"Interwencja". Kredyt, próba samobójcza i eksmisja. Dramatyczna sytuacja rodziny Nowaków
Państwo Nowakowie ponad 20 lat temu wzięli kredyt na rozwinięcie działalności gospodarczej. Spłata zobowiązań okazała się ponad ich siły. Brali więc kolejne pożyczki, popadli w spiralę długów i stracili dom. Wciąż w nim jednak mieszkają, ale niebawem będą się musieli wyprowadzić. Mieszkanie zaproponowane im przez gminę nie spełnia jednak podstawowych standardów. Materiał "Interwencji".
Pod koniec lat 90. państwo Jolanta i Wojciech Nowakowie z Rakoniewic koło Grodziska Wielkopolskiego wzięli 40 tys. kredytu na rozwinięcie działalności gospodarczej. Niestety, w pewnym momencie okazał się ciężarem ponad ich siły. By go spłacać, małżonkowie zaciągali kolejne pożyczki - w najgorszym momencie także chwilówki.
- W 2011 roku ja pracowałam, mąż też, ale zaczął mieć problemy z kolanem. Po pół roku miał operację, zakład pracy go zwolnił. Nasze dochody się mocno zmniejszyły i musiałam wybierać, który kredyt spłacać - mówi reporterce "Interwencji" Jolanta Nowak.
ZOBACZ: Wakacje kredytowe. Prezes UOKiK: Kilkaset sygnałów od konsumentów w sprawie zachowania banków
Nawarstwiające się długi były przyczyną tragedii - w 2012 roku mąż pani Jolanty, pan Wojciech próbował popełnić samobójstwo.
- Dziesięć lat temu zrobiłem wielki błąd. Straciłem pracę. Nie układało się między mną a żoną. Wszystko się nawarstwiło. W końcu wziąłem wiatrówkę i sobie strzeliłem w oko - opowiada Wojciech Nowak.
- Do tej pory nie wiedziałam, że łzy mogą być czerwone. Oko wyglądało jak piłka do tenisa. Widok był straszny. Mąż miał drgawki, nic nie mówił, tylko leżał i rzęził - opisuje pani Jolanta.
Przeżył postrzał, ale stracił wzrok
Pan Wojciech przeżył postrzał, ale stracił wzrok w lewym oku. Uszkodzenie mózgu doprowadziło do paraliżu prawej strony ciała. Przeszedł szereg operacji, w tym amputację kilku palców stóp. Od tamtej pory mężczyzna porusza się na wózku inwalidzkim. Wciąż musi się też leczyć psychiatrycznie. Stan zdrowia pani Jolanty również nie jest najlepszy.
ZOBACZ: "Państwo w Państwie": synowa wzięła kilkanaście pożyczek. Komornik ściga poszkodowaną teściową
- Mama cierpi na nerwicę. Myślę, że ma też już stany depresyjne. Była u psychiatry. Leczy się. Bałabym się teraz zostawić rodziców samych - mówi Katarzyna Nowak, córka państwa Nowaków.
- Mężowi cały czas grozi amputacja nóg. Jego stan psychiczny jest masakryczny. Cały czas ma myśli samobójcze. Myśli, że jest niepotrzebny, że to przez niego problemy, że gdyby go nie było, to może było lepiej - opowiada pani Jolanta.
Muszą się wyprowadzić
Przez nawarstwiające się długi komornik zlicytował ich dom. Wciąż mają jednak do spłaty około 150 tys. zł. Budynek od czterech lat ma nowego właściciela. Pandemia wstrzymywała eksmisję. Jednak państwo Nowakowie nie mają już więcej czasu - muszą się wyprowadzić. Zgodnie z wyrokiem sądu 10 sierpnia mają być eksmitowani do lokalu tymczasowego wskazanego przez gminę. Jednak mieszkanie zaproponowane przez urzędników to jeden 19-metrowy pokój niedostosowany dla osoby niepełnosprawnej, bez kuchni i ze wspólną ubikacją na korytarzu.
- Niecałe dwadzieścia metrów kwadratowych na trójkę, z osobą niepełnosprawną… Nie wyobrażam sobie po prostu tego, jakby to miało wyglądać - mówi córka państwa Nowaków.
ZOBACZ: "Interwencja". Komornik licytował działki nie tej osoby
Interweniowaliśmy w urzędzie gminy Rakoniewice, by wstrzymać eksmisję do czasu znalezienia mieszkania dostosowanego dla osoby niepełnosprawnej. Pan Wojciech ma zapisane w orzeczeniu o niepełnosprawności prawo do zamieszkiwania w oddzielnym pokoju.
Urzędnicy tłumaczą jednak, że jest to lokal tymczasowy, więc nie ma wymogu posiadania kuchni i łazienki.
- Z punktu widzenia gminy, mając do dyspozycji taki nikły zasób mieszkań komunalnych i tymczasowych, jest to jedyne mieszkanie, które możemy na ten czas tymczasowy przyznać - tłumaczy Arkadiusz Pawłowski, zastępca burmistrza gminy Rakoniewice.
- Nie wiem, jak długo jeszcze mamy być karani. Kredyty spłacamy. Mamy komornika. Ja dodatkowo jeszcze spłacam z emerytury. Nikt za nas nie musi tego spłacać - zapewnia pani Jolanta.
- Rodzina trzyma mnie przy zdrowych zmysłach. Czasami nachodzą mnie takie myśli o samobójstwie, ale wtedy staram się to wymazać i myśleć o czymś innym. Będę walczył o siebie i swoją rodzinę - podsumowuje pan Wojciech.
Wideo dostępne pod tym linkiem.
Czytaj więcej