Paweł Soloch w "Graffiti": W USA Ukraina jest trochę na dalszym planie
- Wszyscy się już przyzwyczaili do tej wojny, w Stanach Zjednoczonych też. To jest państwo kluczowe dla pozytywnego przebiegu konfliktu. Tam tematem numer jeden jest teraz inflacja i kwestie energetyczne - mówił w "Graffiti" Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Paweł Soloch wrócił z wizyty w Waszyngtonie, gdzie rozmawiał z przedstawicielami władz USA na temat wojny w Ukrainie. Marcin Fijołek zapytał szefa BBN, czy ma informacje na temat tego, kiedy skończy się wojna.
- Takich informacji przynieść nie mogę. Wszystko się jeszcze może zdarzyć. Wszyscy się już przyzwyczaili do tej wojny, w Stanach Zjednoczonych też. To jest państwo kluczowe dla pozytywnego przebiegu konfliktu. Tam tematem numer jeden jest teraz inflacja i kwestie energetyczne, zbliżające się wybory do Kongresu i Senatu. Ci, którzy się tym zajmują zdają sobie sprawę, że nic nie jest rozstrzygnięte i nie powinniśmy być mniej czujni niż kilka miesięcy temu - mówił Soloch.
ZOBACZ: Krzysztof Gawkowski w "Gościu Wydarzeń": Morawiecki powinien sobie przypisać grzech śmiertelny
Dodał, że "jest oczekiwanie na kontrofensywę Ukraińską, ale do tego natychmiast potrzeba broni, w dużej ilości". Podkreślił, że sankcje "są skuteczne, ale w dłuższym przedziale czasowym". - Mamy informację, że gospodarka rosyjska "spadła", choć rubel został w sztuczny sposób umocniony - tłumaczył.
Jak ponownie podkreślił obecnie w Stanach Zjednoczonych "kwestie ekonomiczne to jest numer jeden, a Ukraina jest trochę na dalszym planie". - Tym bardziej rola naszych władz, prezydenta, rządu, żeby o tej Ukrainie przypominać - dodał.
WIDEO: Paweł Soloch w "Graffiti"
Soloch: Najbliższe dwa miesiące mogą być decydujące
Soloch mówił, że Rosja stosuje taktykę nalotów dywanowych, ponieważ nie korzysta z broni precyzyjnej i odnosi "jakiś relatywnie niewielki progres". Podobna sytuacja ma miejsce na południu kraju, gdzie Ukraina odbija kolejne miejscowości.
- Wszyscy czekają na ofensywę, bo jej sukces stwarzałby sytuację, w której mogłyby się odbywać jakieś rozmowy, czy to pokojowe czy przynajmniej o zawieszeniu ognia. Na razie nic takiego się nie dzieje. Wszystko wskazuje na to, że najbliższe dwa miesiące mogą okazać się decydujące - tłumaczył.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Ukraińcy zniszczyli dronem dziewięć rosyjskich celów
- Oceny są takie, że jakieś przełomowe rozstrzygnięcia powinny nastąpić gdzieś do października - dodał.
Soloch: To przypomina sytuację z XVIII wieku
- Rosja konsekwentnie nie rezygnuje z podboju całej Ukrainy, nawet jeżeli może to zająć lata. To troszeczkę przypomina sytuację z XVIII wieku, gdy carska Rosja podbijało Ukrainę, a później Chanat Krymski. To trwało latami. Myślę, że takie jest nastawienie elit rosyjskich - mówił.
Soloch tłumaczył, że rosyjskie referenda, która mają odbyć się na okupowanych terenach mają "stworzyć pewną sytuację prawną i wcielić ziemie do Rosji" - Wtedy atak będzie traktowany jako atak na Rosję. Od razu wzrasta groźba użycia broni masowego rażenia, broni nuklearnej. To są spekulacje, ale widać w tym pewną konsekwencję. Skuteczność jest niska, ale tam gdzie działają, działają konsekwentnie - powiedział.
ZOBACZ: "Śniadanie Rymanowskiego". Żukowska: Wciskacie ludziom kit, by utrzymać najtwardszy elektorat
Szef BBN mówił, że "również my płacimy cenę za te sankcje". - Wobec Europy Rosjanie stosują broń, która jest najskuteczniejsza, czyli "broń energetyczną" - stwierdził.
Soloch: Troszeczkę działamy metodą prób i błędów
Prowadzący Marcin Fijołek zapytał Pawła Solocha o to, jak prezydent zapatruje się na bezpieczeństwo energetyczne Polski w najbliższych miesiącach.
- Poczekamy jak skuteczne okażą się te środki, które rząd przedsięwziął (...) Mamy jeszcze trochę czasu, żeby skutecznie zadziałać i to się dzieje. Jest taki moment, że troszeczkę działamy metodą prób i błędów. Na szczęście nie działamy w środku zimy, a w środku wakacji - mówił.
Podkreślił, że "prezydent na bieżąco śledzi sytuację i odbywa konsultacje".
Soloch o napięciach na linii Chiny-Tajwan
Paweł Soloch podkreślił, ze Polska "powinna też patrzeć na to, co dzieje się w Chinach i Tajwanie".
- Jest oczywista współzależność. Większe zaangażowanie USA na kierunku chińskim siłą rzeczy odciąga uwagę od sprawy ukraińskiej - mówił.
ZOBACZ: Chiny rozpoczęły manewry wojskowe wokół Tajwanu
Przypomniał, że pod koniec lipca prezydent Andrzej Duda rozmawiał z prezydentem Chin m.in o współpracy gospodarczej w kontekście wojny w Ukrainie.
- Była to rozmowa z inicjatywy chińskiej. Polska jest wiodącym krajem w grupie 16+1 i strona chińska chciała się zorientować, jakie są dalsze możliwości współpracy - mówił.
Poprzednie "Graffiti" do obejrzenia na polsatnews.pl
Czytaj więcej