Kraków. Pod nieobecność właścicieli pomieszkiwał w ich domu i wypijał alkohol. Zastali go w łóżku
29-latek włamał się do domu, w którym spędził prawie miesiąc, opróżniając barek. Właściciele zastali go w ich łóżku. Spłoszony rabuś uciekł zostawiając m.in. swój portfel i dwa telefony komórkowe. Gdy postanowił wrócić po swoje rzeczy, został zatrzymany.
Krakowscy policjanci pod koniec lipca otrzymali zgłoszenie o włamaniu do jednego z domów w rejonie Płaszowa. Po przyjeździe na miejsce zastali jego właścicieli, kobietę i mężczyznę, którzy oświadczyli, że tego dnia, po dłuższej nieobecności, przyjechali do domu. Kiedy weszli na poddasze, zastali tam nieznanego mężczyznę leżącego w ich łóżku. Włamywacz słuchał muzyki. Mężczyzna na ich widok wystraszył się i uciekł, zostawiając na miejscu swój portfel, dwa telefony komórkowe, rower oraz ubrania.
Chwilę później na miejsce przyjechali kolejni funkcjonariusze wraz z policyjnym technikiem, który zabezpieczył ślady i pozostawione rzeczy. W pewnym momencie funkcjonariusze usłyszeli dziwne odgłosy dobiegające z dołu.
Włamywacz wrócił po swoje rzeczy
Jak się okazało, był to właściciel pozostawionych rzeczy. Wrócił po nie, myśląc, że w budynku nikogo już nie ma. Jego intuicja okazała się jednak zgubna. Funkcjonariusze szybko zbiegli na dół i uniemożliwili mu ponowną ucieczkę. Zatrzymanego 29-latka przewieziono na komisariat.
ZOBACZ: Tarnowskie Góry. Włamywacz udawał manekina, chcąc uniknąć schwytania przez policję
Jak się okazało, mężczyzna rozgościł się w budynku na krakowskim Płaszowie na początku lipca. W trakcie swojej wizyty nie odmówił sobie poczęstunku drogim alkoholem. Zabrał też biżuterię, perfumy, sprzęt elektroniczny oraz inne cenne rzeczy, których wartość właściciele wycenili na 3500 złotych.
29-latkowi grozi do 15 lat pozbawienia wolności, gdyż działał w warunkach recydywy.
Czytaj więcej