiem w wózku - relacjonował Polsat News Zbigniew Rzońca rzecznik Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego Sp. z o. o. w Jeleniej Górze.
Według niego pasażerowie "zachowywali się dziwnie". Z nagrań udostępnionych przez firmę wynika, że mężczyzna spał na siedzeniu niedaleko środkowego wejścia do pojazdu. Z kolei kobieta była niedaleko wózka z chłopczykiem, który stał w miejscu do tego przeznaczonym na środku pojazdu.
- Wsiedli nie w tę stronę, pojechali ze mną na pętlę. Już wiedziałem, że mogą być kłopoty, więc nie wypraszałem ich z autobusu - powiedział Polsat News kierowca pojazdu, który w firmie pracuje od pięciu lat.
ZOBACZ: Wypadek polskiego autobusu w Chorwacji. Nie żyje drugi kierowca
- Zostawiała ten wózek, chodziła po autobusie, trzymała ten wózek. Mieliśmy wrażenie, jakby oni byli pod wpływem jakichś środków odurzających - powiedział Polsat News rzecznik przewoźnika, który sugerował także, że para mogła się w czasie podróży kłócić.
W pewnym momencie autobus podjechał na przystanek przy tzw. rondzie zabobrzańskim. - Kiedy ruszył, kobieta nie trzymała wózka. Autobus jechał bardzo powoli - twierdzi rzecznik MZK.
Pojazd jadący ul. Ogińskiego wjechał na rondo i skręcił na nim w lewo, zjeżdżając z ronda wjechał w ulicę Różyckiego, by zatrzymać się przy pawilonach handlowych na kolejnym przystanku odległym o około 100 metrów.
Bił kierowcę tak, że spadł mu but
- Usłyszałem na rondzie, że coś się przewróciło, zatrzymałem autobus na przystanku. W lusterku zobaczyłem, że pani prowadzi wózek. jej partner agresywnie szedł w moim kierunku z obelgami i wyzwiskami - powiedział poszkodowany 31-letni kierowca reporterce Polsat News.
- Wózek się wywrócił. Dziecko upadło, matka dopiero wówczas zareagowała, podniosła je. Ojciec, który dalej przysypiał, ocknął się splunął, pokazał (wulgarny gest), podbiegł do kierowcy, a następnie walił z pięści w drzwi, potem te drzwi zniszczył. Wyciągnął kierowcę i go pobił - mówi Zbigniew Rzońca Polsat News.
ZOBACZ: Wrocław. Wypadek autobusu i Ubera. Prezes MPK opublikował nagranie
Zajście zostało nagrane przez kamery zamontowane w autobusie. Gdy matka postawiła dziecko, które rozpłakało się, mężczyzna podbiegł do kabiny kierowcy, krzycząc bił pięścią w szybę w drzwiach do kabiny i kopał w nią. Mężczyzna awanturował się tak mocno, że w czasie kopania w drzwi do kabiny spadł mu prawy but.
Kiedy go założył, zaatakował z podwójną energią. Oddał całą serię ciosów w szybę i ponownie kopał drzwi, aż się otworzyły.
- Udało mu się wyrwać drzwi z elektromagnesu - mówi poszkodowany kierowca.
Wtedy mężczyzna wdarł się do kabiny, bił i kopał kierowcę, wyciągnął go z fotela, rzucając nim o drzwi kabiny. Pracownik upadł.
- Próbowałem się bronić, stawiać opór. Dzięki temu żyję - wyznał.
Z nagrań z autobusu wynika, że całe darzenie trwało 45 sekund. Po tym czasie para opuściła autobus i uciekła.
WIDEO - Brutalna napaść na kierowce autobusu w Jeleniej Górze. Wstrząsające wideo
Policja poszukuje sprawcy napaści
W autobusie byli pasażerowie. Kilka kobiet i młodzi mężczyźni, którzy siedzieli z tyłu.
Pobicie próbowała przerwać towarzysząca agresorowi kobieta. Inni pasażerowie nie podeszli. Najprawdopodobniej bojąc się zaatakowania.
- Kierowca zawiadomił dyspozytora, a ten policję. Policja przyjechała, ale ci ludzie już uciekli - Powiedział Zbigniew Rzońca.
Postępowanie w sprawie pobicia szofera MZK prowadzi miejscowa komenda policji.
- Kierowca zachował się tak, jak ich szkolimy i uczymy. Nie eskalował napięcia. Cały czas siedział w kabinie, nie wychodził. Okazało się, że to za mało, bo ta kabina została zniszczona. MZK poniosło straty. Trzeba będzie autobus wyremontować - mówi rzecznik MZK.
ZOBACZ: Warszawa. Niemowlę wypadło z wózka, gdy kierowca autobusu ostro zahamował
Firma poinformowała, że jej pracownik w czwartek miał przejść obdukcję lekarską.
- Jest potłuczony i pobity, ale także źle się czuje psychicznie - powiedział Rzońca.
Sam kierowca mówi, że będzie mieć bliznę na lewym boku. - Pamiątkę na ciele mam na całe życie - wyjaśnił. - Boję się, zwyczajnie boje się dzisiaj jeździć., Bo to nie pierwsza historia, że pasażerowie są agresywni - mówił pracownik MZK reporterce Polsat News.
- W tej sprawie prowadzimy postępowanie w kierunku uszkodzenia ciała i uszkodzenia mienia, a także w kierunku artykułu 51 kodeksu karnego, który mówi o zakłóceniu spokoju lub porządku publicznego. Analizujemy nagrania z monitoringu i prowadzimy czynności zmierzające do ustalenia tożsamości mężczyzny. Za popełnione przez niego czyny grozi do 5 lat więzienia - powiedziała podinsp. Edyta Bagrowska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.
Mężczyzna, to krótko ostrzyżony brunet z podgolonymi na karku włosami, wysoki, wysportowany. Był ubrany w dres koloru czarnego z trzema białymi paskami, białe buty oraz koszulkę z krótkim rękawem koloru szaroniebieskiego z biało czarnymi paskami na ramionach.
Kobieta, to blondynka z włosami do ramion spiętymi w kok, w czarnym ubraniu.
To nie pierwsze takie zdarzenie
- To był totalny amok, nigdy w życiu nie spotkałem się z kimś, kto w taki sposób się zachowuje - powiedział kierowca autobusu.
W tym roku to pierwsze tak poważne zdarzenie w miejskim autobusie w Jeleniej Górze.
- Ale dwukrotnie ktoś do naszych kierowców strzelał z wiatrówki. Także tym zajmuje się policja - powiedział rzecznik przedsiębiorstwa.
ZOBACZ: Wyrzucony z autobusu przez hulajnogę. Koalicja Obywatelska chce wyciągnięcia konsekwencji
- Dwa lata temu awanturował się w autobusie mężczyzna z hulajnogą - przypomniał.
Kierowa autobusu komunikacji miejskiej wezwał policję do jednego z pasażerów, który próbował przewieźć hulajnogę elektryczną, co jest niezgodne z regulaminem przewoźnika. 35-latek, który podróżował razem z trojgiem dzieci w wieku 8 i 14 lat, został przez policję obezwładniony, wyprowadzony z pojazdu, a następnie położony na chodniku i zakuty w kajdanki.
Zajściu przyglądały się dzieci, które bardzo przeżywały sytuację.
Czytaj więcej